Nonszalancka, rebeliancka, działająca na przekór, a jednocześnie mocno zanurzona w tym, co dzieje się w światowej modzie. Założona przez Polaków Wsiura to jedno z najgorętszych modowych miejsc w Berlinie. Jej ekskluzywność polega na działaniu w kontrze do tego, co celebryckie, bogate, przewidywalne i nudne. Wsiura powstała na zgliszczach tradycyjnego luksusu i tworzy nowy luksus.
Sklep otwarto w 2017 roku przy Sanderstraße 22, na granicy dwóch buzujących życiem, wielokulturowych dzielnic – Neukölln i Kreuzbergu. Wsiurę wymyślił projektant Grzegorz Matląg i niedoszły iberysta Dawid Mayser. W 2007 Matląg założył markę Maldoror, jeden z najważniejszych projektów w historii polskiej mody. Nazwę zaczerpnął z bluźnierczej powieści poetyckiej „Pieśń Maldorora”. Napisał ją XIX-wieczny skandalista Comte de Lautréamont, idol surrealistów: Magritte’a, Bretona, Dali’ego. Pokazywane w Polsce kolekcje Maldorora nawiązywały do stylu skinheadów, strojów fetyszystów, biblijnej jawnogrzesznicy, średniowiecznych wizerunków Matki Boskiej czy krwawego performance’u Diamandy Galas „Plague Mass”. Od 2013 siedziba Maldorora znajduje się w Berlinie.
Dawid Mayser urodził się w Stalowej Woli, ale swoją edukację rozpoczął w Krakowie. – Po szkole średniej dostałem się na medycynę i biotechnologię na Uniwersytecie Jagielońskim. Wylądowałem jednak na filologii iberyjskiej na Uniwersytecie Pedagogicznym. Studiowałem rok, a potem pojechałem do Hiszpanii – relacjonuje Dawid. W Madrycie studiował marketing mody w Istituto Europeo di Design (IED). Do Polski wrócił po wybuchu kryzysu finansowego, który paraliżował Hiszpanię od 2007 roku. Szybko wyemigrował jednak do Berlina, gdzie mieszka już od 6 lat. Zanim powstała Wsiura, pracował w korporacjach tworzących fast fashion. – W rezultacie chciałem odejść z branży mody. Gdyby nie to, że zacząłem pracować z Grzegorzem, z którym łączy mnie podobne podejście do mody, i który zawsze działa na przekór, na pewno robiłbym już coś innego – opowiada Dawid.
Wsiura to miejsce mocno związane ze stylem życia jej założycieli. – Twórcy, których projekty sprzedajmy, to najczęściej osoby, które znamy z naszego berlińskiego życia. Vavę Dudu poznaliśmy na przykład w toalecie w Berghain (kultowy klub techno – przyp. red.). A kupują u nas najczęściej ludzie związani z szeroko pojętą berlińską sceną techno – fani i twórcy muzyki. Zdarza się, że wychodzimy na imprezy, na których połowa gości ubrana jest w ciuchy z Wsiury – śmieje się Mayser. Atmosfera artystycznego, imprezowego i otwartego Berlina jest we Wsiurze doskonale wyczuwalna.
Sukienki dla ździr
We Wsiurze kupicie ubrania z metkami domów mody Lolita Lempicka – Paris i Fiorucci. Są modele vintage Therry’go Muglera, Versace i Jil Sander, projekty z pierwszych męskich kolekcji Margieli (linia 10), a także z linii Maison Margiela Artisanal. Obok nich wiszą oryginalne japońskie kimona. Niektóre z nich uszyte są z włókien pokrzyw Ramie. Inne wykonano z tkanin, które wybielają się na śniegu. – Materiał rozkłada się na ośnieżonych, górskich stokach. Wybiela je właściwie ozon, który powstaje w wyniku działania światła – opowiada Grzegorz. – Datowanie kimon nie jest łatwe, bo wykonano je technikami, które sięgają kilkuset, a może nawet tysiąca lat – dodaje. We Wsiurze są też post-japońskie projekty Maldorora. Sprzedażowym hitem stały się sukienki uszyte z cienkich pasów obijime i taśm obiage, które pomagają w utrzymaniu i uformowaniu obi, pasa oplatającego kimono. W sukienkach Maldorora występują wyłącznie w czarnej, żałobnej wersji – To są części tradycyjnych strojów pogrzebowych, których w Azji się pozbywają, a ja robię z nich eleganckie sukienki dla ździr – mówi Grzegorz. Sukienki są jednocześnie delikatne, wieczorowe i fetyszystyczne.
Artystki Wsiury
Gwiazdą Wsiury jest Vava Dudu. Pochodząca z Haiti parysko-berlińska artystka, performerka, didżejka i piosenkarka tworzy stroje, które są dziełami sztuki. Przerobiony przez Vavę Dudu trencz nosi Lady Gaga w klipie „Bad Romance”. W jej kostiumach występuje także Peaches. Ciuchy Dudu są popowe, wielokolorowe i powstają w procesie niszczenia, zwykle tworzone są z gotowych ubrań. Projektantka często pisze na nich znaczące hasła. – Vava ma duży biust i lubi się nim chwalić. W T-shirtach wycina często dziury, które eksponują biust. Ostatnio stworzyła T-shirt, na którym wokół biustu wypisała wulgarne hasła, które francuska hołota wykrzykuje na ulicy – opowiada Grzegorz. Na tyłach sklepu, obok pracowni Maldorora, znajduje się pracownia Vavy Dudu. Gdy pojawia się we Wsiurze, do sklepu pielgrzymują fani artystki. Wsiura to prawdopodobnie jedyny butik, w którym projekty Vavy są w regularnej sprzedaży.
Grzegorz i Dawid współpracują też z urodzoną na Śląsku Pauliną Plizgą, przyjaciółką Maldorora. Paulina zaczęła karierę na przełomie lat 90. w Paryżu. Jej pierwsze pokazy, a właściwie fenomenalne performance’y, zobaczyć możecie na www.youtube.com/user/polynetta. Plizga mieszka dziś w zabytkowej fabryce gofrów w Roubaix, przy francusko-belgijskiej granicy. Sama wykonuje większość swoich projektów, często sama tworzy też tkaniny. Ubrania Plizgi należą do świata sztuki.
Na dole seks-huśtawka
Wsiura jest dwupiętrowa. Na górze – oprócz ubrań i dodatków – kupicie design, książki, ziny. Wydawnictwa leżą na szarej, kubistycznej konstrukcji, która jest fragmentem instalacji „Collar” Zuzanny Czebatul. Cały obiekt, uzupełniony o biżuteryjne biusty, pokazywany był w Heidelberger Kunstverein w 2011 roku. Urodzona w Międzyrzeczu artystka jest dziś jedną z najciekawszych osobowości świata sztuki. W 2015 roku pojawiła się na liście 50. najbardziej ekscytujących europejskich artystek/ów sporządzonej przez artnet.com. Zanim to się stało, była selekcjonerką w Tresorze, legendarnym klubie techno otwartym 1991 roku w Berlinie.
Na szarych sześcianach leżą między innymi okulary przeciwsłoneczne inspirowane oprawkami bohaterów filmu „Matrix” z 1999 roku. To model, który masowo interpretują dziś globalne domy mody, na przykład Prada i Alexander Wang. We Wsiurze kupicie oryginalne modele vintage z nalepką firmy Matrix. Kosztują 20 euro. Na zgliszczach instalacji Czebatul znajduje się też wazon zaprojektowany przez Basa van Beeka (były szef designLAB Rietveld Academy jest dziś czołowym dekonstruktywistą holenderskiego designu), a także majtki W.&L.T. – pozostałość po działającej w latach 90. marce Waltera Van Beirendoncka, przedstawiciela tzw. Antwerpskiej Szóstki. Skrót W.&L.T. w wolnym tłumaczeniu, oznacza dziki, śmiercionośny śmietnik (Wild and Lethal Trash).
Na dole, w piwnicy przypominającej berlińskie darkroomy, wisi seks-huśtawka. Zabawka zrobiona jest z ikonicznej kraciastej torby, której używają handlarze i handlarki z krajów postsowieckich i postkomunistycznych.
W mrocznej, wilgotnej piwnicy Grzegorz i Dawid uprawiają też ogródek. Sadzą w nim rośliny, które lubią ciemności, np.: pokrzywy czy ziemniaki. Wzdłuż ścian, które epatują nagimi, brudnymi cegłami wiszą sportowe, militarne i fetyszystyczne ubrania, a pośród nich sporo jest projektów artystycznych, na przykład stroje barcelońskiej performerki Marii Basury, uszyte z pasów służących do ochrony drzew.
Z wstążką i w uprzęży
Granica między modą, sztuką i porno gadżetem została we Wsiurze zatarta. Można tu kupić ciuch Versace i Yohji Yamamoto; można posłuchać techno i kupić okulary za 20 euro; można skorzystać z seks huśtawki; można podziwiać ogrodowe chwasty i można oglądać sztukę z najwyższej półki.
Jednym z ciekawszych wydarzeń artystycznych, które odbyły się we Wsiurze, był taneczno-muzyczny performance Frédérica Giesa, tancerza i choreografa związanego z Berlinem i Sztokholmem. Gies stworzył „Technosomatykę” – autorską technikę taneczną opartą na muzyce techno. „Technosomatyka” […] oparta jest na zbiorowej i indywidualnej eksploracji gruczołów dokrewnych i czakr poprzez taniec klubowy do muzyki techno, a także na procesie odwrotnym – eksploracji tańca klubowego podczas koncentrowania się na gruczołach i czakrach – czytamy na stronie internetowej Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, gdzie Gies prowadził niedawno warsztaty. We Wsiurze pokazał „Ribbon dance”, projekt stworzony z artystą wizualnym Antonem Stoianovem i didżejem Fiedelem, rezydentem Berghain. Artysta wystąpił w uprzęży i jockstrapach zaprojektowanych przez Maldorora.
Grzegorz i Dawid stworzyli małą potęgę, miejsce, które doskonale pasuje do współczesnego Berlina, miasta seksualnej i obyczajowej wolności, miasta, w którym bardziej niż gdziekolwiek indziej ceni się wolność i różnorodność. Sprawnie działający biznes stworzyli w oparciu o własny styl życia, pasję, idee i sztukę. Nie uruchomili skomplikowanej, marketingowej i PR-owej machiny, po prostu sprzedają i pokazują to, co lubią, to, co uważają za prawdziwe. W swoich wyborach są bezkompromisowi.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.
Wczytaj więcej