Kwiaty, które od wieków były inspiracją dla artystów, w projekcie Przemysława Branasa, jednego z ciekawszych twórców młodego pokolenia, ujawniły swój zabójczy potencjał.
– Zapach trucizny, którą stworzyłem, jest organiczny i lekko mdły. Przywodzi na myśl woń korzeni i słonecznika. Nie jest jednoznaczny. Niektórzy czują w nim woń siana, inni mchu, jeszcze inni słodki zapach roślin podgniłych po deszczu. To aromat śmierci – mówi Przemysław Branas.
Pachnący olej to część rozbudowanej instalacji, którą artysta stworzył podczas pobytu twórczego w dawnym domu Claude’a Moneta w Normandii. To także owoc jego bytności w jednym z najbardziej tajemniczych ogrodów we Francji.
Śmiercionośny pejzaż
W pierwszym okresie twórczości Claude Monet malował rozedrgane, widmowe pejzaże wielkich metropolii. Utrwalał przepełnione światłem nadmorskie porty i wybrzeża. W 1865 r. namalował ikoniczny obraz: śniadające na trawie kobiety, ubrane w jasne, nieformalne suknie. Po 1883 r. typowe dla Moneta sceny rodzajowe zastąpiły widoki jego normandzkiej posiadłości. Prekursor impresjonizmu osiadł wówczas w malowniczym miasteczku Giverny na północy Francji. Pozostał tam aż do śmierci. To w Giverny powstały m.in. jego słynne pejzaże z liliami wodnymi. Na obrazach widać dwie rzeczywistości: świat „bezpośrednio” widoczny i świat bardziej rozmyty, odbity w tafli wody. Oba są niepokojące.
W dziele Branasa szczególne miejsce zajęły kwiaty. Wszystkie znalezione rośliny zostały sprasowane i naklejone na bambusowy papier. Powstał przepiękny artystyczny zielnik
Zaprojektowany przez Claude’a Moneta ogród istnieje do dziś. W 2017 roku, na zaproszenie Terra Foundation of American Art, do Giverny pojechał Przemysław Branas. Urodzony w Jarosławiu artysta skonfrontował piękno ogrodu z czającą się w nim śmiercią. Podobne zderzenia znamy z jego wcześniejszej twórczości.
Szahada i brylant
Elementem instalacji „Generał wraca do domu”, pokazanej przez Branasa w BWA w Tarnowie, był dwuczęściowy komplet domu mody Valentino. Włoski strój został przez artystę zmodyfikowany. Na koszulę i spodnie naszył srebrne hafty: orła z Godła RP i szahadę, symbol muzułmańskiego wyznania wiary, który tworzą napisane po arabsku słowa: „Nie ma boga prócz Allaha, Mahomet jest wysłannikiem Allaha”. Spodnie i koszulę zadedykował generałowi Józefowi Bemowi, polskiemu bohaterowi narodowemu, który w 1849 roku dokonał konwersji na islam. W ramach projektu Branas powtórzył też podróż, którą przebyła trumna ze szczątkami Bema. W 1929 roku sprowadzono je do Tarnowa z Aleppo.
Z kolei najważniejszym elementem „Pukla”, dzieła Branasa z 2016 roku, był diament wykonany z prochów ze spalonych nitek, które odpadły z tkanin i strojów przechowywanych w jednym z małopolskich muzeów. Destrukty zmieniły się w rękach Branasa w brylant. Syntetyczne diamenty wykonuje się także z ludzkich prochów.
W zielniku artysty
W Giverny Branas badał florę ogrodów Moneta. Zbierał zioła, które uzdrawiają i liście bambusa, które symbolizują orientalizm, tendencję w sztuce przełomu XIX i XX wieku. Claude Monet uwielbiał japońskie ryciny, jego kolekcję zobaczyć można w willi w Giverny. W dziele Branasa szczególne miejsce zajęły kwiaty. Wszystkie znalezione rośliny zostały sprasowane i naklejone na bambusowy papier. Powstał przepiękny artystyczny zielnik.
Kolejnym etapem pracy było odszukanie kwiatów, które zabijają. – Spośród roślin wyłoniłem te, które są trujące. Skupiłem się na kwiatach, bo reprezentują piękno przyrody i są natchnieniem dla artystów. Przy użyciu aparatu do destylacji parowej stworzyłem olej, którego bazą są trujące kwiaty. Pachnący olej ma toksyczne właściwości. Spożycie go skutkuje śmiercią – ostrzega Branas.
Wśród składników aromatu śmierci znajdują się ogrodowe piękności, np.: różanecznik katawbijski, który nim zabije, wywoła silny ból brzucha i ślinotok, naparstnica purpurowa, która powoduje omamy świetlne, paraliżująca układ nerwowy glicynia czy lilia długokwiatowa, od której drętwieją gardło, język i usta. Mordercze rośliny wypatrzyć można także na płótnach Moneta.
Przy użyciu aparatu do destylacji parowej stworzyłem olej, którego bazą są trujące kwiaty. Pachnący olej ma toksyczne właściwości. Spożycie go skutkuje śmiercią
Przemek Branas opowiada o śmierci, o ułudzie piękna, a także o tym, co kryje się pod pięknym płaszczem sztuki, także tej impresjonistycznej, która wydaje się być niewinnie czarująca.
29 września zapach wystawiony zostanie w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Śmiertelne perfumy będą częścią instalacji „Moonrise”, której tytuł (wschód księżyca – przyp. red.) jeszcze bardziej podkreśla mroczne konotacje piękna i alchemiczno-magiczne właściwości sztuki Przemysława Branasa. Wystawa, której kuratorką jest Dorota Monkiewicz potrwa do 6 stycznia.
Marcin Różyc – dziennikarz, krytyk mody, wykładowca. Autor książek: „Nowa moda polska”, „Chrysalis”, „Dźwięki i Szwy”, „Helena Bohle-Szacka. Lilka” (red.). Kurator wystaw, m.in.: „Krzyk Mody" (MSN w Warszawie), „Warsaw Calling. Chrysalis" (International Fashion Showcase London), „Wykrój. Miasto. Tarnów" (BWA Tarnów) i „Helena Bohle-Szacka. Mosty/Die Brücken” (Galeria im. Sleńdzińskich). Współpracuje z magazynem „K MAG”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.