Biżuteria na specjalne okazje i ubarwiająca szaroburą codzienność. Efektowna, upstrzona brylantami oraz przyciągająca uwagę dzięki swojej formie. Zachwycająca kunsztem, dbałością o detal, a przede wszystkim projektowana z sercem. Przygotowaliśmy krótki przewodnik dla tych, którzy wciąż szukają sprawdzonego pomysłu na świąteczny prezent.
Dla marzycielek i romantyczek
Naszyjnik na prezent, Zara: Róża z planety B-12
Na planecie B-12 pojawiła się niespodziewanie. Wykiełkowała nagle, z ziarna przyniesionego przez wiatr. Z początku Mały Książę podejrzewał, że jest nowym gatunkiem niemile widzianego baobabu, ale krzak szybko zaczął przyjmować formę kwiatu. Jak pisał pośredni świadek tego niezwykłego zdarzenia, Antoine de Saint-Exupéry, „[Róża] ubierała się wolno, dopasowywała płatki jeden do drugiego. Nie chciała rozkwitnąć pognieciona jak maki. Pragnęła zjawić się w pełnym blasku”. Dziś Róża onieśmiela na chokerze z Zary. Jako że stopiono ją z odpornego na mrozy metalu, nie potrzebuje już klosza. Wciąż jednak bywa kapryśna. Dlatego polecamy wręczyć ją z zapasem wstążek, by raz zachwycała zawieszona na skórzanym rzemyku, innym razem na aksamitnej tasiemce.
XIX-wieczna broszka, Sadowski Diamonds: Opowiem o tobie gwiazdom
Kto przekroczy próg butiku z dawną biżuterią przy Chmielnej 6 w Warszawie, ten przepadnie bez reszty. Zachwyci się blikującymi w każdej gablocie szmaragdami, filigranowymi arcydziełami sprowadzanymi z Francji i absolutnie cudownym duetem sprzedawców – braćmi Maciejem i Michałem Sadowskimi. Dobór świątecznego prezentu można tu zacząć subtelnie, na przykład od artdecowskiego sygnetu w złocie lub od razu wspiąć się na wysokie C i przyjrzeć się XIX-wiecznej broszce w kształcie popularnego w epoce wiktoriańskiej półksiężyca. Bo wręczając to cudo, podarujecie nie tylko biżuterię, lecz także cały kosmos: i wspomniany księżyc, i zaklęte w nim brylantowe gwiazdy (wyrób z 18-karatowego złota ozdobiono dwoma karatami diamentów, oprawionych w srebro próby 875). A że dawne kamienie najpiękniej mienią się w blasku świec, może broszka będzie efektownym preludium do sylwestrowej kolacji?
Biżuteria pozłacana. Pierścionek, Yes: Queen of Hearts
Pracując nad kolekcją „Queen of Hearts” dla marki Yes, projektantka Kasia Bukowska powróciła wspomnieniami do pamiętanej z dzieciństwa Krainy Czarów. Ale zamiast podążać za Białym Królikiem, wstąpić na herbatkę do Zwariowanego Kapelusznika, w swoich inspiracjach powędrowała prosto do tej, która w opowieści rozdaje karty – Królowej Kier. To od niej zapożyczyła monarsze złocistości (stąd pozłocenia na każdym elemencie), prostotę, surowość formy. No i pokryte karminową emalią serca. Kto wie, może subtelny pierścionek z kolekcji ozdobi w święta palec przyjaciółki, mamy, a może ukochanej, stając się tym zaręczynowym? W końcu ubarwiający go symbol znaczy więcej niż tysiąc słów.
Dla tych o złotym sercu i fanek ekstrawagancji
Ręcznie robiona biżuteria, kolczyki, N.S. Bijoux: O północy w Paryżu
Z Krainy Czarów przenosimy się do Paryża. A właściwie pod Paryż. Bo założycielka i dyrektorka kreatywna N.S. Bijoux, Nicole Soszyńska, swoje projekty rozlokowuje na mapie francuskiego metra. To od kolejnych stacji pożycza nazwy, inspiruje się charakterem kolejnych dzielnic. Jest więc wśród jej projektów naszyjnik La Muette w kształcie amonitu z osadzoną w centrum łzą perłopławów (mówi się, że 16. dzielnica jest perłą koronną miasta), srebrna bransoleta Tuileries, której nieregularna forma przywodzi na myśl słynne ogrody obserwowane z lotu ptaka, czy ręcznie młotkowane kolczyki Peletier. A że nazwą odwołują się do przystanku ulokowanego nieopodal opery Palais Garnier, czy nie pięknie będzie wręczyć je wraz z biletem do teatru?
Wyjątkowy prezent. Bransoleta vintage, Yves Saint Laurent: Echa przeszłości
W mamie obudzi wspomnienia. Dla siostry będzie stylowym déjà vu, a w nastoletniej córce rozbudzi pasję do kolekcjonowania i pokaże prawdziwy czar końcówki XX w. Więcej zasług bransolecie od Yves Saint Laurent przypisywać nie trzeba. Jakość, design i sznyt lat 90. mówią o tej biżuterii wszystko. A ponadto, dzięki masywności, pięknemu warkoczowemu splotowi i odcieniu złota, projekt wygląda na taki, który byłby Alexis Colby-approved.
Kolczyki koła, Savicki: Szczęśliwego Nowego Roku
Miłośnikom karnawałowej zabawy kolczyki z domu jubilerskiego Savicki mogą przypominać poskręcane serpentyny. Obieżyświatom – odbijające się od wieżowców wiązki światła wieczornego i nocnego Nowego Jorku. Mogą być codziennym amuletem, ale najpiękniej będą lśnić (zostały wykonane z pozłacanego srebra i naręczy cyrkonii) w blasku sierpniowego słońca. Niech ich wręczaniu towarzyszy więc myśl o wypoczynku, czasie w gronie najbliższych, braku zmartwień. W 2024 r. tych trzech życzeń powinniśmy się trzymać jak mantry.
Dla srebrnych dam i wielbicielek czystych form
Delikatna bransoletka Sen Jewelry: Senne marzenie
Choć w nazwie autorskiej marki Marlena Masiejczyk przemyca hasło „sen”, jej projektom daleko jest do stereotypowych niebieskich migdałów. Pod względem form bardziej przypominają składniki architektury. Bywają modernistyczne, kosmiczne, bardzo proste czy – jak bransoleta Slim Galaxy ze szczotkowanego srebra próby 925 – masywne i delikatne zarazem. Być może kluczem do zrozumienia wizji Marleny są senniki (według wierzeń otrzymanie bransoletki ma być zapowiedzią czułości i troski). Jedno jest pewne: jako że sny są wyrazem najbardziej skrytych pragnień, projekcją marzeń, gwarantujemy, że to biżuteria projektowana z sercem.
Kolczyki na prezent Swarovski: Po kokardę
W butikach marki Swarovski można poczuć się jak dziecko w sklepie ze słodkościami. Kolorowe kryształy skrzą się tu na potęgę, masywne bransolety kuszą niczym ptysie wypchane kremem po brzegi. Biżuteria błyska niczym oblepione lukrem baśniowe figurki, czarują długopisy z zatopioną wewnątrz kryształową posypką. Może i wyjdziecie stąd z jednym zakupem, ale jak to z cukierniami bywa, wrócicie po więcej. Na słodką przystawkę proponujemy więc spektakularne kolczyki Volta, uformowane na kształt srebrzystej kokardy, której centralne miejsce przysługuje masywnemu kamieniowi w szlifie gruszkowym. I choć to projekt ekstrawagancki (znaleziony pod choinką sprawi przyjemność każdej maksymalistce), zachęcamy, by nie trzymać go na specjalne okazje. Niech stanie się elementem codziennej celebracji.
Srebrna bransoletka Tous: Z ogrodu impresjonisty
W ostatnich 30 latach życia francuski impresjonista Claude Monet wiele czasu spędzał w swoim ogrodzie w Giverny w Normandii marzycielsko wpatrzony w staw. Marszczącej się pod wpływem wiatru tafli wody, leżakującym na niej kwiatom i otaczającym ją zaroślom poświęcił blisko 300 obrazów. Ale jak mu się dziwić, skoro akwen porastały baśniowe lilie wodne? W podobny zachwyt roślina musiała wprawić zespół kreatywny Tous, który podczas projektowania bransolety Nenufar zainspirował się kształtem jej zamkniętego, wynurzającego się o świcie pąka (lotos uchodzi za roślinę solarną, o zmroku zamyka się i chowa pod wodą, by wrócić do swojej najpiękniejszej postaci wraz z wybiciem południa). Bransoletę wykonano z najwyższej próby giętego srebra, ma piękną gładką bryłę oraz wywinięte kanty, a wręczona w święta zastąpi cały bukiet lilii z „Nocy i dni”.
Biżuteria na specjalne okazje
Złota biżuteria. Kolczyki Rosenblaum: Make a wish
Jeśli chodzi o perłowe konstelacje, prawdziwą czarodziejką jest założycielka i dyrektorka kreatywna Rosenblaum, Natalia Matusiak. Gdy patrzymy na jej projekty, wydaje się, że chwytała łzy perłopławów i upinała je na srebrnych szynach niczym ciała niebieskie. Formuje niespotykane dotąd układy gwiazd, przypominające raz kwiaty, raz cząsteczki atomu. Wiszące kolczyki Noya są podwójnie niezwykłe. Pochodzą z kolekcji Alinka, inspirowanej zmarłą przed kilkoma laty mamą Natalii. Powstały na bazie 9-karatowego złota, a buduje je sznur cytrynów – kamieni słońca, ciepła, nadziei i życia. Charakterystyczne białe perły stanowią tu tylko zwieńczenie, dopinające projekt. Kołyszą się na końcu niczym spadające gwiazdy. Dopilnujcie więc, by przed ich założeniem obdarowana przez was osoba pomyślała życzenie.
Biżuteria damska. Spinka do włosów, Gioielleria Pennisi by Jenny Walton: Dla królowej balu
„Powinnaś wiedzieć o tym, że skoro tylko król ze swoim dworem powraca do stolicy, wszystkie kwiaty uciekają z ogrodu do zamku, gdzie bawią się wybornie. [...] Śliczne fiołki udają młodych marynarzy, a hiacynty i krokusy – młode panny. Tulipany zasiadają na fotelach, niby poważni ojcowie, a czerwone lilie, jak troskliwe mamy, uważają na wszystko i pilnują przyzwoitości i porządku”, pisał w „Kwiatach Idalki” Hans Christian Andersen. W takim samym, poważnym stylu lilię sportretowała projektantka biżuterii i dziennikarka Jenny Walton w kapsule dla domu jubilerskiego Gioielleria Pennisi. Inkrustowany diamentami pąk owinęła wokół zwieńczenia acetatowej szpilki do włosów. Usytułowane w tym miejscu diamenty mogą ośmielić do kolejnego tańca podczas sylwestrowej nocy. Lilia, jak to lilia, lubi być w centrum uwagi.
Prezent marzeń. Wisior, Dezso: Mother of pearl
Według wierzeń starożytnych Hindusów perły były kroplami rosy, które zmieniły postać pod wpływem blasku księżyca. Szafiry miały być z kolei darem od bogów, który Grecy nosili jako talizmany. A co powstałoby, gdyby połączyć te dwa składniki? Starożytni określiliby to mianem „Heureki”. Sara Beltrán z Dezso rozumie ten tandem inaczej – jako wisior z macicy perłowej i zapinkę z rzędu czarnych szafirów oprawionych w złoto. Zachwycające.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.