Zebrane w książce „Powiem wam, co o tym myślę” eseje Joan Didion pisała w latach 1968–2000. Pokazują, jak ewoluował styl amerykańskiej pisarki, jak zmieniał się świat słów. Joan Didion jest niezawodną przewodniczką po świecie i słowach, którymi można go opisać.
„Byliśmy koneserami synonimów. Byliśmy koneserami czasowników. Wyuczyliśmy się – niczym odruchów – sztuczek gramatycznych, które poznawaliśmy w szkole tylko w ramach marginalnych poprawek” – pisze Joan Didion w eseju „Pisanie opowiadań”, w którym wspomina pracę dla „Vogue’a”. Do magazynu trafiła jako zwyciężczyni konkursu. Jej debiutancki (i bardzo głośny) esej „Self-respect: Its Source, Its Power” powstał na chwilę przed posłaniem numeru z 1961 roku do druku – autor, u którego zamówiono artykuł, nie dostarczył tekstu. Joan dała radę. Miała gdzieś liczbę słów czy wierszy. Liczyła się postać narratorki-bohaterki, która już w pierwszym zdaniu oznajmia: „Niewinność kończy się z chwilą, gdy człowiek zostaje odarty ze złudzenia, że lubi siebie”. Artykuł ten znalazł się potem w debiutanckim zbiorze reportaży (w Polsce pod tytułem „Dryfując do Betlejem” ukazał się dopiero w 2021 roku, dzięki wydawnictwu Cyranka).
Urodzona w 1934 roku Joan Didion w Stanach jest ikoną. W Polsce kilka jej książek ukazało się w latach 80., ale względną popularność pisarka zyskuje od niedawna – w 2019 roku na Netfliksie pojawił się poświęcony jej dokument „Wszystko w rozpadzie”. „Powiem wam, co o tym myślę” to kolejny po „Roku magicznego myślenia” tytuł opublikowany przez wydawnictwo Relacja.
Zebrane w książce „Powiem wam, co o tym myślę” eseje można czytać jak vademecum wiedzy na temat tego, jak pisać o tym, co się widzi, jednocześnie nie wypierając tego, co (lub o czym) się myśli. Jak pozwalać sobie na tendencyjność i sprawić, że nie podważy ona wiarygodności tekstu, a spowoduje, że zyska on na autentyczności. Jak obserwować, lecz nie brać udziału – być aktywnym i biernym jednocześnie.
Joan Didion: Przez dziurkę od klucza
Dwanaście esejów ułożono chronologicznie. Pierwszy, „Alicia i prasa podziemna”, Joan Didion napisała w 1968 roku. Ostatni, „Everywoman.com”, w którym tłumaczy fenomen Marthy Stewart, pochodzi z 2000 roku. Autorka dotyka w nich wielu tematów, zabiera czytelników w rozmaite miejsca i czasy – od jadalni Nancy Reagan, gdy ta nie była jeszcze Pierwszą Damą USA, a jedynie żoną gubernatora Kalifornii, przez zjazd weteranów II wojny światowej, których synowie walczyli w Wietnamie, zamek Williama Hearsta w San Simeon w Kalifornii, aż po wybrane momenty własnej biografii – gdy nie dostała się na wymarzoną uczelnię albo dostała pracę w „Vogue’u”.
W pisarstwie Didion nie ma nachalności, nie ma wszechwiedzy – jest narratorką obecną, ale jednocześnie dyskretną. Towarzyszy bohaterom, ale nie stoi w centrum wydarzeń. Gdy pisze o Nancy Reagan, robi to z perspektywy obserwatorki – nie rozmawia z nią, choć będąc obecną na planie nagrywanego wtedy programu, miałaby taką możliwość. Gdy opowiada o modelkach pozujących do sesji w „Vogue’u”, także robi to z drugoplanowej perspektywy. Można by pomyśleć, że całą akcję podgląda przez dziurkę od klucza, gdyby nie anegdota o tym, że zdarzało się jej pożyczać fotografowanym sukienki.
Joan Didion: Słowa jak skalpel
Nade wszystko jednak bada zależność między językiem a obrazem, faktem a abstrakcją. Słowem posługuje się jak skalpelem – raz delikatnie rzeźbi, kiedy indziej głęboko wierci dziurę.
Didion w 1968 roku, w 1989 roku i w 2000 roku, gdy napisała esej „Everywoman.com”, jest lingwistką, semantyczką i semiolożką. O słowach pisze jako o „narzędziach, zabawkach i broniach do strategicznego zastosowania na papierze” („Pisanie opowiadań”, 1978). Przypomina, że układ słów ma znaczenie, ale to obraz dyktuje, czy będzie to zdanie „podrzędnie złożone czy nie, zdanie kończące się twardo czy wygasające stopniowo, długie czy krótkie, aktywne czy bierne” („Dlaczego piszę”, 1976). Zna swoje słabości („Nie umiem myśleć” – pisze, odnosząc się do braku talentu do abstrakcyjnego pojmowania rzeczywistości), ale one czynią ją odporną na fałsz.
Didion widzi dużo, ale nie o wszystkim opowiada czytelnikom. I to właśnie niedopowiedzenia najczęściej rzucają nowe światło na to, co wydawałoby się oczywiste.
* Joan Didion, „Powiem wam, co o tym myślę”, przeł. Jowita Maksymowicz-Hamann, wyd. Relacja.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.