Znaleziono 0 artykułów
07.07.2024

Powieść „Nocna zmiana” polskiej pisarki Ani Bas zrobiła furorę w Wielkiej Brytanii

07.07.2024
Ania Bas (Fot. Ashley Carr)

Dobiegająca trzydziestki Gosia, niczym współczesna Bridget Jones, bezskutecznie poszukuje mężczyzny swoich marzeń. A przy okazji mierzy się z problemami dorosłości – toksycznymi relacjami z rodzicami, niemożnością awansu społecznego, niezrealizowanymi ambicjami zawodowymi. Polska pisarka Ania Bas wydała w Wielkiej Brytanii powieść obyczajową „Odd Hours” o życiu współczesnych mieszkanek Londynu. Jej przekład – „Nocna zmiana” – ukazuje się właśnie w Polsce. To idealna lektura na wakacje. 

W książce z wprawą mieszasz gatunki. To powieść z elementami poradnika, poezji, pamiętnika. Skąd ten pomysł na formę?

Jestem zainteresowana taką wielorakością i tym, jak my istniejemy w tekście. Wszyscy przecież piszemy cały czas – SMS-y, e-maile, listy motywacyjne, blogi. Ta wielość rejestrów w książce odzwierciedla wielość obiegów codziennego pisania. Każdy rozdział zaczynam od formuły – umiejscowienia akcji w czasie i przestrzeni. To dla mnie sposób na rozwiązanie problemu pustej kartki.

Te didaskalia to też zabieg scenopisarski czy też dramaturgiczny.

Tak, bo ta książka przygląda się teatrowi życia. Chciałam więc podkreślić teatralność miejsc, do których powracamy. Choć książka została napisana w trzeciej osobie, to nie obserwujemy obiektywnej rzeczywistości, tylko świat z perspektywy głównej bohaterki. Dzięki tym różnym formom zaczynamy widzieć Gosię inaczej. Każdy z tych elementów popycha również historię do przodu. Poradnik był ostatnią nitką, którą przeplotłam przez książkę. Pomysł pojawił się podczas pracy z moim agentem literackim. Poradnikowe wstawki spoiły książkę, rzucając nie tylko nowe światło na Gosię, lecz także na nasze czasy. Podczas pracy wczytałam się w wiele poradników, w których pisze się, że problemem jesteś ty i to ty musisz siebie naprawić. Zapomina się o kontekście społecznym, klasowym, materialnym. Branie odpowiedzialności za swoją własną porażkę, zrzucanie odpowiedzialności na jednostkę, to choroba naszych czasów.

Rządzi paradygmat sukcesu, a Gosia temu mitowi ulega, choć sama sukcesu nie osiąga. 

Tak, podobnie jak ojciec Gosi – emigrant bardzo mnie interesujący, bo to emigrant nieudacznik, emigrant, którego nikt nie chce. Jego postać pozwoliła mi pokazać kapitalistyczne spojrzenie na drugą osobę – jesteś warty tyle, ile płacisz podatków, tyle, ile przynosisz społeczeństwu zysku. Nie myśli się o tym, czy jesteś fajnym sąsiadem, troskliwym ojcem, dobrym kolegą. 

Jak sprawiłaś, że ta postać nie jest stereotypowa?

To nie jest postać, którą mamy obśmiać, tylko naprawdę skomplikowany bohater. Dzielę moje doświadczenia z większością bohaterów. Z ojcem Gosi łączy mnie poczucie, że nigdy nie jestem u siebie. Gdy mówię „hello”, wszyscy wiedzą, że nie jestem Brytyjką. Akcent mnie definiuje. Natychmiast zostaję zakwalifikowana do kategorii cudzoziemców. „Skąd przyjechałaś? Na chwilę czy na stałe? Pracujesz, czyli zabierasz innym pracę?”.

A co tobie emigracja dała, a co zabrała? 

Nie przyjechałam do Wielkiej Brytanii z myślą o tym, że zostanę. Choć minęło 20 lat, wciąż mam wrażenie, że to tymczasowe rozwiązanie. Bycie tutaj dało mi poczucie wolności, swobodę wymyślania siebie. A co mi zabrało? W Polsce już też nie do końca czuję, że jestem u siebie. Ten stan bycia pomiędzy jest niewygodny, ale sprzyja pisaniu.

A dla ciebie jako dla kobiety jakie korzyści wynikają z bycia poza Polską?

Dostęp do aborcji, dostęp do pigułki po, możliwość samorealizacji zgodnie z różnymi wizjami kobiecości. Chociaż tu też wciąż pokutuje myślenie, że kobieta musi osiągnąć 3M – męża, macierzyństwo, mieszkanie. 

Gosia też za tym marzeniem podąża. Do tego dochodzi mit miłości romantycznej zaczerpnięty z filmów. 

Znalezienie miłości romantycznej to wciąż najważniejsze „zadanie” kobiety, które nadaje jej życiu ramy. Mężczyźni nie definiują się poprzez relacje romantyczne. Nie chcę bagatelizować znaczenia miłości, ale chciałam, by ta książka opowiadała nie o miłości romantycznej, lecz o miłości do siebie i o miłości do różnych bliskich osób. 

Analizujesz też mniej lub bardziej toksyczne relacje między dorosłymi dziećmi a rodzicami. 

Tak, Gosia zbliżając się do trzydziestki, po raz pierwszy poddaje analizie swoje relacje rodzinne. Wie już, które zachowania są toksyczne, ale nie zawsze potrafi ich unikać. Układa sobie relacje z rodziną na nowo, nie potrafiąc uniknąć poświęcenia dla matki i ojca. 

Czy dla ciebie trzydziestka była taką cezurą?

I tak, i nie, zrozumiałam wtedy, ile kobieta musi się naharować, żeby być kobietą – dbać o siebie, pracować nad sobą. To, że skończyłam 30 lat, nie oznaczało dla mnie, że coś się skończyło, ale zdałam sobie sprawę z tego, o jak wielu rzeczach myślałam, że do tej trzydziestki osiągnę. Jednak i w życiu, i w literaturze nie lubię domykania, oczywistych rozwiązań, mocnych zakończeń. Wolę, gdy rzeczy pozostają niedopowiedziane, otwarte na nowe. Z wiekiem nabrałam jeszcze więcej dystansu.

Gosia tego dystansu nie ma, zwłaszcza gdy zalewa ją fala hejtu po publikacji jej amatorskich wierszy w internecie.

Poezja jest postrzegana jako literatura wysoka, do której dostęp mają nieliczni. Gosia, dziewczyna bez wyższego wykształcenia, która nie należy do światka literackiego, jest uznana za outsiderkę. Uznałam, że ta bohaterka nie pisałaby do szuflady, chciałaby dzielić się swoją twórczością, bo łaknie tego, by zostać wysłuchaną.

W książce ten kontekst klasowy jest wyraźnie zarysowany – Gosia marzy o tym, by należeć do establishmentu, ale droga awansu w jej przypadku może wieść tylko przez związek z mężczyzną z wyższych sfer. 

Tak, Gosia potrzebuje pomocy osoby, która by ją wciągnęła do klasy wyższej. Brytyjskie społeczeństwo jest bardzo klasowe, rozwarstwione, status jest zależny od miejsca zamieszkania – południe Wielkiej Brytanii jest bogatsze, północ biedniejsza. Liczą się, oczywiście, pochodzenie, zarobki, ale o możliwości awansu decydują też takie czynniki, jak dostęp do edukacji, do instytucji kultury, do transportu publicznego. Mieszkałam w różnych miejscach w Anglii, pracowałam też i w Szkocji, i w Walii. Są zupełnie inne niż Londyn, ale Londyn też wcale nie jest jednorodny. W ocenie okolicy liczą się długość dojazdu do centrum, bliskość atrakcyjnych i zamożnych dzielnic albo miasteczek, zieleń. 

A dla ciebie to, że wydałaś książkę po angielsku, oznacza swoisty awans społeczny?

Na pewno długo pracowałam nad tym, żeby poczuć się w języku angielskim na tyle pewnie, by napisać książkę. Wcześniej publikowałam teksty bardziej niszowe, artystyczne i finansowane przez galerie sztuk współczesnych; te prace siłą rzeczy miały mniejszy zasięg. Dzięki mojemu wydawnictwu moja powieść dotarła do księgarń w całej Anglii. W ten sposób weszłam w światek literacki – jestem nie tylko czytana, lecz także recenzowana. O książce zrobiło się głośno po tym, jak Irlandzki dziennik, „Irish Examiner”, ogłosił tę powieść jedną z ich książek roku. 

„Nocna zmiana” bywa porównywana do „Dziennika Bridget Jones” i innych powieści z kategorii chick lit z lat 2000. Czy rzeczywiście się nimi inspirowałaś?

W czasie pisania nie miałam w głowie konkretnej listy lektur. Odświeżająco zadziałały na mnie na pewno feministyczne eseje Laurie Penny „Bitch Doctrine”. Kobiety nareszcie zyskały głos, co wydaje się dosyć oczywiste, skoro większość czytelników stanowią kobiety. 

Moja potrzeba wydania powieści nie wynikała więc z chęci wpisania się w konkretny nurt, a raczej dopowiedzenia historii kobiet i świata, w którym żyją. Uważam też, że najwyższy czas odczarować literaturę obyczajową. Wciąż pokutuje przeświadczenie o konieczności podziału na literaturę wysoką i popularną. Dobrze, że nareszcie przebija się literatura środka. Moją książkę określa się w Anglii jako commercial fiction with literary flair, czyli powieść obyczajową z literackimi ambicjami. Mam nadzieję, że Polska jest gotowa na taką właśnie książkę – nie czytadło, tylko powieść obyczajową, napisaną z humorem i w niebanalny sposób poruszającą temat erotyki.

(Fot. materiały prasowe)

 

Anna Konieczyńska
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Powieść „Nocna zmiana” polskiej pisarki Ani Bas zrobiła furorę w Wielkiej Brytanii
Proszę czekać..
Zamknij