Znaleziono 0 artykułów
06.02.2025

Powieść „Zuch” Edmunda White’a opowiada o tęczowym dorastaniu w latach 50.

06.02.2025
 Edmund White, Praryż, 1986 rok.  Fot. Ulf Andersen/Getty Images

Edmund White powieść „Zuch” napisał w konwencji autofikcji. Kreśli w niej portret młodego geja dorastającego w latach 50. XX wieku na amerykańskiej prowincji. Ile w niej prawdy? 

Przychodzi pisarz do lekarza, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie złapał ameby, ale my dobrze wiemy, o co tak naprawdę chodzi. Badanie nie wykazuje odchyleń od normy – pisarz jest zdrowy, może się ubrać. Ale chwileczkę. – A może byś mnie przy okazji przeleciał? – proponuje lekarz. Tutaj? – pyta pisarz, zaskoczony, choć tylko odrobinę. No – odpowiada lekarz, spuszcza spodnie do kostek i rozkłada się na biurku ordynatora. Potrzebującemu się nie odmawia – ciąg dalszy łatwo sobie zwizualizować. 

Edmund White wydaje teraz także wspomnienia „The Loves of My Life”

To anegdotka z repertuaru bardzo dorosłego, 85-letniego dziś Edmunda Whitea, erudyty, frankofila, niewiernego obywatela Stanów Zjednoczonych, który połowę dorosłego życia przezimował w Paryżu. Guru piszących gejów sporo ostatnio przeszedł: dwa zawały, wylew, udar. Problemy ze zdrowiem nie mają większego wpływu na jego witalność, libido nie śpi, pamięć jak żyleta. White randkuje jak zwykle i wydaje właśnie szósty tom wspomnień „The Loves of My Life”, w którym podlicza przygody erotyczne – tych wartych zapamiętania było ponad 3000. Do oporu wykorzystał jedyną w nowożytnych czasach dekadę seksualnej wolności, lata 70., gdy dzięki antybiotykom, które działały, i antykoncepcji, która rzadko zawodziła, człowiek mógł wreszcie skupić się na czerpaniu przyjemności z seksu. Potem do życia intymnego wtargnął AIDS i karnawał został odroczony. Edmund uważa, że wkraczamy właśnie w szczytową fazę pruderyjności, ale koniec jest bliski – wkrótce znowu będzie można przestać udawać. 

 Edmund White, Praryż, 1986 rok.  Fot. Ulf Andersen/Getty Images

Powieść coming-of-age „Zuch” opowiada o inicjacji i emancypacji 

Planowałem napisać o dwóch pierwszych powieściach Whitea z okresu, gdy chciał być awangardowym pisarzem, w 35 procentach pretensjonalnym i w 40 niezrozumiałym. Na literackie S&M przyjdzie jeszcze czas – najpierw dobierzemy się do rozkosznej i od serca napisanej książki numer trzy pt. „Zuch”, fikcji z elementami autobiografii, paradokumentu o dojrzewaniu do bycia gejem w Stanach lat 50. XX wieku. Mamy tu pełen katalog doświadczeń, jakie musi zaliczyć dziecko, zanim zaakceptuje siebie, jeżeli do tej fazy w ogóle dobrnie. Wredne rodzeństwo, które coś wyczuwa i to coś mu się nie podoba – jest. Rodzice, którym szklaneczka z drinkiem drży w dłoni na samą myśl o tym, co z synka wyrośnie, oby nie to najgorsze, Panie, dopomóż – są, i to po rozwodzie. Jeden nauczyciel, ponadprzeciętnie sympatyczny, inspiruje fantazje o ucieczce razem, ale rok szkolny się kończy i już wysyłają nas na obóz, pod namioty, może koledzy wyprostują. Tylko że pod brezentem zawsze czyha jakiś druh Boruch – o prostowaniu zapomnij. Nasz bohater dał sobie wmówić, że homoseksualizm to choroba, można się z tego wyleczyć, zakochując się w odpowiedniej dziewczynie, ale zarobione w firmie taty pieniądze wydaje jak nowoczesny Amerykanin, czyli inwestuje – w zaspokojenie ciekawości oraz żądzy, rozszarpującej ciało od środka niczym dynamit. 

W połowie pogmatwanej drogi między wątpliwościami i brakiem złudzeń, jeśli tylko młody gej ma odrobinę szczęścia, trafia pod kuratelę starszyzny plemiennej. Jesteśmy w średniej wielkości mieścinie daleko od Nowego Jorku – Fred i Marylin prowadzą antykwariat, on ubiera się jak przy zgaszonym świetle, ona robi sobie epicki makijaż, dzieła wszystkie Balzaca sprzedają po atrakcyjnej cenie. Na takich kontaktach inteligentny mody człowiek może tylko zyskać, chyba że wtrącą się rodzice. Wtrącają się, antykwariat to placówka wywrotowa, mówią, właścicielami są żyjący w grzechu komuniści, z takimi nie wolno się zadawać. Już jako dorosły syn dowie się od Marylin, że rodzice rozmawiali między sobą szyfrem: „Komuniści i grzech w jednym zdaniu zawsze znaczą: geje”.

Powieść „Zuch” wpisuje się w konwencję autofikcji. Która część tej opowieści jest prawdziwa? 

White to maestro emocjonalnej i stylistycznej woltyżerki, w tym samym zdaniu umie być i libertyński, i refleksyjny. Kpi i wątpi w siebie, od ironii przeskakuje do melancholijnej sieriozności i szybciutko wraca, z wiekiem wychodzi mu to jeszcze sprawniej. Ponieważ „Zuch” to autofikcja, jedynie autor wie, co wydarzyło się naprawdę, a co tylko na papierze. Czy to książka na pewno dla mnie czytelnik dowiaduje się na pierwszych stronach, z testu, który definitywnie rozstrzyga, czy chłopiec jest jak sen, czy niestety koszmar. Jeden: pokaż paznokcie – dziewczynki elegancko prostują ręce aż po końcówki palców, prawdziwi chłopcy podsuwają pod oczy pięści. Dwa: spójrz w górę – dziewczynki obracają tylko gałki oczne, młodzi samcy odchylają do tyłu całe głowy. Trzy: zapal zapałkę – dziewczynki pocierają zapałkę od siebie na zewnątrz, chłopcy odwrotnie. Czytając Whitea, zawsze dowiaduję się o sobie więcej, niż chciałem, dlatego o „The Loves of My Life” też pewnie niebawem napiszę. 

Piotr Zachara
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Powieść „Zuch” Edmunda White’a opowiada o tęczowym dorastaniu w latach 50.
Proszę czekać..
Zamknij