Wykonane z namaszczeniem poranne rytuały sprawiają, że czujemy się lepiej w swoim ciele. Ekspertki podpowiadają, jak sprawić, żeby każdy dzień zaczął się pozytywnie.
Zdaniem słynnego buddyjskiego nauczyciela i psychologa, Milesa Neale'a, jeśli naprawdę chcesz osiągnąć pełnię swojego potencjału, musisz zaakceptować to, że będziesz uczyć się przez całe życie. Naukę najlepiej zaczynać od rana, a rady warto pobierać od tych, których podziwiamy. Zapytaliśmy więc klika kobiet, które na co dzień żyją i pracują w świecie piękna o ich poranki. Jak rozpoczynają dzień, żeby wyglądać pięknie aż do wieczora?
Dermatolog: skóra przede wszystkim
Woda życia: – Gdy zaczęłam analizować swoje poranki, okazało się, że rano przede wszystkim piję – mówi dr Aleksandra Jagielska z Kliniki Sthetic. – Na czczo, tuż po przebudzeniu, wypijam porcję skoncentrowanego soku z granatów i owoców acai. Zawierają one wysokie stężenie polifenoli o silnym działaniu antyoksydacyjnym. To oznacza, że hamują procesy starzenia się organizmu, ale też znacząco poprawiają jakość skóry. Widać to po kliku tygodniach systematycznego przyjmowania. Poprawia się koloryt skóry, jest wyraźnie bardziej rozświetlona i nawilżona. Drugi drink, wciąż jestem przed śniadaniem, to kolagen, ostatnio Pro-Collagenium Auracos. Zawarte w nim aminokwasy wchodzą w skład kolagenu typu I, stymulują syntezę i reorganizację nowych włókien kolagenu. Nowo powstałe włókna kolagenowe mają większą średnicę i lepszą spójność, co prowadzi do poprawy napięcia skóry. Twarz wygląda lepiej tuż po przebudzeniu. Skóra jest też bardziej jędrna na udach, cellulit mniej widoczny, a kolana pięknie wymodelowane.
Piękny początek: – W makijażu najważniejsza jest dla mnie skóra. U mnie świetnie sprawdza się baza o lekko różowym kolorycie That Gal marki Benefit. Twarz wygląda dzięki niej bardzo świeżo – mówi ekspertka.
Okoliczności decydują: – Tuż przed wyjściem z domu zazwyczaj zjadam lekkie śniadanie. Jeśli mam czas, bo przyznaję, że czasem wybiegam bez niego. Ale nie można być zbyt doskonałym – śmieje się dr Aleksandra Jagielska z Kliniki Sthetic.
Top modelka: strefa zen
Oczy szeroko otwarte: – Każdy mój poranek jest inny, bardzo często śpię w hotelach, w różnych miejscach na całym świecie – opowiada Anna Jagodzińska. – Nie działam schematami, ale każdy dzień musi być zen. Zawsze, tuż po przebudzeniu, wsłuchuję się w mój organizm i umysł. Wolę wstawać wcześniej, bo nie chcę przesypiać życia. Mam wrażenie, że wstając wcześniej, wydłużam swój dzień. Nie podnoszę się jednak od razu. Pozwalam myślom na powrót do rzeczywistości, patrzę przez okno i zbieram myśli. Dziękuję za kolejny dzień, bez względu na to czy pada deszcz czy świeci słońce.
Smoothie i już: – Tuż po wyjściu z łóżka piję ciepłą wodę z cytryną i wykonuję kilka prostych ćwiczeń na poruszenie mięśni i rozbudzenie ciała. Gdy mam czas, przygotowuję śniadanie. Zaczynam od zielonego soku, uwielbiam też owsiankę na mleku migdałowym z odrobiną kurkumy, cukru brązowego, bądź syropu klonowego z sezonowymi owocami. Gdy się spieszę, wolę szybkie smoothie: zamrożone truskawki, maliny, borówki, dodaję masło migdałowe, troszeczkę mleka migdałowego, cytrynę, zioła. Miksuję i gotowe! Następne piję czarna kawę. I wysyłam przyjaciołom życzenia pięknego dnia – mówi top modelka.
Hasło przewodnie: – Uwielbiam przeczytać inspirującą myśl, która stanie się moim motto na dany dzień. Często sięgam po biografie, ostatnio Michelle Obamy. Uwielbiam też duże albumy malarskie, modowe, podróżnicze, przyrodnicze. Mam ich w sypialni mnóstwo! Wynajduję sobie niezwykły obraz lub piękne zdjęcie, które napełnia mnie dobrą energią. Nie zaglądam natomiast do internetu ani do mediów społecznościowych. Jeśli jestem w domu, wychodzę z psem, czarnym pudlem Salwadorem. Czas z nim spędzony uważam za absolutnie błogi. Bardzo ważny jest dla mnie ruch. Jeśli więc nie pracuję akurat na sesji zdjęciowej, często około dziewiątej gram w tenisa ze swoim trenerem lub idę na jogę. W Nowym Jorku i Londynie chodzę pieszo, zawsze wybieram opcje schodów zamiast windy. Jestem osobą, która stara się świadomie dbać o swoje ciało – mówi Jagodzińska.
Najpierw nawilżenie: – Zawsze przemywam twarz zimną wodą. To trochę tak, jakby zanurzyć się w górskim potoku. Oprócz specjalistycznie dobranych kremów i pielęgnacji do oczyszczania, często stosuję także kultowy odżywczy krem Embryolisse oraz serum z witaminą C od Vichy. Mam suchą skórę, a często podróże samolotami jeszcze bardziej ją przesuszają. Po prysznicu zawsze używam balsamu. Ostatnio Anti Aging Body Cream od Dr. Sturma. Poranny makijaż robię bardzo lekki. Używam kremu CC od Embryolisse, bądź podkładu Armani Luminous Silk Foundation. Przeczesuję brwi szczoteczką i używam bezbarwnej maskary (np. Miss Sporty). Używam tylko jednego tuszu do rzęs – od Kevyna Aucoina, który zmywa się tylko ciepłą wodą. Do tego róż na policzki i błyszczyk na usta od By Terry. Kocham ten subtelny perłowy połysk.
Aktorka: gotowa do wyjścia
Złote myśli: – Bardzo wierzę w to, że w ogromnej mierze sami kreujemy swój dzień. To, jak go rozpoczniemy, jest więc niezwykle ważne. Poranek jest dla mnie najpiękniejszą porą dnia, bo wszystko zaczyna się od nowa. Wieczorami, gdy zasypiam, lubię zrobić sobie małe podsumowanie. Pomyśleć o tym, co się zdarzyło, co było udane, a co mogłabym zrobić lepiej. I rano mam szansę nadrobić wszystko, czego nie zdołałam zrobić poprzedniego dnia! – zdradza Marta Żmuda Trzebiatowska.
Kawa to rytuał: – Uwielbiam celebrować poranki i delektować się niespiesznym śniadaniem. Zawsze, gdy nie muszę być o piątej rano na planie filmowym, właśnie tak staram się zaczynać dzień. Budzi mnie mój roczny synek, ale nie narzekam, bo bawi się sam, pozwalając mi na moje rytuały. Lubię zaczynać dzień od kawy. Świeżo zmielone ziarna mają zapach, którego nie da się zastąpić żadnym innym. Ten aromat kojarzy mi się z rodzinnym domem, z moja mamą, która codziennie wcześnie rano zaparzała sobie kawę. Kiedyś piłam kawę w ogromnym kubku w koty z porcelany Bolesławiec. Będąc w ciąży, zamieniłam kubek na małą, granatową filiżankę w białe serca (też z Bolesławca!). Dziś, w zależności od nastroju, wybieram jedno albo drugie. Do kawy podaję rogalik lub kromkę chleba z domowymi konfiturami (najchętniej od mojej mamy lub teściowej). Latem kocham owsiankę ze świeżymi malinami lub borówkami. Dodaję do niej owoc marakui, w którym zakochałam się podczas podróży poślubnej do Nowej Zelandii.
Zmysły otulone: – Dużą wagę przywiązuję do tego, w czym śpię i chodzę o poranku. Kocham bieliznę Le Petit Trou od Zuzy Kuczyńskiej i lekkie dresy od Bunny The Star. A gdy jest chłodniej, zakładam do tego ciepłe skarpety i sweter. Uwielbiam zawinąć się w kocyk Velvet Pink Grey od La Millou. Jest jak cudownie miękki kokon. Sama zaprojektowałam kolekcję dla dzieci tej marki. Część dochodu ze sprzedaży kolekcji „#I love Panda” wspiera fundację „Odzyskać radość”, zajmującą się dziećmi , które nie mają szansy na adopcję. Odkąd sama mam dziecko, chętnie angażuję się w inicjatywy wspierające najmłodszych. Rano silnie oddziałuje na mnie muzyka. Często wracam do nagrań Seala z czasów „Kiss from a Rose”, a ostatnio chętnie słucham mojego kolegi z roku, Pawła Domagały. Jego płyta „1984” to ulubiona muzyka mojego synka, więc często razem śpiewamy, wtórując przebojom Pawła.
Wierność popłaca: – Ostatnio przestałam eksperymentować z kosmetykami. Zauważyłam, że wcale tego nie potrzebuję. Od roku jestem wierna niebieskiej tubce kremu Miya Cosmetics. Jest odżywczy, ale nie za ciężki, moja skóra go lubi. Najpierw używam różanej mgiełki tej marki, potem właśnie kremu lub olejku malinowego od Ministerstwa Dobrego Mydła, który wmasowuję w twarz po prysznicu. Rano jestem zwolenniczką szybkiej kąpieli. I staram się nie malować, jeśli nie muszę. Makijaż nakładam głównie w pracy. W czasie prywatnym chcę być sobą, bo lubię naturalność. Nie zgadzam się na wszechobecną sztuczność i widoczne zmiany urody. Jestem aktorką, zależy mi, by moja twarz miała charakter, wyrazistość. I na koniec zapachy! Zamiast perfum, rano wolę unoszący się w domu zapach świeżych kwiatów, a zimą świeżych ziół. Te aromaty to dawka czystej, naturalnej energii.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.