Debiut fabularny szkockiej reżyserki Charlotte Wells „Aftersun” to skromne, kameralne kino z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Już za chwilę dowiemy się, czy do puli statuetek dla „Aftersun” dołączy także Oscar dla Paula Mescala. Tymczasem poznajcie prawdziwą historię tego małego wielkiego filmu.
„Aftersun”: Ostatnie takie wakacje
„Aftersun” opowiada o wspólnych wakacjach 11-letniej Sophie (Frankie Corio) i jej taty, 30-letniego Caluma (Paul Mescal) w Turcji. Jest to co prawda główna oś filmu, jednak to, co najważniejsze w tej historii, dzieje się między wierszami, w niedopowiedzeniach, migawkach i urwanych scenach. W ten sposób zarówno poznajemy relację rodzic – dziecko, jak i zagłębiamy się w to, co indywidualnie przeżywa każde z nich. Dochodzi do tego perspektywa dorosłej Sophie, która wraca do ostatnich wspólnych wakacji z ojcem.
Brak linearności akcji jest doskonałym zabiegiem narracyjnym ze strony Charlotte Wells. W ten sposób nie tylko pozostawiła widzom odnaleźć w filmie siebie – czy to z perspektywy rodzica, czy też dorosłego dziecka – lecz także przeniosła w ten niedopowiedziany sposób historię własnego życia. I to nie pierwszy raz.
Prawdziwa historia z „Aftersun”
Charlotte Wells tworzy kino, które nie każdy musi zrozumieć, ale mało komu uda się go nie poczuć. Szkocka reżyserka nie bazuje na zaobserwowanych emocjach, tylko na własnym doświadczeniu. Jej krótkometrażowy debiut z 2015 roku, „Wtorek”, to 11-minutowa historia nastolatki, która straciła ojca. Nie dowiadujemy się ani tego, czy byli sobie bliscy, ani tego, jak zmarł. Widzimy tylko, jak czuje się główna bohaterka. Charlotte Wells straciła ojca w wieku 16 lat. Swoje cierpienie przełożyła na taśmę filmową po raz pierwszy w debiucie reżyserskim. Kino stało się dla niej swojego rodzaju terapią.
Podobnie wydarzyło się w wypadku „Aftersun”. Pomysł na scenariusz (nie sposób zrozumieć, dlaczego nie był nominowany do Oscara) narodził się w jej głowie, gdy przeglądała rodzinne pamiątki. Trafiła tam na zdjęcia ze wspólnych wakacji z ojcem, które spędzili we dwójkę w Turcji. Charlotte miała wówczas 10 lub 11 lat, jej tata 31 lub 32 – niemal analogicznie do głównych bohaterów długometrażowego debiutu. Zgadza się również czas, w jakim Wells osadziła fabułę „Aftersun”. Akcja filmu dzieje się u schyłku lat 90., oddając klimat tureckiego kurortu w tamtych czasach, sposób ubierania się, spędzania czasu.
O analogiach między życiem i fabułą filmu Charlotte Wells dowiadujemy się z listu do widzów, który reżyserka zamieściła na stronie A24 (wytwórnia ma piękny zwyczaj publikacji na swojej stronie notatek od twórców filmowych). Zarówno w nim, jak i w wielu wywiadach podkreślała, że osobista historia ostatnich wspólnych wakacji z ojcem stała się punktem wyjścia dla scenariusza „Aftersun”. Podobnie zresztą jak rodzinne archiwum – nagrania i zdjęcia posłużyły jej za research do sposobu, w jaki wówczas, przed erą selfies, dokumentowano wspomnienia.
„Zanim się podpiszę, muszę wyjaśnić, w jakim stopniu „Aftersun” jest filmem osobistym” – kończy swój list do widzów Charlotte Wells. – „Większość filmów oczywiście taka jest, ale ten jest wyjątkowo osobisty. Esencja tego, co mam do powiedzenia na ten temat, mieści się w 145 440 klatkach na ekranie. Ten film jest niewątpliwie fikcją, ale jest w nim prawda, która jest moja; miłość, która jest moja. Zdjęcia, filmy – różnego rodzaju zapisy – są dołączone do filmu, więc uznałam za stosowne dołączyć jedno z nich tutaj. Zdjęcie mojego ojca i mnie – punkt wyjścia dla tego projektu – pojedyncze ujęcia, ponieważ wspólne były rzadkością w epoce przed selfie. Mam 10 lub 11 lat, wiek Sophie w filmie. Mój tata ma 31 lub 32 lata, trochę mniej niż ja teraz. Tak się składa, że jesteśmy w Turcji”, wyjaśniła Wells, dołączając do swojego listu prywatne zdjęcia z wakacji. Po ponad 20 latach zmieniły jej życie, otwierając drzwi do świata Hollywood.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.