Premierowo na Vogue.pl: Linia ready-to-wear Tomasza Ossolińskiego
Mniej formalne niż kreacje szyte na miarę, ale bardziej eleganckie niż ubrania sportowe. To po prostu miejska kolekcja – mówi o swojej pierwszej linii ready-to-wear Tomasz Ossoliński. Wraz z debiutem kolekcji, uwiecznionej na zdjęciach przez duet Wunsche i Samsel, ruszają nowy butik i sklep internetowy.
Szlachetne kamienie na podłodze, kamienne blaty stołów, lustra, trochę stali. Ale nowoczesność nie jest nachalna – współgra z zabytkowym wnętrzem. Tomasz Ossoliński właściwie mógłby tutaj mieszkać, tak bardzo wszystko jest w jego guście. Na razie jedynie pracuje.
– Od jakiegoś czasu chciałem przenieść atelier, ale nawet nie śmiałem marzyć, że mógłbym w takie miejsce – mówi projektant. – Kiedy jednak podczas spaceru znalazłem w oknie kartkę, że w Kamienicy pod Gigantami jest lokal do wynajęcia, natychmiast zacząłem starania.
Atelier w pochodzącej z początku XX wieku kamienicy projektu Władysława Marconiego zaaranżował Szymon Bobrowicz i jego pracownia architektoniczna Architektura KL24.
Atelier okazało się wymarzoną scenerią dla ekspozycji linii ready-to-wear, pierwszej w karierze Tomasza Ossolińskiego. Tutaj powstała sesja autorstwa Magdy Wunsche i Agnieszki Samsel.
Do tej pory ubrania projektu Ossolińskiego można było zamówić, dizajner szył garnitury na miarę i efektowne kreacje dla gwiazd. Swoją drogą, ściany w atelier zdobią zdjęcia gigantów kinematografii.
– Od dawna pytano mnie o ubrania, które po prostu będzie można kupić. Od ręki – w sklepie lub w internecie – tłumaczy. – Wreszcie są.
Dla mężczyzn, ale też – to nowość w portfolio – dla kobiet. Klasyka, minimalizm, stonowane kolory, delikatne kraty, znowu modna pepitka. Dzianinowe sukienki z golfem, luźne garnitury, płaszcze. Wełniane, ale również puchowe (choć nie pikowane).
– Długo nie mogłem znaleźć długiego płaszcza puchowego dla siebie. W końcu postanowiłem uszyć – mówi półżartem Ossoliński.
Tkaniny pochodzą z tych samych włoskich źródeł, z których korzysta się przy szyciu na miarę. Inne są fasony. – Mniej formalne, bardziej miejskie, ale na pewno nie sportowe – opisuje projektant.
Miasto było dla niego podczas pracy ważną inspiracją. Jakie miasto? – Oczywiście, Warszawa. Adres „aleje Ujazdowskie 24” zobowiązuje.
Dla tych, którzy lepiej niż w mieście czują się w sieci, mamy niespodziankę. Jutro, 5 grudnia, rusza sklep internetowy Tomasza Ossolińskiego.