W roli głównej Lera Abova, za obiektywem Hugo Comte. Okazją do tego wyjątkowego spotkania jest premiera pierwszych sneakersów MISBHV, które powstały we współpracy z Reebokiem.
Gorące młode talenty
Lera urodziła się w syberyjskiej wiosce, tak małej, że nie uwzględniają jej mapy. Jej spojrzenie wbija w fotel, a króciutkie włosy podkreślają tylko niesamowicie kobiecą energię. Trudno uwierzyć, że choć w branży jest od 17 roku życia, na swój przełom, zdjęcia Davida Simsa, musiała czekać aż pięć lat. Szybko została gwiazdą kampanii marek Joseph, Acne czy Off White, a w kwietniowym numerze „Vogue Polska” bohaterką sesji mody Sonii Szóstak. Jednak z MISBHV Lerę łączy coś jeszcze, Od sesji kostiumów na sezon wiosna-lato 2016 należy do rodziny, rozumie energię marki i regularnie w prywatnych sytuacjach pojawia się w jej ubraniach. Dlatego decyzja o tym, że wystąpi w kampanii pierwszego modelu sneakersów MISBHV powstałych we współpracy z Reebokiem, wydaje się naturalna. Prawdziwym zaskoczeniem jest zaproszenie na sesję świeżego nazwiska branży, czyli Hugo Comte, który ma w swoim portfolio nową kampanię Burberry, współpracy Office x Nike, czy sesję w portugalskim „Vogue’u”.
– Hugo Comte to nowy Steven Meisel i pierwszy fotograf, który w kontekście M I S B H V działa tak naturalnie. W fotografii mody zawsze pociągała nas idea redukcji planów, kolorów, sytuacji. Nigdy nie pracowaliśmy ze scenografem, nie czujemy rekwizytów, czy osadzania ubrań w bardzo określonych kontekstach. Jesteśmy wychowani na latach 90., więc naturalnie ciążymy ku kierowaniu naszej uwagi w stronę bohatera – mówi Tomek Wirski. Sesja koncentruje się na Lerze, jej energii i osobowości. Charakterystyczny dla marki active wear, który w rękach MISBHV staje się uniwersalnym ubraniem przyszłości, wydaje się tylko pretekstem do powstania zdjęć.
Back to the future
Ale współpraca z Reebokiem to dla MISBHV przełomowy moment. Młoda ambitna marka z Polski, która zadebiutowała ostatnio na paryskim tygodniu mody, została doceniona przez światowego giganta. Jak zdradza Tomek, praca nad reinterpretacją istniejącego już modelu Daytona DMX trwała kilkanaście miesięcy i była intensywną przygodą.
Już sama decyzja, żeby wziąć na warsztat masywny najntisowy projekt Christiana Tressera, twórcy m.in. Air Maxów 97, wcale nie była tak oczywista, jak wydaje się dzisiaj. – Nasza pierwsza intuicja co do wyboru modelu buta była drastycznie różna. Mieliśmy na myśli do bólu minimalistyczny, ponadczasowy projekt – but dla ciebie, dla mnie i naszych rodziców. Polecieliśmy do Stanów z bardzo klarownym briefem projektowym, który wyrzuciliśmy do kosza po kilku minutach spędzonych w archiwum Reeboka. Zainspirowani bogactwem rozwiązań technologicznych początku lat dwutysięcznych wróciliśmy do Polski 48 godzin później ze szkicem zupełnie innego buta – konfrontacyjnego, wysoce zaawansowanego materiałowo i produkcyjnie, z dość dziwacznym systemem wiązania, zwłaszcza w połączeniu z frontalnym zamkiem, zamykającym całość w kokonie transparentnej siatki – wspomina Wirski.
Poza prestiżem i zaistnieniem w świadomości szerokiego kręgu sneakerheadów na całym świecie, dla MISBHV współpraca była nowym, poszerzajacym horyzonty, doświadczeniem.
– Pracując lokalnie, jesteśmy przyzwyczajeni do ograniczeń technologicznych czy terminowych. W Stanach spotkaliśmy się z dokładnie odwrotną postawą. Najśmielsze marzenie szybko stawało się planem, a deadline'y ustępowały miejsca wspólnemu wysiłkowi w tworzeniu produktu, w który wszyscy wierzymy i uważamy za dobry, w szerokim tego słowa znaczeniu. Wsparcie i zaufanie, którymi zostaliśmy obdarzeni, jest dla nas bardzo budujące – przyznaje Tomek.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.