Dobre debiuty, światowe odkrycia i reportaże z miejsc dalekich, dziwnych i zapomnianych. Typujemy wydarzenia literackie roku.
Aleksandra Zbroja i Agnieszka Pajączkowska „A co wyście myślały”? (Wyd. Poznańskie)
Dwie reporterki i przyjaciółki, „miastowe dziewczyny” ze stolicy w spotkaniu ze starszymi kobietami spoza metropolii. Autorki ruszają z Warszawy i okrążają województwo mazowieckie, rozmawiając po drodze z rolniczkami, gospodyniami, sklepowymi, przedsiębiorczyniami, bezrobotnymi. Na ławeczkach, podwórkach, gankach, przy kuchennych stołach słuchają opowieści o życiu w miejscach, skąd młodzież wyjeżdża do szkół, a mężczyźni na zarobek. Gdzie starsze pokolenie umiera, a młode często już nie wraca. To próba oddania głosu tym, które pozostają niewidoczne i niesłyszane, bo sytuują się daleko od centrum. Póki co wieś przemawia na ogół co najwyżej głosem rolnika szukającego żony, polityka PSL-u lub wójta i księdza z popularnego serialu. Najwyższa pora zmienić skład tego chóru.
Nowa książka Katarzyny Boni
Katarzyna Boni, autorka przejmującego, pełnego poezji i antropologicznego wyczucia „Ganbare! Warsztaty umierania”, właśnie kończy pracę nad kolejną książką dla Wydawnictwa Agora. Tym razem pisze o Auroville, mieście, które pół wieku temu założyli ludzie z całego świata wierzący w to, że praca nad sobą, większa świadomość i pełniejsza duchowość prowadzą do jedności rodzaju ludzkiego. Ich projekt wsparło UNESCO. Dziś w Auroville mieszka prawie trzy tysiące ludzi. Boni pojechała sprawdzić, co stało się z ich marzeniami i czy jedność ludzkości jest możliwa. Ale jak to w dobrym reportażu bywa, to tylko jedna z warstw literackich znaczeń. Ta druga jest o dorastaniu do bycia sobą.
Joanna Lech „Kokon” (Wyd. WAB)
Joanna Lech to jedna z moich ulubionych polskich poetek, autorka nominowanego do Nike zbioru opowiadań „Sztuczki” (Wyd. Nisza), a ostatnio także redaktorka (antologia „Znowu pragnę ciemnej miłości” z Wydawnictwa WAB). Czego się Joanna nie dotknie – czy to poezja, czy jej konto na Instagramie – wychodzi nadzwyczajnie. Mam więc co do jej powieści rozbudowane oczekiwania. Zwłaszcza, że już sama zapowiedź brzmi intrygująco. Główna bohaterka, Iga Imago, wychowywana przez rozwiedzioną, znerwicowaną Matkę, schorowaną Babkę i znienawidzonego ojczyma pod kloszem, czyli w tytułowym „kokonie”, musi zmierzyć się z wyobcowaniem, odrzuceniem przez rówieśników, zaburzeniami odżywiania i depresją. Zaczyna się buntować. Spotyka się z nieznajomymi, pije i popada w nałogi, okrada, nawiązuje chwilami zabawne romanse, wplątuje się też w coraz bardziej toksyczne relacje. Jej jedyna koleżanka zostawi ją w trudnym momencie na pastwę losu. Odrzuca ją chłopak, na punkcie którego Iga ma obsesję. Nie potrafi się z tym pogodzić. Zaczyna się zmieniać. Już nie jest bezwolną ofiara losu i ludzi. Joannę interesuje problem powstawania zła. To, w jaki sposób Iga z zamkniętej w sobie dziewczynki, którą każdy czytelnik na początku książki darzyłby sympatią, przemienia się w postać o złożonym, niemal psychopatycznym, charakterze. Gdy „wykluje się” z kokonu, gnębiona przez całe życie ofiara staje się oprawcą.
Dionisios Sturis, Ewa Winnicka „Głosy” (Wyd. Czarne)
Reportaż na dwie ręce. I to jakie! Nie potrafię sobie wyobrazić, jak mogą wspólnie brzmieć reporterzy o tak wyrazistych własnych językach, ale to właśnie sprawia, że nie mogę się tej książki doczekać. Miejsce akcji: brytyjska wyspa Jersey. Bohater: Damian Rzeszkowski, który podczas grilla w spokojne niedzielne popołudnie przy zacisznej ulicy Victoria Crescent zadźgał nożem sześć osób, w tym dwoje swoich dzieci i jedno przyjaciół. Jak dodają autorzy, nie poprawiło to wizerunku polskiego emigranta. Przemierzają więc wyspę i Zjednoczone Królestwo w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego zabił, które mimo powodzi prasowych artykułów powstałych po zbrodni, wciąż pozostaje otwarte. Rozmawiają z policjantami, znajomymi, przyjaciółmi, skrupulatnie śledzą przebieg rozprawy sądowej i przejmująco odmalowują postać zabójcy. Reportaż ten jednak ma przede wszystkim odczarowywać mit emigrantów jako królów życia, pokazując to, o czym zazwyczaj się nie mówi. Ceną, jaką płaci większość wyjeżdżających, są poczucie wyobcowania, egzystencja na granicy biedy, stres, choroby psychiczne, przemoc.
Wojciech Tochman „Pianie kogutów, płacz psów” (Wyd. Literackie)
Wojciech Tochman jest jednym z najbardziej uznanych polskich twórców non-fiction. Jego najnowsza, wyczekana książka, będzie reporterską i literacką opowieścią o Kambodży. Autor skupi się na historii ludobójstwa sprzed 40 lat, które wciąż kształtuje codzienność tych, którzy ocaleli, ich dzieci i wnuków, a także polityczny krajobraz kraju. Reporter przyglądał się kambodżańskiej rzeczywistości od dziesięciu lat, starając się zrozumieć reżim Khmerów i ich zbrodnię. Kilkanaście miesięcy temu zdecydował, że zamieszka w kraju, który bada i jednocześnie uznał, że czas kwerendy się skończył, a przyszła pora na pisanie. Ta książka ma szansę stać się reporterską premierą roku.
Margaret Atwood „The Testaments”
No i stało się! Autorka postanowiła wrócić do Gileadu i swoich bohaterek, bo zauważyła, że fani jej książki z 1985 roku oraz serialu zrealizowanego na podstawie „Opowieści podręcznej”, są głodni odpowiedzi na pytanie, co dalej. Ale to nie jedyna motywacja kanadyjskiej powieściopisarki. Przyznała też, że nie potrafi zignorować współczesnej politycznej rzeczywistości i jej wpływu na życie i prawa kobiet. „Opowieść podręcznej” stała się biblią dla pokolenia #metoo i ruchów walczących o prawa reprodukcyjne, a stroje podręcznych stały się obowiązującym kostiumem na feministycznych demonstracjach w Argentynie, Irlandii czy w Polsce. Akcja nowej powieści została umieszczona 15 lat po ostatniej scenie z książki i będzie miała trzy narratorki. Atwood zastrzega też, że fabuła nie będzie miała nic wspólnego z drugim sezonem telewizyjnej adaptacji.
Elizabeth Gilbert „City of Girls”
„Życie jest zarazem ulotne i niebezpiecznie i nie ma sensu odmawiać sobie przyjemności, czy bycia dokładnie tym, kim się jest” – ten właśnie cytat wybrała Gilbert do promocji swojej nowej książki. Po super-hiper-mega bestsellerowym „Jedz, módl się i kochaj” czy hitowym poradniku kreatywności na co dzień „Wielka magia”, każda kolejna książka autorki spotykała się z zachwytem czytelników, choć krytycy nierzadko pozostawali sceptyczni. Nowa pozycja powstawała w szczególnie trudnym dla Gilbert okresie – choroby jej ukochanej, a potem żałoby po jej śmierci. To hołd dla odważnej, bezkompromisowej kobiecości, uwikłanej w pełne napięć czasy. To też opowieść o miłości, bo w tym gatunku Gilbert czuje się najlepiej. Akcja osadzona jest w nowojorskim teatrze w latach 40. ubiegłego wieku i opowiedziana z perspektywy starszej kobiety, która wspomina swoją młodość. Burleska, seksualne eksploracje, dekadencja, zaplecze świata bohemy: artystów, aktorów i pisarzy i – jak to u Gilbert – poszukiwanie sensu i tożsamości. „W pewnym momencie swojego życia kobieta zaczyna rozumieć, że nie musi już się wstydzić. I wtedy jest wolna, żeby stać się kimkolwiek zechce” – podkreśla autorka.
James Baldwin „Na spotkanie człowieka i wybór esejów"
Najwyższa pora na Baldwina w Polsce. Lepiej późno niż wcale. Jego słowa są dziś niestety równie aktualne, jak wtedy, gdy je pisał. Wydawnictwo Karakter przetłumaczyło najsłynniejsze opowiadanie oraz wybór kilkunastu najważniejszych esejów tego genialnego amerykańskiego twórcy, który mieści się w kanonie światowej literatury. A skoro jest tak świetnie, to może być jeszcze lepiej. Książka powstała w wyborze i ze wstępem wybitnej amerykanistki Agnieszki Graff. W czasach narastających nastrojów ksenofobicznych i rasistowskich oraz populizmów pisanych gładkimi słówkami, głęboko humanistyczne pisarstwo Baldwina może nam dodać otuchy i siły, by zawsze i wszędzie reagować na nieludzkie traktowanie drugiego człowieka.
Olga Wiechnik „Posełki. Osiem pierwszych kobiet”
Nareszcie! Doczekałam się odpowiedniej lektury na stulecie zdobycia przez kobiety praw wyborczych. Książka Olgi Wiechnik to archeologia politycznej emancypacji Polek, jej jaskinia w Lascaux. Żebyśmy wiedziały, dokąd iść, trzeba wiedzieć, skąd przyszłyśmy. Do tej pory zapomniane, pozbawione twarzy, biografii, pomników, teraz wreszcie wracają do arenę publiczną. Warto poznać osiem dzielnych kobiet, które weszły do Sejmu Ustawodawczego po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Osiem kobiet na 442 mężczyzn. Wywodziły się z różnych środowisk, ale – często wbrew swoim partiom – działały wspólnie w sprawach, które uważały za ważne: sprawach kobiet. „Wszyscy wokół albo oszuści, albo komedianci, albo ludzie bezdennie słabi. Ja miotam się bezsilnie, bo oczywiście babie nie pozwoli przecież nikt z tych mężów stanu polityki prowadzić, a tymczasem wierzcie mi, że my byśmy tę politykę o całe niebo dalej i lepiej prowadziły niż oni!” – pisała w 1916 roku do męża Zofia Moraczewska. Trudno cieszyć się z tego, że po ponad stu latach te słowa są wciąż aktualne.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.