Depresji często towarzyszy krytyczny stosunek do siebie, poczucie winy oraz ograniczona zdolność do odczuwania szerokiego spektrum emocji. Osoba chorująca traci zdolność do czerpania przyjemności z aktywności, które spełniały istotną rolę w jej życiu. Towarzyszy temu wycofywanie się z relacji – traci więzi nie tylko z ludźmi, ale też z ideami motywującymi do działania. W leczeniu depresji istotne jest wsparcie i zrozumienie najbliższych: dawanie życzliwej, wolnej od natarczywości uwagi. – Możemy czuć lęk i bezradność. Mimo to dawajmy sygnał, że jesteśmy i że istnieje szansa na zmianę. Ale nie wzmacniajmy iluzji magicznych uzdrowień – mówi psychoterapeutka Cveta Dimitrowa.
Depresja jest tak złożonym stanem chorobowym, że trudno o jego jednoznaczną definicję. – Psychiatria posługuje się dość ścisłymi kryteriami rozpoznawania depresji. Są one wyszczególnione m.in. w amerykańskiej klasyfikacji chorób psychicznych DSM-5. Osoba musi doświadczać określonych objawów, aby psychiatra mógł stwierdzić depresję. W Europie stosuje się ICD-10, czyli Międzynarodową Klasyfikację Chorób – tłumaczy Dimitrova.
Po czym poznać depresję?
Do najczęstszych symptomów należy obniżenie nastroju. Dimitrova zauważa jednak, że depresji towarzyszą także osłabienie, zmęczenie, drażliwość, niepokój, irytacja, płaczliwość, wrażenie pustki i brak snu. Charakterystyczna jest również niezdolność do czerpania przyjemności z aktywności, które dotychczas spełniały istotną rolę w naszym życiu. – Aby można było stwierdzić depresję w oparciu o diagnostyczne kryteria, musi wystąpić jakościowa zmiana w naszym doświadczeniu. W niektórych przypadkach będzie to zmiana w zachowaniu i w nastroju dostrzegalna przez otoczenie. Niekiedy osoby chorujące nie mogą rozpoznać, co się z nimi dzieje. Czują, że „coś jest nie tak”, ale nie potrafią nazwać tego doświadczenia – opisuje psychoterapeutka.
Depresji często towarzyszą bardzo krytyczny stosunek do siebie, poczucie winy, samooskarżanie się. Wspólna dla omawianych stanów jest ograniczona zdolność do odczuwania szerokiego spektrum emocji, także tych uważanych za negatywne, jak bezsilność czy złość. Towarzyszyć temu mogą zaburzenia w funkcjonowaniu zarówno fizjologicznym czy poznawczym (np. problemy z koncentracją i uwagą), jak i emocjonalnym, co objawia się wycofaniem z relacji i utratą zainteresowania rzeczywistością. – Osoba chorująca na depresję nie potrafi spojrzeć z dystansu na poczucie swojej beznadziejności, zobaczyć siebie w jakimś kontekście. Odnajduje wyłącznie dowody na potwierdzenie tego faktu – dodaje specjalistka.
Nie tylko biochemia mózgu
Depresja jest klasyfikowana w kategoriach medycznych. Dzięki temu możemy uzyskać diagnozę oraz odpowiednie leczenie farmakologiczne. – Myślenie o depresji w kategoriach chorobowych wielu osobom przyniosło ulgę. Dowiedzieli się, co było przyczyną zaniedbywania codziennych obowiązków, utraty zdolności do funkcjonowania zgodnie z oczekiwaniami społecznymi – komentuje specjalistka. Jednak według niej ujmowanie depresji tylko w kategoriach medycznych spowodowało, że myślimy o niej jako o zaburzeniu pochodzącym „z zewnątrz”. – W psychiatrii przez wiele lat traktowano ją jako przejaw zaburzeń w działaniu neuroprzekaźników i zmian w mózgu. W takim ujęciu leczenie polega na zastosowaniu odpowiedniej farmakoterapii. To sprowadzało funkcjonowanie naszego organizmu do klasycznego podziału na umysł i ciało, a co za tym idzie do konstatacji, że depresja jest powodowana wyłącznie biochemią mózgu. Tymczasem ta zależność jest obustronna – na biochemię mózgu wpływają nasze doświadczenia, środowisko i indywidualne usposobienie.
Doświadczenie straty więzi i idei
Psychoterapeutka zauważa, że żyjemy w systemie, który wymaga od nas ciągłej sprawczości, zadowolenia i spełnienia. Jakiekolwiek niepowodzenie czy zawód sprawia, że bierzemy całkowitą odpowiedzialność za nasze samopoczucie, nie uwzględniając czynników zewnętrznych, które mogą wzmagać przejawy depresji. – Ten ogrom odpowiedzialności wywołuje rozpacz i niezadowolenie z siebie oraz poczucie beznadziei, braku sprawstwa. To może kierować ku autoagresji przejawiającej się w przekonaniu, że świat wyglądałby lepiej, gdyby mnie nie było; że uwolniłoby mnie to od cierpienia. Niekiedy staje się ono tak dotkliwe, że nienawidzimy samych siebie, bo czujemy się niewystarczający/e i zawodzimy w każdej sferze – dodaje Dimitrova, wskazując na psychologiczne przyczyny depresji, które upatruje się w doświadczeniu straty nie tylko tej najdotkliwszej jak śmierć bliskiej osoby, ale też w utracie relacji czy wręcz nadziei. Tracimy więzi nie tylko z ludźmi, ale też z ideami motywującymi nas do działania.
Jak podkreśla psychoterapeutka depresji nie sposób sprowadzić do jednego czynnika środowiskowego, genetycznego, systemowego czy wczesnodziecięcych relacji z rodzicami. Wszystkie te elementy są ze sobą sprzężone.
Samonakręcająca się spirala
Stany obniżonego nastroju czy smutku mogą być reakcją na wiele życiowych zdarzeń. Stan zadowolenia nie trwa wiecznie. Natomiast w depresji obniżony nastrój stopniowo się pogłębia. Dimitrova zauważa, że bardzo trudno złapać moment, kiedy ten mechanizm można zatrzymać bez pomocy z zewnątrz. Osoba może widzieć, że dzieje się z nią coś niedobrego, ale trudno jej wskazać źródło złego samopoczucia. Kiedy ulega ono nasileniu, mogą pojawiać się myśli samobójcze czy wręcz próby samobójcze.
W zaawansowanej depresji osoba nie ma fizycznie możliwości na podejmowanie rozmaitych działań i decyzji. Nie rozpoznaje już, co jej służy, a co niekoniecznie. Dlatego czasami te zaburzenia łatwiej dostrzec otoczeniu. – Bywa, że ktoś jest nieobecny, pozbawiony woli; bywa, że jest ciągle rozdrażniony, bardzo samokrytyczny i skrajnie niezadowolony z siebie. W postępującej depresji często pojawiają się: brak apetytu, czasem wzmożony apetyt, wahania masy ciała, zaburzenia snu, bardzo wczesne wybudzanie się, któremu towarzyszą stany lękowe. Zdarza się spowolnienie motoryki, brak uważności, trudności ze skupieniem uwagi – konstatuje Dimitrowa.
Różne oblicza depresji
Aby psychiatra zdiagnozował depresję, wymienione objawy muszą występować przez minimum dwa tygodnie. Istnieją różne systemy klasyfikacji depresji. Jedna z najbardziej popularnych, stosowanych w Europie, Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób ICD-10 wymienia: F31 – zaburzenia afektywne dwubiegunowe, które charakteryzują się występowaniem dwóch lub więcej epizodów chorobowych z wyraźnie zaburzonym nastrojem i aktywnością w postaci podwyższenia nastroju, wzmożonej energii i aktywności (hipomania lub mania) lub obniżenia nastroju oraz energii i aktywności (depresja);
F32 – epizody depresyjne łagodne, umiarkowane lub ciężkie. Osoba cierpi z m.in. z powodu obniżenia nastroju, ubytku energii, zmniejszenia aktywności czy odczuwania przyjemności;
F33 – zaburzenia depresyjne nawracające z powtarzającymi się epizodami depresji bez jakichkolwiek niezależnych epizodów wzmożonego nastroju i zwiększonej energii w przeszłości (bezpośrednio po epizodzie depresyjnym mogą pojawić się krótkotrwałe stany podwyższenia nastroju i zwiększonej aktywności);
F34 – uporczywe zaburzenia nastroju (afektywne), m.in. cyklotymia, dystymia, to przewlekłe zaburzenia nastroju o zmiennym nasileniu. Większość epizodów nie jest na tyle silna, by rozpoznać hipomanię czy epizody depresji łagodnej (mogą utrzymywać się przez wiele lat);
F53 – depresja poporodowa – zaburzenia psychiczne związane z połogiem.
– W zależności od klasyfikacji można różnie kategoryzować rodzaje depresji – komentuje Cveta Dimitrova. – Depresja to pewne kontinuum. Trudno stwierdzić, w którym momencie mamy jeszcze zaburzenie adaptacyjne, a kiedy już epizod depresyjny albo głęboką depresję. U osoby nieleczonej może dojść do głębokiej depresji z urojeniami. Ważny jest subiektywny stan pacjenta i to, jak przekłada się na jego funkcjonowanie. Czy jest w stanie czerpać przyjemność ze swojego istnienia, czy czuje się pozbawiony witalności i ma to wpływ na jego relacje społeczne i zawodowe? Czy jego życie jest zagrożone? Czy depresja występuje na przemian ze stanami podwyższonego nastroju, wzmożonej energii i możemy mówić o depresji dwubiegunowej? To jest bardzo szerokie zagadnienie – konstatuje specjalistka.
Jak sobie pomóc?
W przypadku dotkliwych dolegliwości farmakologia jest w stanie przywrócić zdolność poznawcze i właściwe funkcjonowanie, co jest pomocne chociażby w pracy psychoterapeutycznej. Osobie o obniżonej energii, będącej w apatii, trudniej jest przechodzić przez proces terapeutyczny. – Tymczasem psychoterapia uczy, jaką mamy strukturę osobowości, z czego różne rzeczy wynikają, pomaga nazywać nasze stany wewnętrzne, co w jakimś sensie przeciwdziała nawrotom depresji – wyjaśnia specjalistka.
W przypadku nasilonych myśli autodestrukcyjnych i samobójczych niezbędna jest interwencja lekarska w postaci hospitalizacji. – Natomiast niepokojące jest przekonanie, że należy sięgnąć po lek, by jak najszybciej przywrócić sobie sprawność. Oczekujemy tego od siebie pod presją rzeczywistości społecznej – mówi Dimitrova. I dodaje: – W ten sposób zamykamy się na zrozumienie, dlaczego depresja się pojawiła, na co jest ona reakcją, jak ma się do naszego indywidualnego życiorysu. Kultura sukcesu nie pozostawia na to przestrzeni. Trudne emocje są niepożądane, bo ograniczają naszą produktywność. Jednak osobą pogrążoną w depresji nie da się potrząsnąć i sprawić, że poczuje się lepiej. Takie gesty nawet wykonane w dobrej wierze mogą wzmóc poczucie skrajnej niemocy, złości, niechęci i odrzucenia.
Według Dimitrovej sama farmakologia niewsparta procesem terapeutycznym ani nie pogłębia rozumienia źródeł choroby, ani nie uczy przeciwdziałać jej nawrotom. Jeśli dzięki lekom znikną objawy, osoba może stracić motywację do analizowania, co jest przyczyną jej bólu i cierpienia. Dlatego w łagodnych i przejściowych stanach depresyjnych farmakologia nie zawsze jest konieczna.
Wspieranie bez przymusu i presji
Niewątpliwie w leczeniu depresji istotne jest też wsparcie i zrozumienie najbliższych. Ważne jest dawanie życzliwej, ale wolnej od natarczywości uwagi. Zachęcanie do zwrócenia się po pomoc, ale bez przymusu. Forsowanie swojej wizji tego, co drugiej osobie powinno służyć, może przynieść odwrotny skutek. – Możemy czuć lęk i bezradność. Mimo to dawajmy sygnał, że jesteśmy i że – choć czasem trudno dostrzec wyjście – istnieje szansa na zmianę. Nie wytwarzajmy i nie wzmacniajmy iluzji magicznych uzdrowień. Pomoc jest i można po nią sięgnąć – u psychiatry, psychoterapeuty, psychologa. Odpowiednio wykwalifikowani specjaliści będą wiedzieli, jak tym dalej pokierować – puentuje psychoterapeutka.
WYIMEK 1: Według Narodowego Funduszu Zdrowia już w 2021 roku ok. 630 tys. osób poniżej 18. roku życia wymagało specjalistycznej opieki psychiatrycznej i psychologicznej.
WYIMEK 2: Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na depresję choruje 280 mln ludzi na świecie.
Cveta Dimitrova prowadzi psychoterapię indywidualną i par, współtworzy ośrodek Znaczenia. Psychoterapia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.