Queerowe wesele w Łodzi
Tomasz Armada zaprosił nas na swoje święto mody. Uwolnionej od blichtru i czerwonego dywanu. Jego „Konfekcja” to bezkompromisowa wariacja na temat polskiego wesela. Teraz pokaz można oglądać w sieci.
Ślub to dla mody test ekstremalny. Suknia panny młodej ma spełniać marzenia, a stroje gości podkreślać ich klasę i status. Tu wszystko jest na serio, nikt nie ukrywa, że się stara, a ubranie zamienia się w przebranie.
Dla projektanta suknia ślubna to wyzwanie, które nie wzbudza gorących emocji. Wiadomo, że jej uszycie trwa kilka miesięcy, że są z nią wiązane wielkie oczekiwania, że nie będzie autorskim projektem, ale ma prawo być droga. W branży, która nie rozpieszcza, może wreszcie przynieść porządne pieniądze.
Tomasz Armada tylko raz dostał takie zlecenie. Musiał wtedy skonfrontować się z zupełnie inną materią. Zamiast dzikich kolorów, sztywnych materiałów technicznych i recyklingu, sięgnął po biel i lejące się delikatne tkaniny. Po długiej wewnętrznej walce zrealizował projekt, który dokładnie odpowiadał założeniom, ale z zupełnie niezależnych przyczyn jego suknia nie miała swojego wielkiego momentu.
To doświadczenie okazało się dla Armady tak inspirujące, że postanowił podjąć temat. Swoją nową kolekcję, którą ironicznie nazwał „Konfekcja”, zadedykował właśnie młodej parze i weselnikom, a zrobił to tym razem zupełnie bezkompromisowo.
Pokaz odbył się w ramach Festiwalu Czterech Kultur w Łodzi, otworzyła go krągła modelka w dopasowanej fluorescencyjnej sukience. Grzywkę miała zaczesaną na najntisowego alfa, a z twarzy nie schodził jej uśmiech. W kolejnych sylwetkach pojawili się m.in. dres w klapkach ubrany w polską flagę, tańcząca dziewczyna w hidżabie, czy mężczyzna w sukni balowej. W finale wyszła queerowa młoda para w bieli.
Kolekcja licząca 35 sylwetek stała się galerią ludzkich typów, tym mocniejszą, że zamiast na modelach, pokazaną na znajomych i przyjaciołach. Do modowej rodziny Tomasza Armady zalicza się przede wszystkim artystyczny kolektyw jego współlokatorów z Domu Mody Limanka, ale także takie osobowości jak Bella Ćwir, okrzyknięta „i-D” ikoną internetowych freaków, Bożna Wydrowska, propagatorka voguingu w Polsce, czy Agata Pyzik, autorka książki „Poor but sexy”. Pokaz przerodził się w performance, a później w imprezę. To było święto mody uwolnionej od blichtru i czerwonego dywanu, pełnej znaczeń i osobistych historii. I choć nie wiem, czy Armadzie uda się sprzedać chociaż jeden projekt z Konfekcji, to tym bardziej podziwiam go za niezłomność i szczerość tego, co robi.