Jednym z największych problemów bohaterki „Aktów desperacji” Megan Nolan jest doświadczanie swojego, ale tak naprawdę uniwersalnego, kobiecego cierpienia bez bolesnych fal zażenowania. Ile można się nad sobą użalać? Ile tych nieszczęśliwych historii miłosnych, byłych chłopaków, nieodebranych połączeń? Czy kogoś to jeszcze interesuje? Nawet bardzo. Książka Nolan nazywana jest jedną z najważniejszych nowych powieści o milenialsach i zestawiana z głośnymi „Normalnymi ludźmi” Sally Rooney.
Debiut powieściowy Nolan, publicystki m.in. „New York Timesa”, „Guardiana”, „The Village Voice”, wywołał poruszenie i zachwycił krytyków. Często, kiedy mowa o „Aktach desperacji”, od razu jednym tchem wymienia się „Normalnych ludzi”. Jednak bohaterowie Rooney w intensywnym i pozbawionym wstydu świecie Nolan byliby zwykłymi nudziarzami niezasługującymi na jeden akapit.
Imię bohaterki „Aktów desperacji” pozostaje dla czytelników nieznane. Wiadomo o niej, że jest dość młoda, ma nie więcej niż 30 lat i gdzieś pracuje. Gdzie – nie ma większego znaczenia, bo dla niej to i tak tylko miejsce służące do zarabiania pieniędzy, a te zaś są potrzebne po to, żeby wypić wino i zapalić papierosa. Ten brak zawodowych ambicji i jakiejś kojarzonej z młodością chęci – albo potrzeby – poznawania świata jest tu z pewnością ważny.
Często pada z kolei imię Ciarana, którego poznaje pewnego dnia. „Podczas naszego pierwszego spotkania straszliwie go pożałowałam” – brzmi pierwsze zdanie powieści. Miłość bierze się tu z litości, ale też poczucia człowieczeństwa. Wokół nas przetaczają się tłumy ludzi, ale większość z nich jest po prostu żywą scenografią. Uświadomienie sobie, że te wszystkie osoby wokół nas mają życie wewnętrzne i własne spojrzenie na świat, wyprowadza nas z równowagi, jak wprost pisze Nolan. Będziemy musieli przyznać jej rację, jeśli tylko pozwolimy sobie na szczerość. Nie dałoby się funkcjonować w świecie, w którym wszyscy są dla nas podmiotami. Nieraz mamy dosyć nawet siebie i tego, że musimy mieć swoje zdanie, coś myśleć.
„Akty desperacji”: O znikaniu w relacji
Kiedy bohaterka poznaje Ciarana i dostrzega jego osobowość, w jej życiu zaczyna brakować miejsca na własną. „Akty desperacji” to opowieść o rezygnacji z siebie, horrorze, jakim jest relacja z drugim człowiekiem. Oglądając film z chłopakiem, którego kochacie, możliwe, że patrzycie na ekran jego oczami. Najpierw zgadujecie, co on pomyślał o tej scenie, a potem zaczynacie myśleć to samo. W swojej wyobraźni zgadzacie się ze sobą. Nie ma w tym pędzie miejsca ani czasu na waszą opinię.
Bohaterka Nolan nie wie już, czy chce iść na spacer, co chce robić, co zjeść. Kocha, więc zgaduje, uśmiecha się, wyobraża sobie, co powinna. I oczywiście jest tego wszystkiego świadoma. Jest inteligentna, zdaje sobie sprawę, że kompulsywnie pozbywa się swojej osobowości, że staje się nudna, że nie da jej się takiej kochać. Ale naprawdę nie pamięta, jaka była wcześniej, nie umie inaczej. Zakochała się w nim i nie ma już znaczenia, jaki on jest. Za późno.
Autorka portretuje upokorzenia w sposób chwytający za gardło. Nie cofa się w szczerości przed niczym. Bohaterka nie mówi o swoim cierpieniu nie tylko dlatego, że uważa to za nudne i tanie. Przed znajomymi wstydzi się, że ktoś ją źle traktuje, że ktoś najprawdopodobniej jej nie kocha, więc przestaje się z nimi spotykać, po kolei eliminuje świat zewnętrzny. I jest to nowy, niepoprawny (jak cała Nolan) głos w narracji o kobiecej krzywdzie – nie chce być ofiarą, bo to zgrane, ale nie udaje nawet przed sobą, że jest silniejsza, niż naprawdę jest. Można zacytować Faulknera, którego przywołuje narratorka: „To mój wybór”.
Alkoholizm bohaterki jest oczywiście ważnym wątkiem „Aktów desperacji”, chociaż samo słowo nie pada ani razu. Jest „dobrą” pijaczką, upija się na wesoło, nie sprawia za bardzo problemów. Czemu kogoś miałoby obchodzić, że wypija codziennie dwie butelki wina? Inni przecież palą. Jest jeszcze coś istotnego w tej opowieści o pijaństwie. To jest jedyna własna rzecz narratorki. Jedyna, którą – jak się jej wydaje – samodzielnie wybiera. Bo ma na to ochotę. Bohaterka nie uważa się za ofiarę, nigdy nie mówi głośno o tym problemie.
Megan Nolan: Jak wiele z nas nauczyło się oszukiwać ciało?
Dlatego tylko dwie strony powieści zajmuje temat gwałtu. Dla bohaterki ta sytuacja jest już za bardzo powtarzalna, nieciekawa. Ale jednak się otwiera. Nie chce być taką kobietą i mówić takich rzeczy, ale naprawdę musi. Jak sądzi, kobiety są przyzwyczajone do nacisków, udawania przyjemności, w ogóle udawania. I do przemocy. Bohaterka „Aktów desperacji” stwierdza, że tak wiele razy uprawiała seks, na który nie miała ochoty, i tak wiele razy wcześniej udawała, że teraz ten konkretny stosunek różnił się od innych tylko tym, że zaprotestowała.
Książka Nolan jest też o ciele, które dla kobiet może być i bywa przedmiotem, którego można używać. Jak wiele z nas robi rzeczy, na które nie mamy ochoty? Jak wiele z nas nauczyło się oszukiwać ciało? Tkwi w bierności? Narratorka opisuje ogromną walkę, jaką kobieta musi stoczyć, żeby odmówić seksu, na który nie ma ochoty. Powiedzenie słowa „nie”, które często trzeba powtarzać więcej niż raz, bywa bardziej męczące niż poddanie się i zaciśnięcie zębów. Kobiety nieustannie muszą walczyć, a chciałyby mieć spokój, mówi Nolan. Bo przecież uczy się nas, że naturalna dla nas jest zgoda. Nie chcemy odmawiać, chcemy być spokojne i miłe.
Nolan mówi też, że jeśli całe życie coś udajesz, to potem musisz zrobić coś innego – coś złego, coś, co, jak się wydaje, nie spodobałoby się twojemu chłopakowi. Ale czy ty tego chcesz?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.