Natasha Brown szuka języka, który opisze bycie czarną kobietą, imigrantką z kolonii imperium w trzecim pokoleniu. W tym roku literacki kwartalnik „Granta” umieścił ją na liście najlepszych młodych brytyjskich pisarzy i pisarek, a „Przyjęcie”, jej debiutancka powieść z 2021 roku, doczekała się przekładu na 17 języków.
„Tu się urodziłam, tu urodzili się moi rodzice, tu mieszkam całe życie – ale nigdy nie będę stąd. Ich kultura w moim wykonaniu staje się parodią” – myśli bezimienna narratorka. Pracuje w banku, awansuje, dobrze zarabia, ma mieszkanie w niezłej dzielnicy Londynu, ale jej życie to wieczna wspinaczka. Czuje się obserwowana w każdej minucie, bo ONI czyhają, by ją przyłapać na błędzie, potknięciu, by móc wykrzyczeć jej w twarz: wracaj do siebie, nie potrzebujemy cię tutaj. Bo jest czarna, bo trzy pokolenia wstecz jej dziadków zaprosiła królowa, niech przypłyną z Jamajki, przecież są brytyjskimi obywatelami, a w Anglii czeka na nich uczciwa praca i dach nad głową.
Koledzy z firmy są wściekli, gdy zostaje kierowniczką.
„Wy, czarni i Latynosi, macie dużo łatwiej.
To dlatego wybrano mnie, zamiast kogoś z kwalifikacjami, takiego jak on. Nie ma nic przeciwko różnorodności. Byle było sprawiedliwie, okej?
Okej? – powtarza.
Okej?”.
Bohaterkę prześladuje strach. Czy kiedykolwiek ma szansę się od niego uwolnić? Nawet gdyby próbowała, to umocni go ktoś przypadkowy na ulicy, żebrak na stacji metra, który wyzwie ją od „jebanych czarnych suk”, bo nie da mu pieniędzy, albo pracownik zatrudniony przy organizacji tytułowego przyjęcia:
„Ej, piękna!
Kilka metrów ode mnie przechodzi robotnik z dużym składanym stołem pod pachą. Kiedy obracam głowę, zatrzymuje się i opiera się o niego.
No i gdzie tu sprawiedliwość, piękna? Chodzisz sobie w słoneczku, a ja muszę zasuwać? Co za świat!”.
Przywiózł ją tu chłopak, szykuje się wystawne jubileuszowe garden party w posiadłości jego rodziców, 40. rocznica ślubu. Małżeństwo bez mezaliansu. Bo więzy krwi, bo tradycja, arystokratyczne korzenie zobowiązują. Ale jej chłopak jest nowoczesny, otwarty. Ona ma być tego dowodem, pasuje do wegeburgera i latte na mleku migdałowym. Czy długo tak wytrwa? Oprowadza ją po wielkim domu, dziedziczonym z dziada pradziada, pokazuje bibliotekę. „Chętnie by się ze mną zamienił, mówi. Wziął jakąś posadę w City, która robi z człowieka automat, i zarabiał tony kasy. Ale to – dodaje, obejmując gestem zatęchłe regały – to wymaga od niego czegoś więcej. Każe stać na straży dziedzictwa. To wewnętrzny przymus”.
Jak długo da radę się wspinać, gdy co krok ktoś próbuje ją strącić, podstawić nogę? To jest jak choroba nieuleczalna, pozostaje terapia paliatywna, mogąca trwać latami, albo poddanie się, odmowa leczenia i odcięcie się od mitu Syzyfa.
W tym roku literacki kwartalnik „Granta” umieścił Natashę Brown na liście najlepszych młodych brytyjskich pisarzy i pisarek. „Przyjęcie”, jej debiutancka powieść z 2021 r., doczekała się przekładu na 17 języków, w tym właśnie znakomitego polskiego, autorstwa Martyny Tomczak.
Tłumaczenie Brown musi być nie lada gratką i wyzwaniem, bo także forma i konstrukcja książki są postimperialne, czy wręcz antyimperialne, stojące w opozycji do wielkiej klasycznej literatury angielskiej. Jak sto lat temu Virginia Woolf szukała własnego głosu, by mówić o byciu kobietą w ówczesnym jej świecie, tak Natasha Brown szuka języka, który opisze bycie czarną kobietą, imigrantką z kolonii imperium w trzecim pokoleniu. Powieść podzielona jest na rozdziały, a rozdziały na pasaże, jedne bardziej poetyckie niż prozatorskie, inne jakby wyjęte z posta na Instagramie czy Twitterze, a jeszcze inne z dramatu. Wątki się plotą niekoniecznie chronologicznie. Liczy się każde zdanie, każde słowo. Niektórym napisanie powieściowego manifestu o rasizmie, o wykluczeniu, o nacjonalizmie zajęłoby trzysta, a może i pięćset stron. Brown zaledwie sto i to wcale nie gęsto zapisanych. Ważna lektura – z tych nienapawających optymizmem – a forma na pewno zyska uznanie wśród zagorzałych użytkowników mediów społecznościowych.
Natasha Brown, „Przyjęcie”, z angielskiego przełożyła Martyna Tomczak, Wydawnictwo Poznańskie
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.