Znaleziono 0 artykułów
11.09.2020
Artykuł partnerski

Redakcja testuje nowy Advanced Night Repair od Estée Lauder

11.09.2020
 Fot. materiały prasowe

Trendy przychodzą i odchodzą, ale moda na skuteczną i nieinwazyjną pielęgnację nigdy nie przeminie. Serum Advanced Night Repair od Estée Lauder jest tego dowodem już od 1982 roku. Od tego czasu zdążyło zapracować na miano produktu kultowego – odpowiedniego dla babć, mam i córek, dla wszystkich typów skóry i różnych jej potrzeb. Stawiając jeszcze wyżej poprzeczkę, amerykańska marka zaprezentowała właśnie jego ulepszoną wersję. Jak działa? I czym różni się od poprzednika? Z przyjemnością sprawdziłyśmy to na własnej skórze.

Michalina Murawska, redaktorka Vogue.pl i redaktorka działu uroda „Vogue Polska”

Michalina Murawska (fot. archiwum prywatne)

Serum Advanced Night Repair od Estée Lauder zawsze będę darzyć szczególnym sentymentem, bo był jednym z produktów, od których zaczęła się moja poważna przygoda z pielęgnacją. Dziś – mimo że moja praca zachęca do tego, by eksperymentować z makijażem i testować na własnej skórze kolorowe nowinki – jestem totalną #skincarejunkie. A serum Advance Night Repair wymieniam wśród najbardziej niezawodnych klasyków, o czym piszę zresztą w najnowszym numerze „Vogue Polska”.

Trudno wyobrazić sobie, że można jeszcze ulepszyć produkt tak skuteczny i tak kultowy jak ANR (po raz pierwszy zaprezentowano go w 1982 roku). A jednak, nowy Advanced Night Repair (Estée Lauder to już eskpert w nocnej pielęgnacji) nie traci nic ze swoich dotychczasowych właściwości. Jego nowa formuła działa jednak pobudzająco na produkcję świeżych komórek przyczyniając się tym samym do zwiększenia zawartości kolagenu w skórze. Nowa odsłona Advanced Night Repair działa więc już nie tylko w defensywie, ale gładko przechodzi do ofensywy.

I choć skuteczna pielęgnacja to proces długotrwały i wymagający skrupulatnej systematyczności, dobrodziejstwa płynące z używania nowego ANR widać już po kilku pierwszych aplikacjach. Stosowanie serum podczas wieczornego rytuału pielęgnacyjnego to sama przyjemność – ma średnio gęstą konsystencję, którą łatwo przycisnąć dłońmi do twarzy. Wchłania się błyskawicznie, lecz nie pozostawia przy tym efektu ściągnięcia. Przeciwnie, skóra zostaje pokryta niewidzialnym, wodnym i lekko chłodzącym woalem, który świetnie przygotowuje ją do nałożenia kremu. Zabawa rozkręca się jednak rano, gdy cera po przebudzeniu staje bardziej napięta, wygładzona, nawilżona i pełna zdrowego blasku (w sam raz dla kogoś, kto – tak jak ja – ceni sobie efekt glow na skórze). Nie widzę więc przeciwskazań, by nie użyć serum także za dnia, np. jako bazy naturalnego makijażu.

Fot. materiały prasowe

Urszula Zwiefka, Szefowa Biura Zarządu „Vogue Polska” (30 lat)

Urszula Zwiefka (fot. Łukasz Pukowiec dla "Vogue Polska")

Nigdy nie bagatelizowałam pielęgnacji skóry, ale dobór kosmetyków i analiza ich składów nie były dla mnie priorytetem. Działałam intuicyjnie. I choć wiem, że proces starzenia się skóry rozpoczyna się już ok. 25 roku życia, dopiero kilka miesięcy temu, gdy skończyłam 30 lat, postanowiłam zweryfikować zawartość kosmetyczki. Początkowo uszczupliłam jej skład, by bardziej świadomie uzupełnić go o produkty, które dadzą mojej skórze to, czego naprawdę potrzebuje. Jedną z nowości jest serum naprawcze Advanced Night Repair marki Estée Lauder. Jego zadaniem jest nie tylko wsparcie naturalnego procesu naprawy skóry, ale też przyspieszenie odnowy komórek oraz produkcji kolagenu. Serum posiada lekką, aksamitną konsystencję, dzięki czemu szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Mam cerę normalną ze skłonnościami do miejscowych przesuszeń, więc po pierwszym użyciu kompleksu Advanced Night Repair, urzekł mnie przede wszystkim zanik uczucia ściągania, który dotychczas, wyłącznie krótkotrwale, zagłuszałam kremami nawilżającymi. Od czasu pierwszej aplikacji serum, skóra na mojej twarzy wygląda świeżo i promiennie, sprawiając wrażenie dobrze odżywionej. Zauważyłam też, że stała się bardziej jędrna, a zaczerwienienia na policzkach wyciszyły się. Na szczęście nie był to jedynie efekt chwilowego zachwytu spragnionej skóry. Po kilku tygodniach stosowania serum moja cera o poranku nadal jest wypoczęta i pełna blasku. Praktyczną zaletą kompleksu marki Estée Lauder jest również wydajność – dzienne zużycie jest naprawdę minimalne - oraz ekologia, bo szklaną buteleczkę można poddawać recyklingowi. Na sam przebieg wieczornego rytuału pielęgnacyjnego pozytywnie wpływa też jego naturalny, delikatnie ziołowy zapach, który stanowi przyjemną alternatywę dla perfumowanych kosmetyków o intensywnie kwiatowych czy owocowych aromatach. Doskonale współgra z zapachami olejków aromaterapeutycznych i kadzideł, które wypełniają wnętrze mojego mieszkania w czasie wieczornej medytacji. Jestem więc pewna, że serum Advanced Night Repair zagości w mojej kosmetyczce na długie lata.

Fot. materiały prasowe

Maria Kowalczyk, dziennikarka, blogerka Nostressbeauty, mama Bianki i Teo, (38 lat)

Maria Kowalczyk (Fot. archiwum prywatne)

O tym, że Advanced Night Repair uzależnia, wiem nie od dziś, bo zużyłam już kilka buteleczek tego kultowego produktu. Jego nowa formuła została stworzona dla osób, u których cywilizacja powoduje szybsze procesy starzenia się. Ma po pierwsze przywrócić skórze wypoczęty wygląd, a po drugie, chronić ją przed negatywnym skutkiem czynników cywilizacyjnych. Każda osoba pracująca 10-12 godzin przed komputerem i zasypiająca nad Instagramem albo kolejnym sezonem serialu na Netfliksie – w tym ja – kwalifikuje się pod digital aging. Niebieskie światło, które emitują monitory komputerów, smartfonów czy telewizorów, ma przełożenie na kondycję cery. Ale na przerwę od komputera czy telefonu rzadko mogę sobie pozwolić – piszę artykuły, prowadzę bloga i konto na Instagramie, co na mojej 38-letniej twarzy maluje się często szarym, zmęczonym kolorytem, przesuszeniem, a niejednokrotnie zaczerwienieniem. Zauważyłam też pierwsze przebarwienia. Zaczęłam nakładać Advanced Night Repair, traktując go jako kurację po letnich szaleństwach: słońcu, niewysypianiu się, klimatyzacji, częstych podróżach. Tuż po nałożeniu na skórę, serum, które ma bardzo lekką, niemal wodną konsystencję, dosłownie się z nią stapia. Naskórek wypija Advanced Night Repair błyskawicznie. Twarz jest już po chwili dużo milsza i gładsza. Znikają miejscowe przesuszenia. Rano moja skóra wydaje się być bardziej wypoczęta, mimo że dzieci znów zbudziły mnie zbyt wcześnie, bo o 6:30, kiedy mam najlepszy, najgłębszy sen (dzień jak co dzień). Uczucie wygładzenia, nawilżenia i większej elastyczności nie kończy się o poranku. Skóra jest bardziej napięta, mniej przetłuszczona (przesuszenie naskórka powoduje nadprodukcje sebum przez gruczoły łojowe) przez cały dzień. Nakładam Advanced Nigtht Repair co wieczór i widzę, że powoli powraca na skórę jednolity koloryt. Staram się wprowadzić też zasadę stosowaną przez mojego przyjaciela, który na dwie godziny przed zaśnięciem unika elektroniki. Traktuję więc pielęgnację ANR Estee Lauder i relaks bez smartfonu jak wieczorny rytuał. Efekt elastycznej i turbonawilżonej skóry widać już po tygodniu. Następnie przychodzi wygładzenie zmarszczek i linii. Liczę więc na otwarcie sezonu jesiennego z jeszcze bardziej promienną i gładką cerą.

 

*Tylko teraz przy zakupie produktów Estée Lauder od 420 zł otrzymasz cztery miniprodukty w kosmetyczce

Fot. materiały prasowe


*Oferta obowiązuje od 21.09.2020 do 05.10.2020 lub do wyczerpania zapasów w perfumeriach Sephora i na sephora.pl

Michalina Murawska, Urszula Zwiefka, Maria Kowalczyk
  1. Uroda
  2. Pielęgnacja
  3. Redakcja testuje nowy Advanced Night Repair od Estée Lauder
Proszę czekać..
Zamknij