Redakcja poleca: Kosmetyki z lawendą, urlop w Tyrolu, książkę o polskim rapie
Ostatni tydzień maja to sezon na lawendę w kolorach ubrań i składach kosmetyków. Relaksując się przy jej zapachu, możemy w spokoju kreślić wakacyjne plany i oddawać się ulubionej lekturze. Oto co polecamy wam w tym tygodniu.
Moda: Legginsy GymBeam
Czerń to mój kolor na życie, fiolet na salę baletową. W poszukiwaniu idealnych legginsów do ćwiczeń w sezonie wiosenno-letnim trafiłam na model Limitless Lavender, który polecam fankom podwyższonego stanu odciętego nad biodrami. Świetnie sprawdzają się do crop topów, więc będą idealnym rozwiązaniem dla osób, które tak jak ja nie lubią ćwiczyć w samym biustonoszu. Dodatkowo antypoślizgowe paski sprawiają, że legginsy nie rolują się nawet przy intensywnych skrętach tułowia. Połączenie nylonu i spandeksu przyjemnie kompresuje pośladki i dobrze odprowadza pot.
Uroda: Szampon Oribe
Choć „serene” oznacza po angielsku „łagodny”, w tym sezonie trudno nie kojarzyć wszystkiego z podwodnym światem syren. Zresztą takie są też włosy po delikatnym oczyszczaniu szamponem Oribe Serene Scalp Oil Control – lekko odbite u nasady, dzięki dokładnemu oczyszczeniu skóry z sebum, i wygładzone na długości, co rzadko zdarza się w przypadku silnie oczyszczających formuł. Jednym słowem są lekkie i miękkie jak u Małej Syrenki. To zasługa zielonych alg morskich i pochodzących z cukrów prebiotyków. Masaż głowy na pachnącej pianie to dodatkowa przyjemność.
Dom: Świeca Lush
U progu sezonu na kwitnącą lawendę brytyjska marka wypuszcza linię, której roślina ta patronuje i która powstała z myślą o… śpiochach. Oraz wiecznie niewyspanych, zestresowanych i przebodźcowanych, mających problem z jakościowym snem, który odgrywa kluczową rolę w naszym codziennym funkcjonowaniu. Od kultowych bomb do kąpieli przez żele pod prysznic i balsamy do ciała aż po magiczny lawendowy proszek do wysypania na pościel oraz świecę. Otulona relaksującym zapachem lawendy – tym prawdziwym, jak z naturalnie ususzonych kwiatów, mam plan relaksować się w każdy długi majowy wieczór. PS. Marka wspiera Stowarzyszenie Otwarte Klatki, przekierowując ze swojej strony do petycji w sprawie unijnego zakazu hodowli zwierząt w klatkach. Warto podpisać.
Kierunek: Tyrol
Będąc przy jakościowym śnie i planowaniu urlopu, z tęsknotą patrzę w stronę moich ukochanych gór, do których mogę wracać o każdej porze roku. Tego lata planuję zobaczyć je od tyrolskiej strony, spędzając tydzień pod namiotem. Ten, kto mnie zna, wie, że nie będzie to survival, ale luksusowy glamping w namiocie typu safari w Gerhardhof in Wildermieming. Wygodne drewniane łóżka, pościel zamiast śpiworów i taras z leżakami z widokiem na polodowcowe jezioro i panoramę gór wygrywają u mnie z każdym nadmorskim kurortem.
Uroda: Dermokosmetyki Solve On by Health Labs Care
O tym, że cokolwiek pojawi się na skórze, „samo nie zniknie”, wie każda właścicielka problematycznej cery (z rozszerzonymi porami, przebarwieniami, zaskórnikami, wypryskami). Wśród szerokiego arsenału kosmetyków wspierających pozbycie się niedoskonałości debiutuje linia Solve On od Health Labs Care, nad którą pracowały m.in. dr nauk chemicznych i mgr kosmetologii Alicja Śliwowska oraz dr nauk biologicznych Karolina Bazela. Linia dermokosmetyków, w której znalazły się dwa rodzaje serów i dwa rodzaje kremów opiera się na działaniu skutecznych składników aktywnych, takich jak laktoferyna, diglukozyl kwasu galusowego, ekstrakt z owoców palmy sabałowej czy cenionych kwasów m.in. szikimowego, jabłkowego, hialuronowego czy mlekowego.
Książka: Filip Kalinowski „Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90.”, Wydawnictwo Czarne
Wnikliwy reportaż Filipa Kalinowskiego to po antologii „To nie jest hip-hop. Rozmowy” kolejna obowiązkowa pozycja na półce każdego fana i fanki polskiego rapu. Książka „Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90.” to sentymentalna podróż do ostatniej dekady XX wieku, epoki ogromnych kontrastów i rozwarstwień społecznych w Polsce. W moim przypadku to też podróż bez ruszania się poza dzielnicę – spojrzenie na Hale Banacha, zbieg ulic Grójeckiej z Korotyńskiego, warszawską Ochotę i Śródmieście z punktem honorowym, jakim był klub Hybrydy, z perspektywy „dzieciaków” z opuszczonymi w kroku spodniami, które wychowywały się na placach, skwerach i w skate parkach i tworzyły podstawy ulubionego przeze mnie nurtu w muzyce prosto z WWA.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.