Rok 2025 według młodych Polaków. Między nadzieją a straconymi złudzeniami
Konflikty zbrojne, katastrofa klimatyczna, kwestie zdrowia psychicznego i kryzys wartości demokratycznych. 2025 rok, w który właśnie wchodzimy, łatwy na pewno nie będzie. Ale młodym Polakom, choć nieraz mocno rozczarowanym polityką, nie brak nadziei. O wyzwania, ale i szanse, jakie nas czekają, pytamy młodych aktywistów: Dominikę Lasotę, Kacpra Potępskiego i Dominika Kuca.
W 2024 roku nie mogliśmy liczyć na uspokojenie społeczno-politycznych nastrojów. Wybory samorządowe i europarlamentarne, powrót Donalda Trumpa do władzy w USA, wojny w Ukrainie i Strefie Gazy. Wszystko to w obliczu pogłębiających się zmian klimatycznych oraz rosnącego wpływu technologii na naszą codzienność.
Z opublikowanego na początku 2024 roku badania CBOS* nadzieje na poprawę jakości życia w ciągu kolejnych 12 miesięcy w związku z powołaniem rządu Donalda Tuska wyrażało 40 proc. badanych. Niewiele mniej, bo 37 proc., obawiało się, że będzie gorzej niż dotychczas. Koniec 2024 roku był więc dobrym momentem weryfikacji społecznych nastrojów. Jak wskazuje sondaż zrealizowany przez Instytut Badań Pollster**, 44 proc. ankietowanym żyje się gorzej niż przed zmianą władzy, 36 proc. nie zauważyło zmiany, a 14 proc. wskazało na poprawę. Jakie kluczowe wyzwania i tematy zdominują rok 2025 zdaniem młodych Polaków? Czy na czekające nas wydarzenia patrzą z optymizmem?
Jaki będzie 2025 rok? Młodzi aktywiści obawiają się kryzysu demokratycznych wartości
Dominika Lasota, współzałożycielka Inicjatywy Wschód oraz członkini międzynarodowego ruchu klimatycznego Fridays For Future, przewiduje dwa scenariusze. – Rok 2025 może potoczyć się w jednym z dwóch kierunków. Opcja pierwsza zakłada, że nowa koalicja rządząca nie spełni swoich wyborczych obietnic, co doprowadzi do frustracji społecznej. Rozczarowani wyborcy mogą odwrócić się od partii liberalnych i centrowych, co da paliwo skrajnej prawicy. Jeżeli przyjdzie kryzys, a władza będzie na niego nieprzygotowana, możemy zobaczyć powrót radykalnych, antydemokratycznych tendencji. Druga opcja to mobilizacja społeczna, ale w kierunku nacisku na rządzących, by spełnili swoje obietnice. Kluczowe będzie, czy my, jako obywatele, będziemy na tyle zorganizowani, żeby wywierać realną presję – mówi działaczka.
O rosnącej fali populizmu i radykalizacji mówi, posługując się przykładem Stanów Zjednoczonych, Dominik Kuc, działający w szeregach Fundacji GrowSpace czy projektu Młode Głowy. – Nadal będziemy obserwować wzrost populizmu oraz brunatnej fali, co będzie napędzane przez wydarzenia takie jak objęcie prezydentury w USA przez Donalda Trumpa. To wydarzenie może dać populistycznym ruchom w Europie dodatkową energię i poczucie legitymizacji ich działań. Jednym z głównych tematów debaty będzie imigracja, a także związane z nią kwestie deportacji, które mogą znacząco wpłynąć na nastroje społeczne w Europie. Obawiam się, że ta narracja negatywnie odbije się na osobach należących do mniejszości, w tym tych, które od lat są częścią lokalnych społeczności i dobrze się w nich zintegrowały. Tego typu retoryka sprzyja budowaniu jeszcze większych napięć, co w Polsce będzie prawdopodobnie ściśle powiązane z kwestiami bezpieczeństwa – tłumaczy aktywista.
To, co szczególnie niepokoi młodych Polaków w kontekście nastrojów politycznych w kraju, to rosnąca w siłę pozycja skrajnie prawicowych ruchów narodowych oraz partii. – Politycy Konfederacji świetnie wyczuwają panujące nastroje i mówią do ludzi prostym językiem. Oferują pseudorozwiązania, ale przynajmniej sprawiają wrażenie, że rozumieją problemy. A lewica i centrum? Te partie tkwią w oderwaniu od rzeczywistości i nie umieją przekonać ludzi, że mają rozwiązania ich problemów. Jeśli to się nie zmieni, młodzi będą szukać odpowiedzi gdzie indziej, nawet u tych, którzy wcale nie mają dobrych intencji – zauważa działaczka Inicjatywy Wschód.
Wybory prezydenckie w Polsce w 2025 roku i związana z nimi kampania to szansa na dyskusję o sytuacji osób marginalizowanych i polityce klimatycznej
W Polsce 2025 rok stoi m.in. pod znakiem wyborów na prezydenta. Jak mówią osoby aktywistyczne z pokolenia Z, mogą one okazać się ostatecznym sprawdzianem, ale też szansą dla obecnej władzy. – Nadchodzące wybory będą kluczowe. Pojawią się różne tematy, często te, które wcześniej były zaniedbywane lub wykorzystywane do przekonania wyborców, a potem spychane na margines. Grupy marginalizowane będą jeszcze głośniej przypominać o swoich prawach, dlatego to ostatni moment, by politycy zajęli stanowisko w ważnych dla nas kwestiach – mówi Kacper Potępski, który swoją aktywistyczną działalność zaczynał od oswajania tematów dotyczących osób transpłciowych i szerzej społeczności LGBT+ czy zdrowia psychicznego. Od września, wraz z narzeczoną, podobnie jak Inicjatywa Wschód, nieśli pomoc dla osób poszkodowanych w powodzi i prowadzili zbiórki na ich rzecz.
Jak mówią młodzi aktywiści, polityka klimatyczna musi być brana na serio, co ostatecznie pokazały w 2024 roku powodzie. – Każda grupa, której prawa i potrzeby były do tej pory ignorowane, zasługuje na uwagę. Dotyczy to zarówno regulacji dotyczących osób transpłciowych, jak i systemowych rozwiązań dla ofiar klęsk żywiołowych, a także tematów ekologicznych czy wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami. Każda z tych spraw jest istotna dla osób, których bezpośrednio dotyczy – zauważa Kacper.
Wielu młodych Polaków jest rozczarowanych polityką i politykami
Siłą napędową ostatnich wyborów parlamentarnych były kobiety oraz młodzi. Wśród osób uprawnionych do głosowania do 29. roku życia frekwencja wyniosła prawie 69 proc. W wyborach samorządowych w tej samej kategorii wiekowej spadła do zaledwie 39 proc. Obiecywane zetkom w 2023 roku postulaty dotyczące aborcji czy związków partnerskich nie zostały zrealizowane. Jak pokazuje październikowy raport Krytyki Politycznej***, ci, którzy przesądzili o zwycięstwie koalicji rządzącej, dzisiaj z dużo większym prawdopodobieństwem zostaliby w domach. Dlaczego?
– Nastroje polityczne w Polsce są bardzo zmienne. Młode pokolenie jest zmotywowane, ale podziały między lewicą a prawicą rosną. Widać to na przykład w rosnącym poparciu kobiet dla skrajnie prawicowych ugrupowań. Wierzę jednak, że każdy głos ma znaczenie i nawet jeśli ktoś czuje się zniechęcony, powinien wziąć udział w wyborach. Z drugiej strony, najbardziej trwałe zmiany mogą wprowadzić osoby, które latami budują swoje doświadczenie na rynku władzy – mówi Kacper Potępski.
– Młodzi ludzie są zmęczeni ciągłym gadaniem o tym samym: aborcja, związki partnerskie. Te tematy są ważne, ale oni chcą konkretnych działań, a nie jałowych debat. Problemem jest polityczny beton – brak postępu w sprawach, które powinny już dawno być rozwiązane. Młodzi stracili zaufanie do polityków, którzy po wyborach zapominają o swoich obietnicach. Dlatego my, jako ruch społeczny, nie będziemy już organizować kampanii profrekwencyjnych dla partii, które ignorują nasze potrzeby. Jeśli nowa koalicja myśli, że zdobędzie głosy, przesuwając się w stronę prawicy, to się myli. Elektorat prawicowy woli autentyczną prawicę, a nie jej imitację – podkreśla Dominika Lasota.
Dominik Kuc zauważa dodatkowo brak młodych osób w debacie publicznej i na listach wyborczych. Tu na osoby do 30. roku życia najbardziej stawia Konfederacja i to właśnie tym zyskuje w oczach znudzonych politycznymi konfliktami zetek. – Konfederacja miała najwięcej kandydatów poniżej 30. roku życia na swoich listach. To pokazuje, że młodzi ludzie są ważnym targetem i warto ich zaangażować, ale w sposób autentyczny, a nie tylko instrumentalny. Wybory prezydenckie są bardziej ograniczone w tej kwestii, bo dotyczą jednej osoby, ale ważne jest, aby kandydaci jasno odpowiadali na potrzeby młodego pokolenia – wskazuje przedstawiciel Fundacji GrowSpace.
Które tematy są więc dla nich oraz ich pokolenia najważniejsze? Jakie postulaty na swoich aktywistycznych sztandarach będą nieść w nadchodzącym roku? – Chciałabym, żeby polityka w Polsce przestała być sterowana interesami elit i zaczęła odpowiadać na potrzeby zwykłych ludzi. Szczególnie tych, którzy mają najciężej. Zamiast nieustannych obietnic chciałabym widzieć konkretne zmiany: reformy systemu podatkowego, które sprawią, że najbogatsi i korporacje będą płacić większe podatki, a te środki trafią do budżetu na inwestycje w zdrowie, edukację czy zieloną gospodarkę. Chciałabym zmiany w myśleniu o bezpieczeństwie. Prawdziwe bezpieczeństwo to transformacja energetyczna, dostęp do mieszkań, sprawny transport publiczny, a nie tylko obsesja na punkcie fortyfikacji na granicach – mówi Dominika, uhonorowana niedawno tytułem Warszawianki Młodego Pokolenia roku 2024.
Zdrowie psychiczne i higiena cyfrowa będą coraz ważniejszymi tematami w 2025 roku
Innym wyzwaniem, które nabierze dużego znaczenia w 2025 roku, jest zdrowie psychiczne, związane z nim edukacja i higiena cyfrowa, którymi Dominik zajmuje się w GrowSpace oraz Młodych Głowach. Jak zaznacza aktywista, w tej kwestii potrzebujemy zmian oraz skonkretyzowanych regulacji, które już teraz wprowadzają m.in. kraje skandynawskie czy Australia.
– Coraz więcej mówi się o potrzebie edukacji w zakresie higieny cyfrowej, co wynika z dynamicznego rozwoju technologii, a zwłaszcza sztucznej inteligencji. Jestem przekonany, że w 2025 roku temat dobrostanu, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, znajdzie się w centrum debaty publicznej. Dotyczy to nie tylko wpływu technologii na nasze zdrowie, lecz także szerszego podejścia do bezpieczeństwa cyfrowego jako kluczowego elementu współczesnego życia. Aby skutecznie przeciwdziałać tym problemom, potrzebne są rozwiązania systemowe – podkreśla przedstawiciel GrowSpace.
Zdrowie psychiczne coraz bardziej interesuje młodych. Rośnie też ich świadomość w tym zakresie, a tabu dotyczące terapii, depresji czy neuroróżnorodności w końcu powoli znika. To jeszcze dobitniej pokazuje ważną rolę projektów społecznych oraz edukacji, która niedługo jako przedmiot edukacja zdrowotna trafi do szkół.
– Rok 2025 będzie kluczowy ze względu na wprowadzenie edukacji zdrowotnej do polskiego systemu szkolnego. To może być przełom dla zdrowia psychicznego, choć oczywiście efekty takich zmian nie będą widoczne natychmiast, mogą być odczuwalne dopiero po latach. Rosnąca świadomość problemów związanych z depresją, lękami czy zaburzeniami odżywiania przyczynia się do lepszej ich wykrywalności – mówi Dominik.
Czy jest szansa na to, by w 2025 roku załagodzić podziały?
Jakie wnioski powinniśmy więc wynieść z 2024 roku, byśmy w 2025 weszli silniejsi i bardziej sprawczy? Jakie refleksje powinny towarzyszyć politykom? – Musimy skupić się na sprawach najbardziej istotnych dla zwykłych ludzi, na ich codziennych, realnych problemach. Dla mnie ogromną lekcją było zrozumienie, że odwoływanie się do wielkich, abstrakcyjnych idei, takich jak wolność, demokracja czy praworządność, może nie wystarczyć. Te hasła są ważne, ale dla wielu osób są zbyt odległe. Potrzebujemy mówienia o konkretach: o tym, że wiele osób nie może związać końca z końcem, że w małych miejscowościach brakuje perspektyw, a systemy opieki zdrowotnej, edukacji czy wsparcia socjalnego są w fatalnym stanie. Ludzie muszą czuć, że polityka ich dotyczy, że ktoś naprawdę przejmuje się ich sytuacją – mówi Dominika Lasota i odwołuje się do kampanii Wschodu „Cicho już byłyśmy”, w której jako osoby aktywistyczne skupiały się na problemach kobiet i ich wykluczenia.
Podobną lekcję z 2024 roku wynosi Kacper. – Każda kampania oparta na nienawiści rodzi nienawiść. Ale to nie zmienia ludzi radykalnie. Raczej ktoś, kto zawsze był prawicowy, staje się jeszcze bardziej prawicowy. Podczas powodzi okazało się, że ludzie potrafią współpracować, niezależnie od poglądów. Nigdy nikomu nie odmówiliśmy pomocy. W internecie ludzie potrafią pisać straszne rzeczy, ale w realnym życiu to się nie sprawdza. W końcu wracamy do naszych rodzin, do naszych domów, i to one są najważniejsze. Jako ludzie potrafimy się jednoczyć w kryzysie – widzieliśmy to podczas Czarnych Protestów, przy pomocy dla Ukrainy. Problem w tym, że równie szybko potrafimy się nienawidzić. Najciężej jest kochać tych, którzy najbardziej tego potrzebują. A najbardziej potrzebujemy tej miłości my sami – zauważa.
Czy w takim razie jest szansa na to, by w końcu załagodzić podziały? Młodzi wierzą, że tak. – Nie mam złudzeń, że pewnego dnia wszyscy w Polsce się zjednoczymy i znikną podziały. Wierzę, że wiele różnic, które nas dzielą, to sztuczne konstrukty. Te podziały są napędzane przez ludzi władzy, którzy chcą, żeby zwykli obywatele byli skłóceni. Kiedy przełamujemy te bariery, zaczynamy być dla nich większym zagrożeniem, bo przestajemy skupiać się na walce między sobą, a zaczynamy domagać się zmian systemowych – tłumaczy Dominik.
* Badanie CBOS.
** Sondaż Instytutu Badań Pollster, za: „Rzeczpospolitą”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.