Jako córka piekarzy Romy Kowalewski od dziecka miała czuły węch. Miała też pomysł na siebie, słabość do niszowych perfum i niezłego nosa do biznesu, bo już po dwóch latach poszukiwań znalazła inwestora, który uwierzył w jej wywrotowy pomysł stworzenia marki całkowicie innej niż wszystkie. 27 87 zaskakuje pod każdym względem – zrywa z perfumiarską tradycją, idzie pod prąd klasycznemu nazewnictwu (cyfry w nazwie to data urodzin twórczyni, a zarazem dostępne pojemności flakonów), a za wyróżnik bierze nietypowe połączenia pachnących składników i zaskakujące syntetyczne nuty. To jedna z najbardziej intrygujących nowości w ofercie sieci niszowych perfumerii Mood Scent Bar.
Co to w ogóle znaczy, że marka perfum jest modernistyczna, i jak to się przekłada na perfumy?
Często się nad tym zastanawiam i dochodzę do wniosku, że nowoczesne perfumy to takie, które odzwierciedlają nasze czasy, nasz styl życia. Nie te inspirowane wspomnieniami z dzieciństwa czy historią sprzed dekad, ale tym, co tu i teraz.W tym znaczeniu nigdy nie pociągała mnie klasyka. Dorastałam w czasach, kiedy perfumy niszowe stawały się coraz bardziej popularne, a dla mnie i moich rówieśników najważniejsze było to, by dzięki zapachowi odróżnić się od innych, dając w ten sposób wyraz własnej indywidualności.
Filozofia 27 87 mnie zaskoczyła, bo to nietypowe zanegować tradycję perfum jako źródło twórczej energii czy nawet zwykły punkt odniesienia dla własnej twórczości. Czemu służył ten zabieg?
To teraźniejszość jest dla mnie największą inspiracją. Będąc na studiach, zaczęłam bliżej poznawać branżę perfumiarską, przeprowadziłam się do Barcelony, by być bliżej tamtejszego rynku. Szybko zreflektowałam się jednak, że większość współczesnych perfum jest nostalgiczna, romantyczna, inspirowana podróżami czy wspomnieniami twórców, a ja nie mam pojęcia, co to ma wspólnego ze mną. Pamiętam moment, kiedy odwiedziłam m.in. firmę Puig, właściciela takich brandów jak choćby Byredo, L’Artisan Parfumeur czy Penhaligon's, i zdałam sobie sprawę, że da się połączyć pracę z pasją w taki sposób, żeby robić perfumy po swojemu. Tak narodził się pomysł stworzenia 27 87.
A białe, surowe flakony? To także nieprzypadkowa decyzja.
To prawda, minimalizm był świadomym wyborem, bo biel i czystość formy symbolizują pustą kartkę, gotową na nową, indywidualną historię (dla precyzji jeden zapach, Genetic Bliss, jest dostępny w czarnym flakonie). Chciałam, aby uwaga skupiała się na zapachu, nie na opakowaniu, i zależało mi na tym, by każdy zapach pozwalał tworzyć własne wspomnienia. W tym sensie nowoczesne perfumiarstwo daje wyjątkową możliwość pisania własnej historii, która pozwala wymknąć się szufladkowaniu i nadmiernemu przywiązaniu do przeszłości.
Powiedziałaś nawet, że klasyczne perfumiarstwo tkwi w epoce kamienia łupanego. Co to znaczy?
Chociaż do dyspozycji mamy tysiące składników, większość marek w jakiś sposób odtwarza to, co już znamy, co bezpieczne, oswojone i przez to najczęściej będące wersją czegoś już istniejącego. Z przyzwyczajenia sięgamy po perfumy, których receptury sięgają nawet 100 lat wstecz. Nie ma w tym nic złego, bo np. Chanel N°5 nie przestaje zachwycać, ale dlaczego by nie odważyć się spróbować czegoś nowego? Kreatywność bywa bezkompromisowa i wiąże się z ryzykiem, ale jestem przekonana, że w dziedzinie zapachów jest jeszcze bardzo wiele do odkrycia i wypróbowania. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że dziś, po zaledwie 8 latach istnienia marki, perfumy 27 87 sprzedają się w 24 krajach. Od niedawna można dostać je także w Polsce w sieci perfumerii niszowych Mood Scent Bar.
Czy można powiedzieć, że zapachy 27 87 są odważne?
Zdecydowanie! Odważne i różnorodne. Uwielbiam eksperymentować z nieoczywistymi składnikami, jak np. z miętą z Maroka czy akigalawood, czyli molekułą pozyskiwaną z paczuli, a także łączyć je w nietuzinkowy sposób. To pozwala stworzyć coś, co jeszcze nie istnieje, i nauczyć nos tych nowych zapachów. Bo chociaż zgodnie z ewolucyjnym instynktem nieznane wonie budzą niepokój, warto się z nimi oswajać i dać im się oczarować.
Opowiedz mi o procesie tworzenia zapachu. Ile czasu zajmuje stworzenie perfum 27 87?
To zależy. W przypadku niektórych przebiegł on błyskawicznie i po kilku miesiącach mieliśmy gotową kompozycję. Innym razem proces twórczy trwał kilka lat. Za każdym razem wszystko zaczyna się od pomysłu. Kiedy mam już komplet inspiracji oraz gotową nazwę i listę składników, które chcę wykorzystać, rozpoczyna się proces, który pozwoli nam z perfumiarzem zrealizować tę wizję.
Ale perfumy 27 87 to nie tylko nowatorskie kompozycje, lecz także niespotykane nazwy. Czy w jakiś sposób nawiązują do samego zapachu?
W pewien sposób tak. Np. inspiracja dla Rule of 72 pochodzi ze świata finansów, bo tak nazywa się pewna formuła matematyczna, która pozwala obliczyć prawdopodobieństwo podwojenia wartości inwestycji. Zależało mi na tym, by zapach był metaforą niezależności i odwagi oraz zachętą do podejmowania ryzyka – zarówno w biznesie, jak i w życiu.
Czy któryś z zapachów 27 87 jest ci szczególnie bliski?
To tak, jakby zapytać matkę o ulubione dziecko! Każdy z nich jest inny, wzbudza inne emocje i oddaje inne nastroje, bo każdy powstał z myślą o tym, by odpowiadać różnym aspektom osobowości. Czasem jestem duszą towarzystwa, innym razem wolę się wycofać i pozostać obserwatorką, ale kolekcja 27 87 jest na tyle zróżnicowana, że pozwala mi wyrażać się za pomocą zapachu niezależnie od tego, kim w konkretnej chwili akurat jestem. Na przykład Wandervogel nawiązuje do mojej miłości do podróży, czuję w nim tęsknotę za odkrywaniem. Z kolei Sonar odzwierciedla moją zmysłową stronę – jest uwodzicielski, tajemniczy i bardzo nietuzinkowy. Lubię dodatkowo podkręcić go Genetic Bliss, czyli molekularnym zapachem wzbogaconym subtelnymi nutami drzewnymi. Na każdym pachnie on inaczej, eksponując wyjątkowość skóry i tego, jak pracują na niej inne zapachy.
Inni odbierają je podobnie?
Myślę, że tak, ale jedna reakcja szczególnie zapadła mi w pamięć. Podczas jednego z wydarzeń związanych z marką pewna baletnica powiedziała mi, że Per Se przywodzi jej na myśl zapach talku, którego używa podczas tańca. W ten sposób wyzwala on w niej emocje podobne do tych, których doświadcza na parkiecie. To było bardzo poruszające.
Jakie jeszcze uczucia chciałabyś wywołać u osób, które sięgają po perfumy 27 87?
Chciałabym, by każdy, kto sięga po flakon 27 87, poczuł się pewniej w swojej skórze i nie bał się pozostać autentyczny. Perfumy są niewidzialnym dodatkiem, który potrafi powiedzieć o nas więcej niż cała powierzchowność. W tym sensie, poza piękną wonią, służą jako cenne i niezwykle precyzyjne źródło informacji o nas.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.