Na wyspie Saint Lucia, która uchodzi za najpiękniejszą na Karaibach, widać wpływy brytyjskie i francuskie. Blogerka Alice Zielasko poleca hotele, restauracje i plaże, które warto odwiedzić podczas wizyty w raju.
Na Saint Lucię wybrałam się w drugiej połowie grudnia. Chciałam przeżyć święta Bożego Narodzenia na Karaibach – złapać jak najwięcej słońca, żeby przetrwać długą zimę w Europie. Bezpośredni lot z Londynu trwał tylko osiem godzin. „Raj” to pierwsze słowo, które przychodzi na myśl, gdy wspominam te wakacje. Zatrzymałam się w miasteczku Soufrière w zachodniej części wyspy.
Hotel Chocolat: Ekologicznie i przytulnie
Jak sama nazwa wskazuje, to hotel dla miłośników czekolady. Zaczęło się od uprawy kakaowca, z którego produkuje się czekoladę. W 2011 roku farma przeobraziła się w hotel. Goście mają do wyboru dwa typy willi: Eco Lodges – mniejsze i urocze, oraz większe i bardziej nowoczesne Luxe Eco Lodges. Wystrój wnętrz jest minimalistyczny, ale bardzo przytulny, z elementami stylu skandynawskiego. Najważniejszymi miejscami hotelu są restauracja Rabot oraz infinity pool z widokiem na Petit Piton i dżungle. Hotel działa według zasad zrównoważonego rozwoju.
Stonefield Villa Resort: Luksus w dżungli
Butikowy resort założony i prowadzony przez miejscową rodzinę jest położony w dżungli z niesamowitym widokiem na Petit Piton. Składa się z 17 willi w stylu kolonialnym. Każda została wyposażona w prywatny basen oraz taras z widokiem na góry i ocean. Dla osób bardziej aktywnych dostępna jest także siłownia, gdzie część przyrządów znajduje się na świeżym powietrzu – zajęcia fitness w otoczeniu dżungli i odgłosów natury są jedyne w swoim rodzaju.
Jade Mountain Resort: Wtopiony w krajobraz
To najbardziej niesamowity hotel, w jakim kiedykolwiek byłam. Został zaprojektowany przez słynnego rosyjskiego architekta Nicka Troubetzkoya. Pokoje mają tylko trzy ściany – między pomieszczeniem a widokiem na Morze Karaibskie i góry jest przestrzeń. Pokoje nazywane są sanktuariami – połowa z nich posiada prywatny basen, obok którego znajduje się łóżko, sofa, łazienka, wszystko na otwartej przestrzeni bez ścian. Czujemy się więc, jakbyśmy byli częścią naturalnego krajobrazu. Meble i wystrój wnętrza wykonane są z naturalnych materiałów, głównie drewna i kamienia. Goście w każdym sanktuarium mają do dyspozycji prywatnego lokaja nazywanego „Major Domo”. Na najwyższym piętrze mieści się restauracja dostępna tylko dla gości hotelowych. Kilkaset metrów poniżej hotelu znajdują się dwie plaże – Anse Chastanet i Anse Mamin, na których goście mają do dyspozycji leżaki z parasolami, bar z drinkami, restauracje, kajaki i sprzęt do nurkowania.
Restauracja Rabot: Fine dining z czekoladą
Stanowi część hotelu Chocolat, ale jest dostępna dla wszystkich. To jedna z najpopularniejszych restauracji w Saint Lucii serwująca potrawy w stylu fine dining. Tematem każdej z nich jest kakaowiec, czyli owoc, z którego powstaje czekolada. Subtelnie dodawany jest do ryb, mięsa, warzyw i owoców, jednak w taki sposób, żeby smak czekolady nie był dominujący, a potrawy nie były zbyt ciężkie. Nie bez powodu mówi się, że nowojorczycy potrafią przylecieć do Saint Lucii na jeden dzień tylko po to, żeby zjeść obiad właśnie w tej restauracji. Jeśli przyjdziemy tu na lunch, możemy podziwiać widok na Petit Piton i dżunglę. W nocy atmosfera jest bardziej romantyczna, palą się świece, a w tle unosi się delikatna muzyka połączona z odgłosami dżungli.
Restauracja Mango Tree: Organiczna kuchnia
Położona na tarasie na szczycie góry z widokiem na Petit Piton i morze, znajduje się na terenie hotelu Stonefield. Serwuje dania kuchni karaibskiej i międzynarodowej oparte na organicznych produktach. Tu jadłam najpyszniejsze śniadanie – bezglutenowe pancakes z karmelizowanymi bananami.
Dasheene Restaurant: Lunch z widokiem
Znajduje się na terenie butikowego hotelu Ladera. Znakomite są nie tylko kuchnia i potrawy, lecz także zapierający dech w piersiach widok, dlatego polecam wizytę w Dasheene w porze lunchu.
Plaże na Saint Lucii: Rajskie jak na zdjęciach
Uwielbiam połączenie gór, dżungli, plaży i oceanu. Odwiedziłam cztery plaże na zachodnim wybrzeżu w pobliżu miasteczka Soufrière. Dojazd do niektórych z nich jest trudny – trzeba pokonać stromą drogę.
Na plaże Malgretoute można zejść 15-minutowym spacerem z hotelu Stonefield, powrót do góry wymaga więcej wysiłku. Jest tak cicho, że czułam się jak na prywatnej plaży. Kąpiel o zachodzie słońca na długo pozostanie w mojej pamięci.
Plaże Anse Chastanet i Anse Mamin obok hotelu Jade Mountain zrobiły na mnie największe wrażenie. Na popołudniową kąpiel zostaliśmy na Anse Mamin, gdzie turyści mieszają się z lokalnymi mieszkańcami. W beach barze można zjeść najlepsze burgery na wyspie.
Sugar Beach to plaża położona przy luksusowym resorcie Sugar Beach Viceroy, jako jedyna w okolicy pokryta jest białym piaskiem. Warto tam pojechać dla niesamowitego widoku na Petit Piton. Polecam odwiedzić to miejsce późnym popołudniem, kiedy słońce zbliża się do horyzontu, a kolory piasku, nieba i gór są po prostu magiczne.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.