Rolls-Royce Phantom Syntopia stworzony we współpracy z Iris van Herpen to połączenie motoryzacji, mody, perfumiarstwa i designu. Samochód szyty na miarę dla prywatnego właściciela uosabia nowy poziom luksusu.
Grube wzorniki tkanin, wielkie arkusze skór, stukające kolorowymi nitkami hafciarki, mozaiki z mieniących się próbników kolorów i sezonowane arkusze drewnianych fornirów z malarskimi rysunkami słojów. Na każdym kroku stanowiska rzemieślników z wieloletnim stażem, którzy ze skupieniem i z uwagą, ręcznie, krok po kroku wykonują precyzyjne zadania. Jedni modelują w 3D, inni szukają form i odcieni potrzebnych do wykonania skomplikowanych zdobień, jeszcze inni przeglądają naturalne materiały w poszukiwaniu choćby najmniejszych wad. To, co brzmi jak opis wnętrza jednego z paryskich atelier albo włoskiej manufaktury mebli, w rzeczywistości jest fabryką samochodów.
Fabryka jak atelier
Mowa o Goodwood, siedzibie głównej marki Rolls-Royce w zachodnim hrabstwie Sussex, malowniczej części Wielkiej Brytanii, tuż obok parku narodowego South Downs, którego wapienne wzgórza klifem wpadają do oceanu. Panujący wewnątrz nastrój też bardziej przypomina atelier niż fabrykę. Tak pod względem atmosfery, jak i wystroju. Małe gabineciki wypełnione artefaktami z historii marki, albumami o podróżach i stylu życia przystosowane są do tego, żeby przyjmować klientów, którzy chcą nadać swoim samochodom osobisty ton. To tu, czasem przez długie godziny, zapadają trudne decyzje o personalizowanych wariantach wykończenia. W pogotowiu dyżuruje szef kuchni, gotów nakarmić najbardziej wymagające podniebienia. O dziwo te miejsca nie epatują luksusem – są przytulne, intymne, swobodne. Zbliżają, zamiast budować dystans. Klienci rzadko ograniczają się do wizyty w tej wydzielonej strefie. Są mile widziani na hali produkcyjnej. Proces powstawania samochodów jest tu zupełnie transparentny. Można zajrzeć do każdego kąta, porozmawiać ze specjalistami i poobserwować ich przy pracy. Chodzi tu o budowanie relacji, dzielenie się historią kultowej marki i motoryzacyjną pasją, nie o sprzedaż. Ta filozofia najmocniej widoczna jest w ramach usługi Bespoke – samochodów robionych na specjalne zamówienie klientów, często we współpracy z innymi markami ze świata luksusu.
Szyte na miarę
Marka Rolls-Royce współpracowała już z takimi domami mody jak Louis Vuitton czy Hermès. Jedyną granicą są tu wyobraźnia i budżet klienta. W tym roku właśnie w Goodwood premierę miał nowy projekt na granicy technologii i haute couture – model Phantom Synthopia stworzony przez kolektyw Bespoke marki Rolls-Royce i atelier Iris van Herpen. Zleceniodawca pozostaje anonimowy. Dyskrecja to jedna z głównych wartości w systemie obu marek. Łączy je więcej – ręczna praca, upodobanie do technologii i ciągłe przekraczanie granic. – W modelu, w którym pracujemy, zarówno my, jak i Rolls-Royce, powstają unikaty. Klient jest mocno zaangażowany w proces kreacji, dlatego gotowy produkt staje się na trwałe elementem jego ekspresji i tożsamości – mówi Iris van Herpen.
Model powstawał trzy lata, najdłużej w historii Bespoke. Jest też najdroższym i najbardziej złożonym technicznie w 117-letniej historii marki. Cena pozostaje tajemnicą, ale możemy w detalach odkrywać jego design. Na szczęście dla dziennikarzy, fanów motoryzacji i mody klient zgodził się trochę dłużej poczekać na swój samochód i zaprezentować go światu. Jaka potem czeka go przyszłość, też nie wiadomo. Prawdopodobnie trafi do prywatnej kolekcji. Choć wiele samochodów Rolls-Royce’a kończy w takich osobistych muzeach, ich właściciele raz na jakiś czas lubią zabierać je na przejażdżkę. Zrozumie to każdy, kto miał okazję rolls-royce’em przejechać się jako pasażer. To doświadczenie podobne do tego, jakie daje wysoka moda – pozwala poczuć się zupełnie wyjątkowo, przyciągać oczarowane spojrzenia. Anonimowy klient, a może klientka, w zestawie dostanie nawiązującą do projektu auta kreację z atelier Iris van Herpen – uszyta na miarę kreacja ma być gotowa w maju tego roku. – Stworzenie każdej sztuki trwa kilka miesięcy, zazwyczaj od pięciu do ośmiu – tłumaczy projektantka i jako ciekawostkę dodaje: – Naszymi klientami coraz częściej są mężczyźni, otwierają się na haute couture.
Od idei do formy
Długi proces projektowy samochodu zaczął się od idei. – Na początku zaproponowałam trzy linie tematyczne, z których każda wykorzystuje inny rodzaj rzemiosła. Trzeba było precyzyjnie zilustrować koncept, żeby klient mógł łatwo sobie wyobrazić, jakie wizualne możliwości możemy poeksplorować – mówi. Od początku miała jednak faworyta. Prędkość, ruch i charakter produktów Rolls-Royce’a skojarzyła się jej z wodą – żywiołem, który inspiruje ją od najmłodszych lat (wykorzystała go jako główny temat kolekcji z 2018 roku). Wizja spodobała się wszystkim stronom i stała się punktem wyjścia do projektu modelu. Za bazę posłużył model samochodu Phantom Extended. Nazwa to z kolei odniesienie do innej kolekcji – inspirowanej biomimikrą i egzoszkieletem na jesień i zimę 2015 roku.
Zacznijmy od karoserii. Choć Rolls-Royce dysponuje paletą 30 tysięcy odcieni, pojawiła się pokusa, żeby stworzyć nowy lakier. Trudno tu jednak mówić o kolorze. Specjalnie zaprojektowana technologia pozwoliła na uzyskanie zupełnie nierealnego efektu. Na bezbarwny lakier nałożono pigment z lustrzanymi drobinkami, te warstwy następnie pokryto czernią. Dzięki temu samochód zmienia kolor zależnie od kąta patrzenia. To, co na początku wydaje się fioletem, w ruchu zmienia się w błękit, złoto i magentę.
Na tym nie koniec. Na masce i dachu subtelnie wyróżniają się linie graficznego wzoru przypominające powierzchnię poruszonej wiatrem wody – ten zewnętrzny detal płynnie przechodzi do wnętrza. W środku również użyto lustrzany pigment. Głównym wyzwaniem było dobranie odpowiedniej proporcji drobinek szkła do lakieru w różnych elementach wykończenia. Choć brzmi to dość niewinnie, potrzebna była aptekarska precyzja. W grafice galerii na desce rozdzielczej to dokładnie 0,9 proc. drobinek do 90,1 lakieru. W całym projekcie lustrzanego pigmentu wykorzystano dokładnie łyżkę stołową – ta drobna ilość pozwala na efekt spektakularnego połysku. Galeria, która biegnie przez całą deskę rozdzielczą (to adekwatna nazwa, bo przypomina dzieło sztuki umieszczone za gablotą), oprócz malowanej lakierem grafiki inspirowanej wodą zawiera 85 ręcznie wykonanych płatków – fal z włókien szkła i płynnego jedwabiu, które stworzone zostały ręcznie w atelier Iris van Herpen w Amsterdamie, a potem naniesione przez zespół projektantki ręcznie na deskę rozdzielczą w Wielkiej Brytanii. Tylko ich przymocowanie zajęło 60 godzin żmudnej pracy. Te charakterystyczne płatki widać też pod sufitem. – Ten element był dla nas największym wyzwaniem. Moje projekty, choć wyglądają na eteryczne i delikatne, przechodzą testy trwałości w laboratorium. Projektujemy modę, która ma służyć sto i więcej lat. W motoryzacji jednak te standardy są dużo większe. Na szczęście udało się nam sprostać wyśrubowanym normom Rolls-Royce’a – tłumaczy projektantka.
Kulminacyjny moment projektu to podsufitka, mocno związana z markowym DNA Rolls-Royce’a. Również inspirowana jest wodą, a jej wykonanie było nie lada wyzwaniem. W klasycznych modelach stanowi swoisty gwiazdozbiór z ręcznie osadzanych światłowodów. Tym razem podsufitkę Starlight wykonano z jednego arkusza skóry (warunki spełniał tylko jeden z tysiąca przejrzanych kawałków). Geometryczne nacięcia podkreślone światełkami odsłaniają umieszczoną pod spodem warstwę srebrnego nylonu, który Iris wykorzystała w kolekcji Embossed Sounds na wiosnę-lato 2014. Główną atrakcję stanowią natomiast ręcznie przyszyte trójwymiarowe płatki. W sumie jest ich aż 162. Całość podkreślają światłowodowe gwiazdy, które rozbłyskują wzdłuż wzoru od tyłu do czoła samochodu, wzmagając jeszcze wrażenie ruchu.
Zapach luksusu
Jak na współpracę z marką z branży mody przystało, niezwykle ważne są tu tekstylia. Przednie siedzenia uszyto z grafitowej skóry z lekkim połyskiem – ozdobnie pikowanej autorską metodą inspirowaną techniką tuftingu. Tylna kanapa, by dać pasażerom komfort salonu, została uszyta z żakardowej tkaniny jedwabnej stworzonej specjalnie do tego projektu. Jej lekko wzorzysta faktura przypomina odbijające się w tafli wody gwiazdy. Faktura tekstyliów i użyte do ich produkcji materiały zainspirowały nos kolektywu Bespoke, który stworzył unikalny dla tego modelu zapach do wnętrza. Aromat uwalnia się automatycznie z zagłówków w doskonale obliczonych ilościach. Nuty zmieszano tak, że pachną identycznie niezależnie od wilgotności czy temperatury powietrza. Podbijają naturalny zapach jedwabiu i skóry. Mieszanka bazuje na aromatach drzewa cedrowego, który klientowi kojarzył się z domem. Ekstrakt pozyskano zresztą w jego rodzinnych stronach. Do tego irys, róża i cytryna. Można poczuć go tylko we wnętrzu tego Phantoma. To pierwszy raz, kiedy zastosowano takie podejście. Sama technologia uwalniania zapachu, jak i możliwość zaprojektowania osobistej mieszanki zapachowej będą zapewne wykorzystywane w przyszłości. Ten zapach natomiast, podobnie jak każdy detal wykończenia, na zawsze należeć będą do tego jednego właściciela. Tak dziś wygląda luksus.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.