Wrogość Brytyjczyków wobec Meghan miała rasistowskie podłoże. Rodzina królewska żyje w toksycznym związku z mediami. Najbliżsi nie udzielili młodej parze niezbędnego wsparcia. W netfliksowym serialu dokumentalnym „Harry i Meghan” Susseksowie prezentują swoją wersję wydarzeń.
Wyprodukowany przez Archewell dla Netfliksa serial „Harry i Meghan” to kolejny z serii dokumentów zrealizowanych przez gwiazdy o nich samych. W ostatnich latach opowiedziały o sobie m.in. Taylor Swift, Lady Gaga czy Selena Gomez, zwierzając się z problemów psychicznych, chorób czy uzależnień. Susseksowie, którzy nie znikają z mediów od sześciu lat, postanowili wpuścić kamery do swojej posiadłości w kalifornijskim Montecito, by raz na zawsze zadać kłam plotkom.
„Harry i Meghan” przedstawia ich wersję wydarzeń, która nie pokrywa się ani z dotychczasowymi relacjami rodziny królewskiej, ani z tabloidową wizją. W dokumencie nie zgodzili się wystąpić Windsorowie, a royal experts wytykają twórcom produkcji nadużycia. Wobec tego jeszcze mocniej wybrzmiewa pytanie o prawdę – prawdę medialną, prawdę osobistą, prawdę przydatną i prawdę niewygodną. Harry i Meghan, zarzucając rodzinie królewskiej „toksyczną relację z mediami”, sami pozwalają dokumentować najintymniejsze chwile ich relacji. Czyżby jedyną obroną przed fałszywą percepcją było stworzenie alternatywnego, równie przekonującego obrazu? I w przypadku brytyjskich mediów, które od megxitu jeszcze ostrzej atakują Susseksów, i w przypadku „Harry’ego i Meghan” kluczowy okazał się dobór źródeł.
Harry i Meghan – zwyczajni małżonkowie, rodzice, filantropi – pokazują się jako nowocześni, otwarci, sympatyczni. Zbyt nowocześni, otwarci i sympatyczni, by tkwić w złotej klatce brytyjskiej monarchii. – Tylko my znamy prawdę o nas samych – zapowiadają w dokumencie. Tak powstała wielowątkowa opowieść – jednocześnie bajka o księciu, reportaż na temat mediów i film historyczny o niewolnictwie, z którego zysk czerpało Imperium Brytyjskie.
„Harry i Meghan”: Za głosem serca
Wszystko zaczyna się jednak od poczucia obowiązku. Meghan i Harry chcą czynić dobro, Meghan i Harry chcą pokazać światu prawdę, Meghan i Harry chcą chronić swoją rodzinę. – To jest większe od nas i zawsze było – tłumaczą, by płynnie przejść do słodkich wspomnień o początkach związku.
Susseksowie poznali się w lipcu 2016 r. Ona miała wolne po zdjęciach do kolejnego sezonu „W garniturach”. Chciała spędzić lato na podróżach, imprezach z przyjaciółkami, robieniu zdjęć. Cieszyć się życiem singielki. – I wtedy pojawił się H. – mówi zakochana Meghan. Książę zauważył jej zdjęcie na profilu swojej koleżanki na Instagramie. Ta napisała do Markle, czy nie chciałaby poznać jej kumpla. Na prywatnym profilu Harry’ego Meghan spodobały się zdjęcia Botswany, którą książę nazywa drugim domem. Gdy Markle poleciała na Wimbledon, umówili się w Londynie na drinka. On spóźnił się pół godziny, przepraszając w SMS-ach, że utknął w korku. Ona już chciała sobie pójść, ale wtedy przyszedł, zasapany i zawstydzony. Na kolację następnego dnia to ona się spóźniła. Już wtedy wiedzieli, że warto tego związku spróbować. On mówił kumplom, że spotkał tę jedyną, ona zdradziła koleżankom, że spodobał jej się książę.
Harry czuł podskórnie, że jego wybranka może nie wpasować się w sztywne ramy rodziny królewskiej. – Ale jestem synem mojej matki, która kierowała się sercem – mówi Harry. Jeszcze tego samego lata książę zabrał nową dziewczynę do Botswany, gdzie mogli być „naprawdę sobą”. Przez pięć dni spędzonych w namiocie zdążyli się naprawdę dobrze poznać. Potem ona wróciła do Toronto, żeby kręcić swój serial, a on dzielił czas między Kensigton a Windsor. Zanim media zorientowały się, co się święci, spotykali się co dwa tygodnie, często w przebraniach, by nikt ich nie rozpoznał. Całowali się w fotobudce, chodzili na imprezy, spędzali czas w pałacach – prawie jak każda inna zakochana para. W przerwach między spotkaniami godzinami rozmawiali na FaceTimie. Wszystko zmieniło się 29 października 2016 r., gdy o romansie księcia z amerykańską aktorką dowiedziały się tabloidy. Para poszła na ostatnie, halloweenowe przyjęcie incognito. Później rozpętało się piekło. Piekło, które Harry znał aż za dobrze.
Ciemna strona mediów: Meghan Markle jak księżna Diana?
I on, i jego starszy brat William za tragiczną śmierć matki, Lady Di, obwiniają po części media. Paparazzi nie odstępowali Diany na krok. Po rozwodzie z Karolem było jeszcze gorzej – Królowa Ludzkich Serc została zaszczuta przez reporterów. Teleobiektywy były w nią wycelowane cały czas – czy się śmiała, czy płakała. Jak lwica broniła swoich synów. Nie chciała, by spotkał ich taki sam los. Równocześnie wiedziała, że jako książęta muszą grać w tę grę z mediami. Rodzina królewska sama podsyca ich zainteresowanie, bo dobra prasa gwarantuje jej społeczne poparcie. Ten kij ma oczywiście dwa końce – tabloidy nie nasycą się wyłącznie obrazami szczęścia. Potrzebują też brudu, plotek, skandali. A ich moc jest potężna: nie tylko zapewniają Brytyjczykom rozrywkę, lecz także kształtują opinię publiczną – decydują o wynikach wyborów, o losach brexitu czy właśnie przyszłości monarchii.
William i Harry po śmierci matki musieli się uśmiechać i podawać dłonie, bo to dawało poddanym poczucie bezpieczeństwa – poczucie, że monarchia wciąż trwa. Tabloidy rzuciły się na dorastającego Harry’ego. Podczas gdy William odgrywał swoją rolę z godnością, młodszemu bratu zdarzały się potknięcia. – Nie wszystko, co pisano, było kłamstwem, ale większość była przesadą – mówi Harry, którego nazywano bawidamkiem, narkomanem, imprezowiczem. Odnalazł się w Botswanie, gdzie mógł kontynuować dziedzictwo matki. Już jako nastolatek czuł, że jego misją jest filantropia. Za wiele zresztą wyboru nie miał. Windsorom niedane jest naprawdę decydować o sobie – nie mogą wybierać zawodu, a monarcha musi się zgodzić na ich ślub. – Nie dostajemy lekcji z tego, jak być w tej rodzinie – mówi Harry. Książęta intuicyjnie, przez mimikrę, domyślają się, jak się zachować, ale jak ma się wpisać w schemat kobieta z zupełnie innego świata? Harry pamiętał, jak trudno było sobie z tym poradzić jego matce. Jego pierwsze dziewczyny nie zniosły presji. Kolejne, z którymi chciał się spotykać, wycofywały się ze związku. Nie były gotowe na utratę prywatności.
Meghan przyznaje, że była naiwna. Myślała, że Harry będzie w stanie ją chronić. Pomyliła się. Gdy wyszedł na jaw ich romans, zaczęto ją śledzić. Pod jej domem koczowali paparazzi. Każdy jej gest był opacznie rozumiany – gdy się uśmiechała, pisano, że woda sodowa uderzyła jej do głowy albo lansuje się na księciu, gdy miała smutną minę, posądzano ją o poczucie wyższości. „Nie wyobrażamy sobie tej osoby w rodzinie królewskiej”, pisano w brytyjskich gazetach. Przyjaciele pytali, czy Harry jest tego wart, czy Meghan jest skłonna pożegnać swoje dotychczasowe życie, czy zrezygnuje z kariery dla roli żony księcia.
Demony Wielkiej Brytanii: Rasistowska nagonka na Meghan Markle
Na domiar złego tabloidy zaczęły kopać w jej przeszłości – Harry o niektórych rzeczach dowiedział się nie od dziewczyny, lecz z prasy. Szybko do pary dotarło, że hejt na Meghan ma rasistowskie podłoże. – Wcześniej nie byłam traktowana jako czarna kobieta – mówiła Markle. „(Almost) straight outta Compton”, napisano o niej w jednym z tabloidów, nawiązując do klasyki gangsta rapu „Straight outta Compton” i insynuując, że wychowała się w getcie, w biedzie, „po niewłaściwej stronie torów”. W serialu wystąpiła mama Meghan, Doria Ragland, która opowiedziała o dorastaniu córki. – Miała starą duszę – mówi Doria. – Nie byłam tą piękną, tylko tą mądrą – dodaje Meghan. W szkole tańczyła, śpiewała i występowała na scenie. Zakochała się w planie filmowym, gdy tata, który zajmował się oświetleniem, zabrał ją do pracy przy „Świecie według Bundych”. Ale aktorstwo – jak uważają także jej przyjaciółki z planu „W garniturach” – było tylko środkiem do celu. Meghan – mała aktywistka, prymuska, ambitna i zdeterminowana – miała wyrosnąć na kobietę pragnącą zmienić świat. Gdy miała 11 lat, napisała protest przeciwko seksistowskiej reklamie, w której kobieta zmywa naczynia. Dzięki niej zmieniono jej treść na bardziej równościową.
Markle z otwartością podeszła więc do rodziny królewskiej, wierząc, że jako księżna Susseksu zyska platformę, dzięki której pomoże uciśnionym. Myślała, że za zamkniętymi drzwiami rodzina królewska jest inna. Okazała się równie chłodna, jak na pozór. Ale i to Meghan nie zniechęciło – chciała się nauczyć, jak być dobrą księżniczką. Tabloidy co rusz wytykały jej rzekome naruszenia protokołu. A ona tylko „starała się wpasować”. Odnosiła sukcesy – pisano, że wnosi nową energię do zastanej rodziny królewskiej, że zbliża monarchię do poddanych, że daje niezbędną reprezentację osobom niebiałym. W tym samym czasie toczyła się jednak wojna kulturowa – ksenofobiczne siły wewnątrz Wielkiej Brytanii doprowadziły do brexitu. Odrodziło się niechlubne kolonialne dziedzictwo. Meghan i Harry przypominają, że nie tylko w Stanach Zjednoczonych korzystano z niewolniczej pracy. W Wielkiej Brytanii zniesiono niewolnictwo dopiero w 1807 r.
Po ślubie miało być łatwiej – tabloidy miały się od Meghan odczepić. Gdy tak się nie stało, Susseksowie zbliżali się do decyzji o rezygnacji z obowiązków. – Najpierw ona poświęciła wszystko, żeby dołączyć do mnie w moim świecie, a potem ja wszedłem do jej świata – mówi Harry. – Rozumiano nas opacznie – dodaje Meghan, tłumacząc, dlaczego zdecydowali się na nakręcenie serialu. Czy osiągnęli swój cel?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.