Serial kryminalny Netflixa „Forst” na podstawie powieści Remigiusza Mroza dorównuje ekranizacjom prozy Harlan Cobena, ale daleko mu do autentyzmu British crime drama.
Trup ściele się gęsto, intryga wikła się, wije i wciąga jak na inteligentny kryminał przystało, a główny bohater, komisarz Forst, jawi się jako odpowiednio cyniczny, toksyczny i zagubiony. Cykl z Forstem Remigiusza Mroza przeniesiony na ekran przez Netflixa w centrum stawia Wiktora Forsta (Borys Szyc), detektywa zesłanego z Krakowa do Zakopanego. Gdy zostaje przez komendanta odsunięty od śledztwa w sprawie Bestii z Giewontu, seryjnego mordercy, który zaczął od zawieszenia ofiary na krzyżu na górskim szczycie, razem z zawziętą dziennikarką Olgą Szrebską (Zuzanna Saporznikow) samodzielnie trafia na trop zbrodniarza. Rozwiązanie zagadki okaże się niemożliwe bez bolesnej wycieczki w przeszłość – i do własnego dzieciństwa, i do niechlubnej karty zakopiańskich losów – nazistowskich kolaborantów z Goralenvolk. Mała historia zaplecie się więc z tą przez duże „H”, kobiety będą lgnęły do nieodpowiednich mężczyzn, a ludzi u władzy łatwo będzie skorumpować.
„Forst” to serial kryminalny napisany na wzór najlepszych produkcji amerykańskich, angielskich i skandynawskich
Reżyser Daniel Jaroszek (twórca obsypanego nagrodami „Johnny’ego”) i scenarzyści Agata Malesińska („W głębi lasu”) oraz współpracujący z Jaroszkiem przy „Johnnym” Jacek Markiewicz i Marcin Cacko nie tylko wykuli na blachę żelazne zasady rządzące kryminałami Remigiusza Mroza, ale też naoglądali się British crime drama, mrożących krew w żyłach skandynawskich serii i starych dobrych amerykańskich procedurali. „Forst” trafił zresztą na Netflixa równolegle z premierą czwartego sezonu „Detektywa” na HBO Max (kultowy serial w trzecim sezonie stracił widzów, teraz nowa para detektywek ma pomóc mu odzyskać renomę). Twórcy „Forsta” czerpali garściami z każdej z tych konwencji, zapominając jednak o tym, że algorytm nie wystarczy, by napisać historię o ludziach z krwi i kości. Ale zabrakło nie tylko psychologicznej głębi, w której celują angielskie produkcje, lecz także szerszego, społecznego tła. Od Skandynawów zaczerpnięto makabrę, okrucieństwo i przemoc, także w sposobie filmowego obrazowania ciał, ale zapomniano, że nie wystarczy wprowadzić traumy z dzieciństwa, by stworzyć mroczną aurę wokół postaci. Od Amerykanów co prawda nauczono się, jak wizualnie przedstawić czarne charaktery (jeden z głównych złych przypomina bondowskiego złoczyńcę), ale już nie jak spektakularnie rozegrać sceny strzelaniny, pościgu czy kolejnych etapów rozwiązywania zagadki (nie wystarczy przykleić na ścianie kilka zdjęć, jak robiła to Carrie w „Homeland”). Wydaje się więc, że zagraniczne produkcje obejrzano jednak nie od deski do deski, ale po łebkach, próbując wychwycić, co sprawia, że działają. Te triki zastosowane raczej w kolażu niż w misternej układance wydają się zgrane, przepalone, przestarzałe.
Czy powstanie drugi sezon „Forsta”?
Seria z Forstem Remigiusza Mroza obejmuje osiem tomów. W każdej części śledztwo, które prowadzi Wiktor Forst, odsłania nie tylko kolejne sekrety tatrzańskiej społeczności, lecz także samego detektywa. Literatura kryminalna sprzedaje się w Polsce świetnie, a sam pisarz, który stworzył postać komisarza Forsta, najpłodniejszy w Polsce, odgraża się, że wyzwanie czytelnicze polegające na lekturze jednej książki w tydzień przez cały rok można podjąć, sięgając wyłącznie po jego liczne dzieła. W samym jego zakopiańskim cyklu oprócz „Ekspozycji” i „Przewieszenia”, na podstawie których powstał scenariusz „Forsta”, znajdziemy także powieści „Trawers”, „Deniwelacja”, „Zerwa”, „Halny”, „Przepaść” i najnowsze „Widmo Brockenu” z 2023 roku. W wielu tomach powraca nie tylko postać Forsta, lecz także Bestii z Giewontu, czyli sprawcy brutalnych morderstw.
Najciekawsze polskie seriale Netflixa, które warto obejrzeć po seansie „Forsta”
Niezależnie od tego, czy polubiliście detektywa Forsta, w oczekiwaniu na drugi sezon „Forsta”, którego można się spodziewać, zobaczcie inne polskie seriale Netflixa. Polecamy pięć najciekawszych produkcji.
„1670”: Wiralowa komedia
Najbardziej kultowy polski serial 2023 roku trafił na platformę Netflix na chwilę przed świętami. Zajadając się barszczem z uszkami, wszyscy milenialsi obejrzeli produkcję swoich rówieśników, Jakuba Rużyłły i Macieja Buchwalda. I wypełnili swoje facebookowe feedy komentarzami, recenzjami i żartami powtórzonymi za Janem Pawłem Adamczewskim (Bartłomiej Toma), polskim ziemianinem z czasów chylącej się ku upadkowi Rzeczypospolitej szlacheckiej. Widzom spodobało się, że twórcy w inteligentny sposób wytknęli wady nie tylko XVII-wiecznym kołtunom, ale każdemu z nas. W końcu mitomania i megalomania to wciąż nasze wady narodowe.
„1983”: Niedoceniona dystopia
Pierwszy polski serial wyprodukowany przez Netflixa trafił na platformę jesienią 2018 roku. Dystopię nakręciły Agnieszka Holland, Kasia Adamik, Olga Chajdas i Agnieszka Smoczyńska na podstawie scenariusza Joshuy Longa. Może niezrozumiała okazała się konwencja, może na takie rozliczenie z przeszłością pod płaszczykiem opowieści o alternatywnym 1983 roku w Polsce widzowie nie byli gotowi, a może serial zaprogramowano pod światową, a nie rodzimą publiczność. W każdym razie zasłużonego sukcesu nie odniósł, choć to jeden z najlepszych polskich seriali ostatnich dziesięciu lat, a z pewnością najbardziej stylowy. Szkoda, że nie doczekaliśmy się drugiego sezonu.
„Infamia”: Wielowymiarowy dramat
Reżyserka Anna Maliszewska po wzruszającym filmie „Tata” o relacjach polsko-ukraińskich sięga po inne splecione i splątane losy. Nastoletnia Romka Gita (Zofia Jastrzębska) wraca z rodzicami do Polski. W Walii, gdzie się wychowywała, jej dziedzictwo było powodem do dumy. Na polskiej prowincji musi zmierzyć się z ostracyzmem, a jednocześnie we własnym domu tradycję i tożsamość zderzyć z własnymi marzeniami o muzyce, miłości i niezależności.
„Informacja zwrotna”: Wciągający kryminał
Marcin Kania (Arkadiusz Jakubik) – kiedyś bóg rocka, dziś już tylko alkoholik – zrobi wszystko, by odnaleźć syna, który znika bez śladu. Pięć odcinków serialu kryminalnego w reżyserii Leszka Dawida na podstawie powieści Jakuba Żulczyka można zobaczyć w jeden wieczór. Nie tylko po to, by razem z bohaterem rozwiązać zagadkę, ale przede wszystkim zrozumieć, w jaki sposób działa umysł osoby uzależnionej.
„Rojst”: Kultowy klasyk
Serial kryminalny o mieście, w którym tajemnice jego mieszkańców skrywa tytułowe bagno, ma wszystkie zadatki na hit. Scenariusz łączy współczesne występki ze zbrodniami z przeszłości, piętnuje polskie przywary, wprowadza bohaterów, którzy kluczą, mylą się, popełniają błędy, a więc łatwo się z nimi utożsamić. Obsadzie z Andrzejem Sewerynem, Dawidem Ogrodnikiem i Magdaleną Różczką na czele nie brakuje charyzmy. A zwroty akcji naprawdę zaskakują. Już 28 lutego na platformę trafi trzeci i ostatni sezon serialu Jana Holoubka i Kaspra Bajona.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.