Niedoceniana, nielubiana, niezauważana Belle Gibson zdobyła sławę, zarobiła pieniądze i zyskała przyjaciół, gdy… skłamała na temat choroby nowotworowej. Australijska influencerka twierdziła, że wyleczyła raka zdrową dietą. O oszustwie opowiada serial Netflixa „Ocet jabłkowy”.
Belle Gibson kłamała nałogowo. Przyznawała się do niektórych łgarstw tylko po to, by ukryć te najpoważniejsze przewinienia. W serialu „Ocet jabłkowy” Samanthy Strauss („Dziewięcioro nieznajomych”) o australijskiej influencerce wcielająca się w nią Kaitlyn Dever („Niewiarygodne”) tłumaczy się z niewinnej konfabulacji. Hekowi (Phoenix Raei), specjaliście od PR-u, który po wyjściu na jaw prawdy ma ratować jej reputację, wcześniej mówiła, że wszyscy ją lubią. Potem przyznała się, że o sympatię musi zawsze zabiegać. Prawa ręka Belle, Chanelle (Aisha Dee z „Dziewczyn nad wyraz”), dopowiada, że Gibson potrafi wyzyskać słabość każdej napotkanej osoby.
Intrygantka, manipulantka, oszustka momentami budzi współczucie. Wychowała ją matka niezdolna do miłości, brakowało jej koleżanek, nikt nie przyszedł na jej baby shower. Serial kreuje obraz przeciętniaczki, która postanawia zemścić się na całym świecie za to, że jej nie doceniał. A najłatwiej wzbudzić współczucie chorobą. Samodzielna matka chorująca na nowotwór mózgu w czwartym stadium, której lekarze dają kilka miesięcy życia? Tego nic nie przebije. Pod wpisem Gibson na blogu sypią się serduszka. Zalana deszczem miłości, nie ma zamiaru rezygnować z nowo nabytego przywileju. Kłamstwo okazuje się łatwe. Nikt nie weryfikuje informacji podawanych przez Belle, nikt jej nie sprawdza, nikt nie wywołuje do tablicy. Jej historia trafia na podatny grunt. Równolegle karierę w blogosferze robi Milla (Alycia Debnam-Carey), która choruje na rzadki nowotwór. Po odmówieniu chemioterapii „leczy się” sokami, organicznym jedzeniem i wlewkami z kawy. W ślad za Belle, która w aplikacji The Whole Pantry podaje proste przepisy na zdrowe dania, i Millą promującą medycynę alternatywną idą ich wyznawczynie. Zmagające się z rakiem kobiety wierzą idolkom na słowo – można się wyleczyć, trzeba tylko chcieć. „Poczuć swoje ciało, zamiast słuchać umysłu”, jak pisze Milla (bohaterkę wzorowano na Jessice Ainscough, „The Wellness Warrior”, która zmarła w 2015 roku).
Belle Gibson, która założyła konto @healing_belle na Instagramie w maju 2013 roku, na aplikacji i książce zarobiła ponad 400 tys. dolarów. Australijski magazyn „Cosmopolitan” nagrodził ją statuetką Fun Fearless Female. Jej sukces nie trwał na szczęście długo. Gdy pojawiła się na pogrzebie Ainscough, podając się za jej przyjaciółkę, zwróciła uwagę mediów. Dziennikarze Beau Donnelly i Nick Toscano z „The Age” zaczęli sprawdzać, czy Gibson rzeczywiście przekazuje datki na cele charytatywne, jak twierdziła w mediach społecznościowych. Okazało się, że żadne pieniądze nie wpłynęły na konta fundacji. W książce „The Woman Who Fooled the World” Donnelly i Toscano ujawnili wszystkie kłamstwa Belle. Gdy prawda wyszła na jaw, Belle udzieliła dwóch wywiadów, w których przeczy sama sobie. W jednym z nich przyznała, że nigdy nie otrzymała diagnozy. Potwierdza to dokumentacja medyczna ze szpitala w Melbourne, gdzie Gibson poddała się badaniu neurologicznemu w 2011 roku. Jej sprawa trafiła do sądu. W 2017 roku uznano ją winną oszustwa. Miała zapłacić ponad 400 tys. dolarów kary. Dwa lata później groziło jej więzienie za unikanie odpowiedzialności. Potem zniknęła. Ostatnio widziano ją przed pandemią – podawała się za członkinię społeczności Oromo – imigrantów z Etiopii. Afrykański kraj nazywała „domem” i kazała się nazywać „Sabontu”.
Premiera „Octu jabłkowego” zbiega się w czasie z rezygnacją z fact-checkingu w Mecie. Zwycięstwo Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich można po części uznać za sukces kampanii dezinformacji. Coraz trudniej odróżnić fake newsy i deepfaki od rzetelnych wiadomości. W pierwszej połowie drugiej dekady XXI wieku, gdy Instagram rósł w siłę, obserwatorzy influencerów nie podawali w wątpliwość prawdziwości ich słów, stylu życia, zdjęć. Dziś wiemy już, jak łatwo oszukać fanów, chociażby przerabiając zdjęcie. Teraz – z pomocą AI – mistyfikacja uda się każdemu.
Belle musiała się trochę bardziej postarać. A w każdym razie serialowa Belle, bo twórcy na każdym kroku podkreślają, że Gibson nie uczestniczyła w produkcji. Scenariusz oparto na książce Donnelly’ego i Toscano. „Prawie prawdziwą historię opartą na kłamstwie”, jak brzmi slogan serialu, wykorzystano do propagowania krytycznego myślenia. Forma serialu – nielinearna, niechronologiczna, przeskakująca między wątkami niczym użytkownik podczas scrollowania feedu w mediach społecznościowych – oddaje sposób, w jaki konsumujemy dziś informacje. Im bardziej kompulsywnie je przyjmujemy, tym trudniej nam je przetworzyć.
Nie można zapominać o jeszcze jednej przestrodze. Morał – włącz krytyczne myślenie – to za mało. „Ocet jabłkowy” walczy z pseudonauką, piętnuje naiwność, z jaką podchodzimy do medycyny naturalnej jako alternatywy dla medycyny konwencjonalnej, przypomina o szkodliwości samozwańczych ekspertów „obalających” badania naukowców. Z serialu wynika, że warto sprawdzać źródła, zastanowić się, kto jest nadawcą komunikatu i jakie korzyści z niego czerpie, zrobić własny research. Influencerzy bynajmniej nie mają monopolu na prawdę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.