Znaleziono 0 artykułów
08.01.2025

Mocny serial Netflixa „Wzgórze psów” to przypowieść o zbrodni, złu i zemście

08.01.2025
Serial Netflixa „Wzgórze psów” na podstawie powieści Jakuba Żulczyka to thriller dla widzów o mocnych nerwach (Fot. Robert Palka) 

Utytułowani reżyserzy, Piotr Domalewski („Cicha noc”, „Hiacynt”) i Jacek Borcuch („Słodki koniec dnia”, „Warszawianka”), wzięli na warsztat powieść Jakuba Żulczyka „Wzgórze psów”. Tak powstała pierwsza przebojowa produkcja Netflixa na 2025 rok. Akcja serialu zabiera widzów do prowincjonalnego Zyborka, gdzie zło czai się na każdym kroku. Ten thriller dla widzów o mocnych nerwach trzeba obejrzeć do ostatniej sceny, bo każdy zwrot akcji zaskakuje. 

Jakubowi Żulczykowi, którego powieści, na czele ze „Ślepnąc od świateł”, z powodzeniem przenoszono już na mały ekran, nieraz zarzucano pomijanie kobiecej perspektywy. W scenariuszu netflixowego serialu, który pisarz stworzył na podstawie własnej powieści w duecie z Piotrem Domalewskim, przesunięto akcenty. Oddano głos ofierze zbrodni, główną bohaterką uczyniono dziennikarkę śledczą, pokazano córki, siostry i żony cierpiące za grzechy mężczyzn. Tak powstał zniuansowany portret lokalnej społeczności trawionej moralną zgnilizną. 

(Fot. Robert Palka) 

Mikołaj Głowacki (Mateusz Kościukiewicz), który wydał bestseller o morderstwie sprzed lat, powraca do rodzinnego Zyborka na urodziny ojca Tomasza (Robert Więckiewicz), charyzmatycznego społecznika pociągającego za sznurki w podupadłej miejscowości. Towarzyszy mu żona Justyna (Jaśmina Polak), zawzięta dziennikarka „Krajowej”, która jak najszybciej pragnie wrócić do Warszawy. W małżeństwie z Mikołajem jej się nie układa – przez wiele lat znosiła jego nałóg narkotykowy, pomogła przetrwać odwyk, zarabiała na dom. W końcu się zbuntowała – zaczęła inwestować w swoją karierę, wplątała w romans z szefem, zobojętniała na potrzeby męża.

Justyna nie pasuje do Zyborka – na pogrzeb ubiera się w piżamę, co wytyka jej dziewczyna z miasteczka, nie siedzi cicho jak miejscowe kobiety, traktuje wstrząsające wydarzenia z prowincji jako materiał źródłowy do artykułu. Mikołaj wydaje się przebrany – z utlenionymi pasmami przydługich włosów, w kardiganach z lumpeksu i białych skarpetach za bardzo przypomina Kurta Cobaina, by naprawdę pasować do warszawki. Mikołaj – pan nikt, człowiek bez właściwości, everyman – pomaga nam poznać Zybork. Wyjechał z miasta już dawno, więc trudno uznać go za lokalsa. Ale gdy tylko wraca, okazuje się, że łatkę outsidera też przypięto mu na wyrost. Doskonale zna zasady rządzące tym miejscem. Topografia Zyborka wyryła mu się w mózgu – począwszy od tytułowego wzgórza, kiedyś służącego za cmentarzysko dla psów, a skończywszy na leśnym jeziorku, gdzie przed laty znaleziono jego dziewczynę martwą. Daria została zgwałcona i zabita. Winą za zbrodnię obarczono brata z niepełnosprawnością umysłową, Sebastiana, którego zamknięto na resztę życia w szpitalu psychiatrycznym. Osiemnaście lat później w Zyborku wciąż dzieje się źle – burmistrzyni (Magdalena Wójcik) spiskuje z niemieckim gangsterem, Johannem Kaltem, by na miejscu „kolonii” zamieszkałej przez byłych pracowników upadłej fabryki zbudować luksusowy hotel. By projekt powstał, potrzebuje podpisów, uchwały rady miasta, przychylności mieszkańców. W Zyborku problemy rozwiązuje się siłowo – kogoś się zastraszy, w czym pomoże romska mafia, kogoś przekupi, z kimś zagada. Przecież wszyscy się tu znają. Od tego układu Mikołaj uciekł, w nim po uszy tkwi jego ojciec. Tomasz, wchodząc w rolę aktywisty, ostatniego sprawiedliwego, mściciela, jednocześnie rozdaje chleb żyjącym w ubóstwie mieszkańcom „kolonii”, zakłóca porządek obrad w ratuszu i z ambony głosi swoje prawdy objawione na temat rządzącej w Zyborku korpucji. Samozwańczego przewodnika społeczności, oczywiście, trudno uznać za dobrego ojca. Mikołaj – syn marnotrawny – nie dorasta mu jednak do pięt. Wciąż się z prawdziwym tatą i figurą ojca mocuje i wciąż ponosi porażkę. Chciał powrócić tylko na chwilę, zobaczyć, jak ojciec zdmuchuje świeczki na torcie, pokręcić się po okolicy, by przekonać się raz jeszcze, że wiedzie lepsze życie w Warszawie, sprawdzić, czy jego literacka sława dotarła na prowincję. Srogo się jednak zawiedzie – dawni znajomi uważają, że podle żeruje na ich traumie. W Zyborku żerują bowiem nie tylko zwierzęta – ludzi się głodzi, ludzi się gryzie, do ludzi się strzela. A zmowa milczenia sprawia, że sprawiedliwości nie staje się zadość. 

(Fot. Robert Palka) 

Nierozwiązane zbrodnie z przeszłości rzutują na nieprawości czynione teraz, grzechy popełnione za młodu nie znajdują odkupienia w dorosłym życiu, dawne cierpienie wciąż narasta, osacza, więzi. Twórcy serialu pragnęli uczynić z niego przypowieść, co sugeruje już czołówka wprowadzająca figurę fatum ciążącego nad Zyborkiem. Jednocześnie jednak na egzystencjalny wymiar „Wzgórza psów” – opowieści o zbrodni i karze, o bohaterach tragicznych, o nieudanej ucieczce od przeznaczenia – nakłada się publicystyczna warstwa. Momentami próbując pokazać beneficjentów i pokrzywdzonych transformacji, lokalną politykę, korupcję, scenarzyści tracą z pola widzenia człowieka. „Wzgórze psów” należy pochwalić za ogromne ambicje – to projekt totalny łączący gatunki serialu obyczajowego, kryminału i thrillera, zagadkę detektywistyczną z diagnozą prowincjonalnej Polski, opowieść o złamanych losach chłopaka, który nie potrafi uciec od przeszłości, z historią dziewczyny przypadkiem wplątanej w intrygę, której nie da się łatwo zamknąć na szpaltach gazety. Jak w filmach Wojciecha Smarzowskiego, sugestywnie pokazane „polskie błoto” wciąga bez reszty – uwikłanych bohaterów i widzów, którzy spoglądają w ekran przez rozpostarte palce, by nie uronić ani chwili z makabry, a jednocześnie jakoś magicznie ochronić się przed płynącym z niego złem. 

Serial najlepiej sprawdza się w swoich najbardziej kameralnych momentach – w scenach z życia małżeńskiego Mikołaja i Justyny, w wizjach Darii, które nawiedzają jej dawnego ukochanego, i w spotkaniach mieszkańców Zyborka, chociażby na stypie, gdzie przy jednym stole zasiadają Tomasz, skonfliktowana z nim burmistrzyni i szef policji. Wtedy najlepiej widać, że z tego zaklętego kręgu nie da się wyrwać. Prędzej czy później każdy, kto się stąd wywodzi, jakoś tu powróci, choćby wbrew swojej woli. I zostanie na zawsze – żywy lub martwy. A miejsce kolejnej zbrodni spłonie, zarośnie, zmieni się. Jej pamięć nosić będzie ziemia. 

Anna Konieczyńska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Mocny serial Netflixa „Wzgórze psów” to przypowieść o zbrodni, złu i zemście
Proszę czekać..
Zamknij