W naszym cyklu sprawdzamy, czy kultowe filmy i seriale sprzed lat przetrwały próbę czasu. Na pierwszy ogień idzie produkcja Josha Schwartza, króla telewizji dla nastolatków, opowiadająca o zepsutych licealistach z Upper East Side. Sześć sezonów „Gossip Girl” oglądaliśmy od 2007 d0 2012 roku.
Netflix coraz chętniej chwali się sukcesami swoich produkcji – „Stranger Things” czy „Nie otwieraj oczu”, ale wiadomo, że najwięcej widzów gromadzą przed ekranami kultowe produkcje sprzed lat.
Startujące wkrótce nowe platformy streamingowe HBO Max (wiosna 2020 roku), Disneya (za kilka dni) i NBC (nie wiadomo kiedy) prawdopodobnie upomną się u dotychczasowego lidera o filmy i seriale oryginalnie wyprodukowane pod ich markami. Przyjdzie czas, by się pożegnać z „Przyjaciółmi”, „The Office”, „Plotkarą”.
To pretekst do tego, żeby rozłożyć ulubione filmy i seriale na czynniki pierwsze. Sprawdzić, czy oddają ducha czasów, jak bardzo się zestarzały, a co wciąż się w nich broni. Wiele z nich nie zdaje testu Bechdel, w większości aktorzy o innym kolorze skóry niż biały występują wyłącznie w rolach drugoplanowych, prawie każdy serial zawiera sceny, które po #MeToo uznalibyśmy za niestosowne.
Jako że HBO Max szykuje nową wersję „Plotkary” (narratorką znów będzie Kristen Bell), na pierwszy ogień idzie właśnie ten serial sprzed dekady (2007-2012), w którym Josh Schwartz opowiada o bajecznie bogatych dzieciakach z nowojorskiej dzielnicy Upper East Side.
Bogaci i absurdalnie atrakcyjni
„Rich, unreasonably attractive private school students do horrible, scandalous things to each other. Repeatedly” („Bogaci i absurdalnie atrakcyjni uczniowie prywatnego liceum traktują się w sposób odrażający i skandaliczny. Wciąż od nowa”) – brzmiał pierwotny opis „Plotkary” w amerykańskim Netfliksie. Czyżby napisał go ktoś, kto serialu nigdy nie widział? Ktoś, kto go nienawidzi? A może ktoś taki jak ja, kto należał do wyznawców „Gossip Girl” 10 lat temu, a dziś z niesmakiem odwraca wzrok od ekranu?
„Plotkarę” oglądały wszystkie moje przyjaciółki. Raczej jako guilty pleasure niż na poważnie. Ale wiernie. Pytam koleżankę młodszą o ponad dekadę, która dziś studiuje, a w 2007 roku chodziła do podstawówki, czy generacja Z też lubi „Gossip Girl”. – Nie tyle lubi, ile naśladuje – słyszę.
Dla 20-letnich dziś dzieciaków ich rówieśnicy z Manhattanu są idolami. Nie tylko dlatego, że uprawiali seks na tylnych siedzeniach limuzyn (pierwszy raz Blair do dziś pozostaje jedną z najmocniejszych scen serialu), pili szampana o poranku (na Upper East Side nie ma śniadań w domu, tylko brunche w towarzystwie nowojorskiej socjety) i nosili ciuchy od projektantów (jedna stylizacja Blair albo Sereny kosztowała wielokrotność studenckiego czynszu za mieszkanie w Warszawie). Bohaterowie byli dla siebie okrutni, wredni, źli. Działali bezkompromisowo i bez poczucia winy, za to stylowo.
Dość powiedzieć, że tytułową „Plotkarą” okazał się jeden z członków ekipy, Dan Humphrey – outsider, który dzięki plotkom, które pisał o sobie samym, stał się protagonistą.
Dzieciaki mieszkające z dala od wieżowców Manhattanu robiły sobie podobne świństwa, licząc na awans społeczny. Jeśli Dan z loftu na Brooklynie (ta lokalizacja nie była jeszcze elitarna) mógł się znaleźć w elicie, to przecież każdy może. Co z tego, że kosztem innych?
Koszmar każdego rodzica
Rozczarowani fani, którzy tak jak ja powrócili do serialu, utyskują na scenariuszowe absurdy, mielizny i niejasności. Większość wątków nie ma znaczenia, bo jest ich za dużo. Chaotyczne sytuacje, które urywają się równie szybko, jak się zaczęły. Bez konsekwencji dla fabuły, rozwoju postaci i dynamiki między bohaterami.
Zaczęło się od tego, że Serena van der Woodsen (Blake Lively, słoneczna dziewczyna upozowana momentami na Marilyn Monroe) wraca do Nowego Jorku ze szkoły z internatem. Wyjechała do niej kilka miesięcy wcześniej, bo przespała się z Nate’em (Chace Crawford), chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki Blair (Leighton Meester przypominająca Audrey Hepburn). Potem było tylko gorzej.
Wszyscy chodzili do łóżka ze wszystkimi, a potem się zdradzali. Większość bohaterów ledwo uszła z życiem. Ciężarna Blair w wypadku samochodowym straciła dziecko. Bart Bass, ojciec jej ukochanego Chucka, zanim naprawdę umarł, fingował własną śmierć. Lily, matka Sereny, i Rufus, ojciec jej chłopaka Dana, którzy byli parą w młodości, mają nieślubne dziecko. Gdy po latach się dowiadują, że syn nie żyje, nigdy więcej nie wracają do tematu.
Bohaterowie „Plotkary” z największych traum otrzepują się po jednym odcinku. Jakby nie słyszeli o psychoanalizie, jakby w Nowym Jorku każdy nie lądował na kozetce i jakby nigdy nie powstały filmy Woody’ego Allena o terapeutyzujących siebie samych i siebie nawzajem przyjaciołach.
Może właśnie w tej efemerycznej frenetyczności Joshowi Schwartzowi, jednemu z najbardziej doświadczonych w Hollywood macherów od młodości (teraz kręci „Runaways”, „Szukając Alaski” i „Dynastię”), udało się uchwycić esencję dorastania? Dla nastolatków złamane serce, zerwana przyjaźń i kłótnia z rodzicami to tragedia. Na jeden dzień. Następnego idą dalej. W „Plotkarze” ogląda się to w hiperboli. Nic dziwnego, że serial reklamowano jako „koszmar każdego rodzica”. Oddana tu perfekcyjnie (nie)wrażliwość nastolatków, każdego, kto skończył już 21 lat, szokuje.
„Plotkara”, która powstała na podstawie sagi Cecily von Ziegesar, miała być wcześniej zrealizowana jako film z Lindsay Lohan. Schwartz uparł się na serial, bo książek Ziegesar było bardzo dużo.
Autorka zresztą dorastała podobnie jak jej bohaterowie – jako córka nowojorskiego milionera chodziła do prywatnych szkół dla dziewcząt, gdzie obowiązywały mundurki. Pisarka wystąpiła nawet w jednym z odcinków – wyemitowanej 16 maja 2011 roku finałowej odsłonie czwartego sezonu. O takich specjalnych występach, m.in. Liz Hurley, Kim Gordon czy Ivanki Trump, pisano sporo. Plotkarskie media chętnie nakładały też historie serialowych bohaterów na życie aktorów. Chace Crawford i Ed Westwick (Chuck) byli współlokatorami. Penn Badgley (Dan) i Lively zostali parą. Blake i Leighton unikały się jak ognia. Życie naśladowało sztukę.
Najważniejszy serial tamtych czasów
„Plotkara” to w końcu łabędzi śpiew, ale jednocześnie hymn pochwalny na cześć Nowego Jorku. Dziś loft Humphreyów na Brooklynie jest wart niemal tak dużo jak penthouse na Manhattanie. Pokazywał niewinny świat, w którym Ivanka Trump nie była jeszcze córką najgorszego amerykańskiego prezydenta, tylko rywala biznesowego Barta Bassa. Bogactwo nie wydawało się wcale tak drapieżne. Penthouse’y, limuzyny i przyjęcia były lekkostrawnym sztafażem. Tak luksus, którym otaczali się piękni, możni i bogaci, mogli wyobrażać sobie maluczcy przed telewizorami. Łatwe symbole statusu, dekadencja, nihilizm i zepsucie najbogatszych stanowiły przykrywkę dla prawdziwej walki klas. Mogliśmy polizać to przez szybkę, z perwersyjnym podnieceniem. Nie upatrywałabym w „Plotkarze” lewicowej krytyki neoliberalizmu. Raczej profetyczne przeczucie, że już za chwilę nastąpi koniec niewinności.
„Plotkara” nie tylko uchwyciła Zeitgeist epoki na chwilę przed i zaraz po kryzysie finansowym (rozumiał to „New York Times”, który publikował cotygodniowe prześmiewczo-analityczne recenzje pod hasłem „Greatest Show of All Time”, gdzie sprawdzano, jak realistyczne były wydarzenia z serialu). Przewidziała także nowe czasy, w których media społecznościowe przejęły kontrolę nad życiem nastolatków. W nowej wersji serialu scenarzyści mają się zmierzyć właśnie z wpływem Instagrama na dorastanie. Bohaterowie pierwszej odsłony produkcji nie używali jeszcze Instagrama, Snapchata ani nawet Google Maps. Nowinką technologiczną był blog Gossip Girl, który pozwalał na niemal pełną inwigilację jego bohaterów.
Gwałciciele i stalkerzy
Dziś najbardziej dziwi konserwatywne zakończenie. Blair wychodzi za mąż za Chucka. To agresor, gwałciciel i manipulant (molestuje Jenny Humphrey, młodszą siostrę Dana, zatrudnia prostytutki, sypia z podwładnymi), który ukochaną Blair oddał swojemu wujkowi za… hotel. Wielka romantyczna miłość jest więc oczywiście przedstawiona jako ta, która najbardziej krzywdzi.
Z Chuckiem konkurować może Dan. Gdy już się okazuje, że to on był Plotkarą, Serena – wielokrotna ofiara Gossip Girl – i tak godzi się z nim być.
Mężczyźni, którzy gwałcą, kłamią i wykorzystują, w „Plotkarze” robią to najczęściej w imię miłości. Dziś gumka politycznej poprawności natychmiast starłaby takie wątki ze scenariusza. Nie byłoby matek, które zmuszają córki do chudnięcia, i babek wpychających wnuczki w ramiona bogaczy.
W tamtym świecie zastanych reguł społecznych dzieciaki musiały wypracować własne zasady. „Jesteś nikim, dopóki o tobie nie mówią” – twierdzi Dan vel Plotkara. Tego nauczył nas serial. 12 lat po premierze pierwszego odcinka (19 września 2007), gdy to użytkownicy Instagrama kontrolują narrację o sobie samych, lekcja wydaje się zadziwiająco aktualna.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.