Znaleziono 0 artykułów
04.02.2023

Seriale, które trwały za długo

04.02.2023
Seriale, które trwały za długo: „Chirurdzy” (Fot. materiały prasowe)

Przebojowa premiera, wciągające pierwsze sezony, a potem dłużyzny, nuda, nielogiczności. Niektóre seriale skończyły się za szybko, z innych stacje telewizyjne powinny były zrezygnować o wiele wcześniej. Przypominamy 10 produkcji, które trwały za długo. 

„Chirurdzy”: Za dużo operacji 

 

Trudno uwierzyć, że minęło prawie 18 lat, odkąd Meredith Grey poszła do łóżka z przypadkowym mężczyzną, poznanym w barze. Dzień później okazało się oczywiście, że Derek Shepherd to jej szef z oddziału chirurgicznego w Seattle Grace. W kolejnych sezonach stał się jej kochankiem, wielką miłością, mężem. A pacjenci i przyjaciele przychodzili i odchodzili. Wielu głównych bohaterów ginęło okrutną śmiercią. Telewizyjna superprodukcja Shondy Rhimes nie obawiała się uśmiercania ulubieńców publiczności. Ze szpitalem pożegnali się najpierw George (T.R. Knight) i Izzie (Katherine Heigl), po dziesiątym sezonie odeszła Cristina Yang (Sandra Oh), po szesnastym Alex Karev (Justin Chambers). Teraz – w czasie 19. odsłony medycznej opery mydlanej – rozstanie z produkcją ogłosiła ta, od której wszystko się zaczęło. „Chirurdzy” powinni byli pożegnać się z widzami wraz z Ellen Pompeo i jej Meredith.

„Homeland”: Za dużo zamachów

 

Serial Alexa Gansy i Howarda Gordona na podstawie izraelskiego pierwowzoru należał do najlepszych seriali 2011 roku. Dotykał ważnych problemów społecznych, przedstawiał skomplikowany obraz Ameryki, w centrum stawiał silną kobietę. Cierpiąca na zaburzenia afektywne dwubiegunowe agentka CIA Carrie Mathison (Claire Danes) od początku przeczuwała, że zakładnik terrorystów, więzień wojenny Nicholas Brody (Damian Lewis) coś ukrywa. Już po pierwszym sezonie było wiadomo, kim jest naprawdę. Ale widzowie zakochali się i w nim, i w Carrie, i w łączącym ich uczuciu. Twórcy postanowili trzymać Brody’ego przy życiu aż do końca sezonu trzeciego. Nakręcono jeszcze pięć kolejnych, w których Carrie – wciąż w żałobie po Brodym – usiłuje wychowywać córkę, zmagając się z chorobą i, oczywiście, terrorystami z całego świata, których tylko ona potrafi wytropić. 

„Słodkie kłamstewka”: Za dużo kłamstewek 

 

Podobnie jak w „Homeland” scenarzyści konkluzję historii słodkich kłamczuch przeciągnęli co najmniej o kilka sezonów. Za każdym razem, gdy wydawało się, że zdradzono widzom, kim jest dręcząca dziewczęta „A”, do gry wchodził nowy czarny charakter. Jedno trzeba produkcji I. Marlene King (2010–2017) przyznać – Aria i spółka zawsze były świetnie ubrane. Dla aktorek grających główne role – Lucy Hale, Troian Bellisario, Ashley Benson i Shay Mitchell – „Słodkie kłamstewka” okazały się przepustką do sławy. 

„Plotkara”: Za dużo plotek 

 

Nawet najzagorzalsi fani ekranizacji sagi Cecily von Ziegesar mieli twórcom serialu – Stephanie Savage i Joshowi Schwartzowi – za złe, że Dan okazał się tytułową plotkarą. Serial emitowany w latach 2007–2012 opowiadał o członkach nowojorskiej śmietanki towarzyskiej, a właściwie o ich zepsutych dzieciakach. Odświeżające, odważne, obrazoburcze pierwsze sezony z czasem ustąpiły miejsca telenoweli. Dobrze, że ostatni, szósty sezon skrócono do dziesięciu odcinków, a zwieńczono ślubem Blair i Chucka. To się widzom należało. 

„Glee”: Za dużo piosenek 

 

Dzięki serialowi o licealnym zespole wokalnym Ryan Murphy został najważniejszym twórcą telewizji. W 2009 roku, gdy „Glee” zadebiutowało, w mainstreamie wciąż brakowało reprezentacji osób o różnych kolorach skóry, LGBT+ i z niepełnosprawnościami. Inkluzywność, szczerość i radość płynąca ze śpiewania coverów największych przebojów zachwyciła widzów w każdym wieku. Cieniem na produkcji położyła się śmierć Cory’ego Monteitha, wcielającego się w jedną z głównych ról, niesnaski na planie (nikt nie lubił Lei Michele, czyli przeambicjonowanej Rachel), a w końcu absurdalne wątki. Ostatniego, szóstego sezonu nikt już nie chciał oglądać. 

„The Walking Dead”: Za dużo zombie

 

Zanim pojawiło się przejmujące „The Last of Us”, baliśmy się nieumarłych z „The Walking Dead”. Serial Franka Darabonta o byłym szeryfie Ricku Grimesie, który próbuje przeżyć w apokaliptycznym świecie, doczekał się jedenastu sezonów. Po drodze zombie zabiły wszystkich głównych bohaterów. Niekończący się festiwal przemocy zmęczył nawet najzagorzalszych fanów gore’u, horroru i makabry. 

„Dexter”: Za dużo morderstw 

 

W podobny sposób zmęczył „Dexter” Jamesa Manosa Jr. z Michaelem C. Hallem w tytułowej roli socjopaty, który rozwiązuje zagadki zabójstw, a nocami sam morduje (tylko złych ludzi!). Morganowi udawało się uniknąć sprawiedliwości przez osiem sezonów. Osiem lat po finale – w 2021 roku – Dexter na krótko powrócił na ekrany, ale okazało się, że nikt na niego nie czekał. 

„Gotowe na wszystko”: Za dużo wszystkiego

 

Gdy serial Marca Cherry’ego zadebiutował w 2004 roku, wypełniał lukę po „Seksie w wielkim mieście”. Gdy żegnał się z widzami osiem lat później, mógł konkurować wyłącznie z „Modą na sukces”. Intrygi, kłamstwa, zdrady – zdesperowane panie domu Wisteria Lane naprawdę niczego się nie bały. Jeśli, zdaniem niektórych, serial bronił się do końca, to tylko dzięki obsadzie. Eva Longoria, Teri Hatcher, Marcia Cross i Felicity Huffman stworzyły role życia. 

„Teoria wielkiego podrywu”: Za dużo teorii

 

Ile można się podśmiewać z nerdów i wcale nie takiej głupiej blondynki? Zdaniem twórców sitcomu, Chucka Lorrego i Billa Prady’ego, aż przez dwanaście sezonów. Na początku opowieść o paczce zaprzyjaźnionych naukowców wnosiła do telewizji świeżość – do takich bohaterów nie byliśmy przyzwyczajeni. Z czasem każdy, na czele z jednym z głównych bohaterów, Sheldonem Cooperem (Jim Parsons), stał się karykaturą samego siebie. 

„Jak poznałem waszą matkę”: Za dużo randek 

 

To samo można powiedzieć o bohaterach sitcomu Cartera Baysa i Craiga Thomasa. Serial trafił na ekrany w 2005 roku (finał dziewięć lat później), by wypełnić lukę po „Przyjaciołach”. Opowiadał o paczce Teda (Josh Radnor), niepoprawnego romantyka, który nieprzerwanie szuka miłości, w czym kibicują mu przyjaciele – cynik Barney (Neil Patrick Harris), studencka para Marshall i Lily oraz czasem ukochana Robin. Odpowiedzi na tytułowe pytanie serial udziela dopiero w ostatnim odcinku tylko po to, by zaraz „matkę” uśmiercić. Teraz na Disney+ możemy oglądać reboot produkcji – „Jak poznałam waszego ojca” z Hilary Duff.

Anna Konieczyńska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Seriale, które trwały za długo
Proszę czekać..
Zamknij