„Przyjaciele” szokują homofobią, „Niania” brakiem wrażliwości społecznej, „Słoneczny patrol” głupotą. Niektóre seriale z lat 90. zdecydowanie nie przetrwały próby czasu. Oto produkcje, których fenomenu nie zrozumie żaden zoomers.
„Słoneczny patrol”: Niebiańska plaża?
Niewtajemniczeni mogliby pomyśleć, że serial jest promocją nowej dyscypliny sportowej – plażowej sztafety z deską w ręku, w której wygrywali, oczywiście, Pamela Anderson i David Hasselhoff. Choć promowane w serialu wycięte stroje kąpielowe dotarły na polskie wybrzeże (a i obecnie cieszą się wielką popularnością), perypetie ratowników ze słonecznej Kalifornii mogły utwierdzić wielu widzów w przekonaniu, że nie ma to jak Bałtyk. Morze to co prawda zimne, ale przynajmniej nie pływają w nim rekiny.
„Niania”: Kiepski luksus
Tych, którzy jako dzieci lat 90. poruszali się po miastach, miasteczkach i wsiach zupełnie sami, z kluczem na szyi, pewnie bardziej dziwił sam fakt posiadania niani niż to, że ta serialowa pojawiła się w domu bogatych Sheffieldów dosłownie z ulicy. Dzisiaj, gdy rodzice walczą o rozchwytywane nianie, Fran Fine nie przeszłaby żadnego z testów na wykwalifikowaną opiekunkę.
„Przyjaciele”: Pogoda dla bogaczy
Odłóżmy na bok skrajne opinie głoszące, że „Przyjaciele” z wymuszonym w tle rechotem wcale nie są zabawni. Na chwilę zapomnijmy też o zarzutach wobec serialu uznanego przez młode pokolenie za seksistowski i homofobiczny. Przy szalejącej inflacji pewne rzeczy są nie do zaakceptowania. Amerykański sen na nowojorskiej ziemi zaczyna się zazwyczaj od kilkumetrowego pokoju bez okna. Wciąż więc zastanawiamy się, jak bohaterowie – nierzadko bezrobotni – byli w stanie opłacić czynsz za apartament na Manhattanie.
„Świat według Bundych”: Amerykańscy Kiepscy
Fryzura Peggy Bundy nie była wcale najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła się tej produkcji. Niewybredne żarty, równie nieeleganckie riposty, fatshaming... Jakim cudem serial doczekał się 11 sezonów? Jego polski odpowiednik – „Świat według Kiepskich” – trwał w telewizji o wiele dłużej – aż 34 sezony. Może na swoje nieszczęście widzowie w zachowaniach Bundych dostrzegali podobieństwa do własnych relacji z najbliższymi?
„Z archiwum X”: Niezidentyfikowany obiekt
Na sam dźwięk towarzyszący czołówce widzów przebiegały dreszcze. Być może fascynacja niezidentyfikowanymi obiektami latającymi dziś wydaje się dziwna, ale tuż przed nowym milenium, kiedy baliśmy się, że nawet ręcznie nakręcane zegarki zatrzymają się 1 stycznia 2000 roku i tylko Jennifer Lopez ze swoim hitem „Waiting for Tonight” dodawała nam otuchy, większość osób wierzyła, że wszędzie czyha niebezpieczeństwo.
„Zbuntowany anioł”: Książę i służąca
Na przełomie 2000 i 2001 roku omal nie straciłam koleżanek, kiedy wyszło na jaw, że nie tylko nie znam na pamięć kultowej piosenki „Cambio dolor”, lecz także nie widziałam ani jednego odcinka argentyńskiej telenoweli, prawdopodobnie najpopularniejszej południowoamerykańskiej produkcji w Polsce od czasów „Niewolnicy Isaury”. „Zbuntowany anioł” to zawiła historia Kopciuszka rozpisana na 270 odcinków. Tytułowa bohaterka, w cywilu Milagros, ramię w ramię z Avril Lavigne miała duży udział w promowaniu skejtowskiej mody w Polsce.
„Moda na sukces”: Piękni i bogaci
W przeciwieństwie do poprzedników ta opera mydlana wciąż powstaje. Po ośmiu tysiącach odcinków Brooke i Ridge wciąż kochają się i rozstają. Wieczna młodość bohaterów, międzypokoleniowe romanse, zaginięcia i zmartwychwstania mogą wywołać lekceważący uśmiech, ale za takowy, w obecności fanów serialu, można przypłacić lodowatym spojrzeniem à la Stephanie Forrester.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.
Wczytaj więcej