Słońce – kochaj odpowiedzialnie
Świadome praw i obowiązków wynikających z plażowania pod gołym niebem, nie mamy cienia wątpliwości, jak wielkie znaczenie ma ochrona skóry. Jednak mimo to, wciąż popełniamy błędy, nie zawsze rozumiejąc zawiłości związane z promieniowaniem UV oraz oznaczeniami SPF. Dlatego wiedzę o słońcu warto usystematyzować, a o wyborze skutecznego kosmetyku z filtrem decydować, bazując na wiedzy i doświadczeniu ekspertów.
Choć SPF należy stosować niezależnie od pory roku, jednak to latem mówi się o nim najwięcej. Tym razem na poważnie oraz skupiając się na faktach. Chodzi o to, by zyskać najcenniejszą broń w walce z promieniowaniem UV, a mianowicie świadomość dotyczącą jego szkodliwego działania, która szczęśliwie jest coraz większa.
– Rośnie również wiedza dotycząca konieczności stosowania fotoprotekcji i wykonywania systematycznych badań znamion barwnikowych. Zawdzięczamy to m.in. licznym akcjom informacyjnym i edukacyjnym. Co roku organizowane są badania dermatoskopowe w ramach „Euromelanoma Day” czy „Badaj Znamiona”. Polacy wiedzą, że należy używać kremów z filtrem UV, jednak w dalszym ciągu nie do końca rozumieją, jakie znaczenie mają oznakowania np. SPF czy jaką ilość kosmetyku należy nałożyć, aby skóra była efektywnie chroniona. Nie wiedzą także, jaka jest różnica pomiędzy filtrem chemicznym a fizycznym, a także czym różni się promieniowanie UVA od UVB – mówi dermatolog dr hab. n. med. Aleksandra Szlachcic z kliniki Medistica. Dlatego w tym miejscu warto się zatrzymać i rozwiać wszelkie wątpliwości związane ze słońcem.
Słoneczne spektrum
Spacerując po plaży w skąpym bikini, warto wiedzieć, jaki rodzaj promieniowania dociera do skóry i w jaki sposób wpływa na jej zdrowie. Aż 95 proc. wszystkich promieni ultrafioletowych, które docierają do ziemi, stanowią UVA o długości fal między 320 a 400 nm. Niestety wiąże się ono z bardzo poważnymi konsekwencjami. Jakimi?
– Wnikają głęboko w skórę, docierając do tkanki podskórnej, niszczą włókna kolagenowe i elastynowe. W ten sposób powodują starzenie się skóry oraz powstawanie zmarszczek. UVA ma minimalne działanie rumieniotwórcze i odpowiada tylko częściowo za efekt opalenia. Narażanie skóry na zwiększoną dawkę UVA zwiększa zarówno częstość przewlekłych stanów zapalnych skóry, jak i zapadalność na infekcje oraz podwyższa ryzyko nowotworów skóry i narządów wewnętrznych. Trzeba pamiętać, że natężenie UVA jest takie samo przez cały dzień, niezależnie od pogody i pory roku, a promienie przenikają przez szkło, także okna oraz chmury – tłumaczy dr hab. n. med. Aleksandra Szlachcic.
Z kolei promieniowanie UVB to tylko 5 proc. z całej puli słonecznego spektrum, ale to nie znaczy, że jest mniej szkodliwe dla zdrowia. – Dociera do głębokich warstw naskórka i wywołuje efekt rumieniotwórczy. Ta reakcja zapalna zależy od czasu i natężenia ekspozycji na promienie słoneczne. Poza tym promieniowanie UVB wywołuje wczesne efekty w postaci opalenizny. Co ważne, latem największe natężenie tych promieni występuje w godzinach 10-15 – dodaje dermatolożka.
Wśród pozostałych składowych słońca trzeba wymienić UVC – promieniowanie pochłaniane w warstwie ozonowej naszej atmosfery, o najsilniejszym działaniu rumieniotwórczym, oraz światło widzialne i podczerwień. Takie skrupulatne rozłożenie słońca na czynniki pierwsze uświadamia, jak ważna jest skuteczna i wszechstronnie działająca fotoprotekcja. Bez niej tracimy sprzymierzeńca w walce o zdrowie, urodę oraz młody wygląd.
Skóra to czuje
Nasza nieostrożność na słońcu często kończy się w gabinecie lekarskim. Wysypka po kilku godzinach pikniku, podrażnienie po dniu spędzonym na plaży, wreszcie alergia – to najczęstsze problemy, z którymi mają do czynienia dermatolodzy. – Niestety, w swoim gabinecie dość często spotykam się z konsekwencjami nieodpowiedniego korzystania ze słońca. W większości wynikają one z reakcji fotoalergicznych lub fototoksycznych, które dają objawy zaczerwienienia skóry, odczucia pieczenia lub swędzenia. Reakcja fotoalergiczna pojawia się w sytuacji, gdy w wyniku ekspozycji na słońce powstaje alergen, który wywołuje reakcję immunologiczną i objawia się wykwitami skórnymi lub świądem. Z reakcją fototoksyczną mamy do czynienia, gdy dochodzi do interakcji między promieniowaniem słonecznym a czynnikiem drażniącym, czyli jakąś substancją. Połączenie to powoduje uszkodzenie komórek skóry i wiąże się z ryzykiem pojawienia się rumienia, oparzenia lub pęcherzy.
Pacjenci rzadko zwracają uwagę na to, czy preparaty, leki, kosmetyki albo zioła, które stosują, nie wchodzą w negatywną interakcję ze słońcem. Pamiętajmy więc, by sprawdzać ulotki leków, szczególnie przeciwgrzybiczych, antybiotyków czy leków przeciwzapalnych, oraz by zwracać uwagę na zioła i olejki, które mogą wywoływać negatywną reakcję w połączeniu z promieniami UV. Przykładem są: dziurawiec, nagietek, bergamotka, rumianek, olejek cedrowy czy sandałowy.
Przyjrzyjmy się również uważniej swojej pielęgnacji domowej – retinol, kwasy AHA i BHA w wyższych stężeniach także mogą wywołać niepożądane efekty, gdy stosowane są w okresie eskpozycji na słońce. Częstą komplikacją skórną wywołaną przez promienie słoneczne jest także pojawianie się u pacjentów piegów, melasmy czy plam soczewicowatych. Oczywiście, nie należy zapominać o tym, że nieodpowiednie korzystanie ze słońca, szczególnie w połączeniu z brakiem fotoprotekcji, skutkuje przyspieszaniem procesu fotostarzenia. Naszej skórze grozi więc nadmierne wysuszenie i wiotkość – mówi dr hab. n. med. Aleksandra Szlachcic.
Niestety to tylko wierzchołek góry lodowej. Najbardziej groźny dla zdrowia i życia jest bowiem czerniak, nowotwór ten powstaje w wyniku działania promieni UV na skórę. Nie ma wątpliwości, że nadmiar słońca, poparzenia (nawet te z wczesnego dzieciństwa) mogą przyczynić się do rozwoju tej niebezpiecznej choroby.
– Czerniak jest jednym z najbardziej złośliwych nowotworów z bardzo dużą skłonnością do przerzutów i niewielką podatnością na leczenie. Czerniaki stanowią główną przyczynę zgonów z powodu nowotworów złośliwych skóry. W Polsce zachorowalność wynosi około 6 przypadków na 100 tys. ludzi, co oznacza około 2400 nowych zachorowań rocznie. Pamiętajmy jednak, że czerniaki są także nowotworami o wysokim odsetku wyleczeń, gdy udaje się wykryć je i wyciąć odpowiednio wcześnie. Dlatego tak istotna są edukacja i uświadamianie społeczeństwa, że kluczowa dla naszego życia jest wczesna diagnostyka zmian skórnych – tłumaczy dermatolożka. Tu liczą się czujność, regularne badanie znamion u lekarza oraz codzienna obserwacja skóry.
– Zaniepokoić powinny nas szczególnie znamiona nowe, szybko rosnące o wyglądzie innym niż pozostałe lub te, które nagle zaczęły ulegać zmianom. Czerwona lampka powinna się także zaświecić, gdy obserwujemy u siebie znamiona o nieregularnych brzegach, wielobarwnej zmianie, szybkim powiększaniu się, łuszczeniu, krwawieniu czy swędzeniu. Ponadto znamiona powinny regularnie badać osoby z grup ryzyka: o jasnej skórze i włosach, w przypadku występowania czerniaka w rodzinie, osoby opalające się często oraz z licznymi znamionami – mówi dr Szlachcic.
Filtrujmy się skutecznie
Co jest więc kluczem do zdrowej skóry? Wakacje w cieniu parasola, jak największe rondo kapelusza? Dwa razy tak, ale nie ma mowy o bezpiecznym korzystaniu ze słońca bez kosmetyku z wysoką wartością SPF. Ten rodzaj pielęgnacji powinien nam towarzyszyć niezależnie od sezonu, ponieważ wklepywany codziennie przed wyjściem z domu krem z filtrem ochronnym potrafi więcej, niż nam się wydaje.
– Filtry powinno stosować się przez cały rok, dzięki czemu chronimy skórę nie tylko przed nowotworami, lecz także przed występowaniem problemów skórnych, takich jak przebarwienia. Działamy także przeciwstarzeniowo, ponieważ fotoprotekcja to najlepszy sposób na spowolnienie procesów fotostarzenia. Promieniowanie słoneczne obejmuje przecież nie tylko promienie UVB, które działają najbardziej intensywnie latem, lecz także promienie UVA, których natężenie jest takie samo przez cały dzień, niezależnie od pogody i pory roku. Co więcej, promienie te przenikają przez szkło i chmury, więc nawet gdy wydaje nam się, że jesteśmy chronieni przed słońcem, niestety tak nie jest. Pamiętajmy więc o całorocznej protekcji i wybierajmy preparaty, które chronią nas zarówno przed promieniami UVB, jak i UVA – radzi lekarka.
Czego więc szukać w składzie dobrego kremu z filtrem? Marką najczęściej polecaną przez dermatologów jest niezmiennie La Roche-Posay z linią Anthelios, która w tym roku wprowadziła innowację w 3 produktach: Anthelios UVMUNE 400 Niewidoczny Fluid SPF 50+, Anthelios UVMUNE 400 Krem Nawilżający SPF 50 oraz Anthelios UVMUNE 400 Fluid Barwiący SPF 50+. Nowa formuła opiera się na nowatorskiej technologii, której działanie potwierdza aż 65 badań, 6 publikacji naukowych oraz 25 patentów. Tak mocne zaplecze naukowe jest rzadkością w świecie kosmetyków, a najważniejszym składnikiem jest tu filtr MEXORYL 400. Tajemnicza nazwa kryje szerokie i bardzo wysokie spektrum ochrony przed promieniowaniem UV.
Co niezwykle ważne, filtr jest skuteczny w przypadku tego najbardziej szkodliwego, ultradługiego promieniowania UVA, które dociera do skóry najgłębiej, po drodze uszkadzając komórki. Dermokosmetyk sprawdza się nawet w przypadku skóry bardzo wrażliwej, która szybko reaguje na słońce, a tak wysoka ochrona (SPF 50+) i jednocześnie niewidoczna konsystencja jest zasługą technologii Netlock. Dzięki niej skórę pokrywa jednorodna, szczelna i odporna powłoka, którą tworzą mikrokryształy otulające oleje oraz filtry UV zawarte w formule.
By nie popełnić błędu przy wyborze kosmetyku na słońce, warto też zastanowić się, dlaczego należy wybierać wysoką fotoprotekcję? – By stosować odpowiednią wysokość SPF, kluczowa jest świadomość naszego ciała i tego, jak szybko nasza skóra reaguje na słońce, poprzez pojawienie się zaczerwienienia. Jeśli rumień zaobserwujemy po około 15 minutach, oznacza to, że wybierając filtr SPF 30, możemy stosunkowo bezpiecznie przebywać na słońcu przez 30 x 15 minut, czyli 7,5 godziny.
Kluczowe jest tutaj wielokrotne aplikowanie kremu z filtrem i niezapominanie o ponownym posmarowaniu się preparatem po maksimum dwóch godzinach, a także po pływaniu i wytarciu skóry ręcznikiem. Pamiętajmy także, że ilość zaaplikowanego kremu z filtrem również ma ogromne znaczenie. Oszczędzanie może okazać się wrogiem dla naszej skóry, a większość osób używa zdecydowanie zbyt małej ilości preparatu, przeważnie o jedną czwartą! Oznacza to, że mimo iż zastosujemy najwyższy z możliwych filtrów SPF, nasza ochrona będzie w praktyce dużo niższa – komentuje dr Szlachcic.
Właśnie dlatego najbezpieczniejszym wyborem pozostaje filtr SPF 50+, a w formule Anthelios UVMUNE 400 jest on odporny na wodę, pot, ścieranie i co ważne, nie widać go na skórze. Nietłusty, lekki i „niewidzialny” kosmetyk ma moc, którą docenimy po powrocie z wakacji. Stosowany codziennie, przez cały rok jako świetna baza pod makijaż, będzie najlepszą tarczą przeciw stresowi oksydacyjnemu i wreszcie fotostarzeniu, które przyspiesza pojawianie się zmarszczek. W formule fluidu można znaleźć nawilżającą glicerynę o działaniu odżywiającym i wzmacniającym barierę ochronną skóry oraz słynną kojącą wodę termalną ze źródeł La Roche-Posay. Wśród zalet kosmetyku warto podkreślić brak dodatków zapachowych oraz biodegradowalną formułę, stworzoną, by chronić życie morskie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.