Jedni z zapałem kolekcjonują winyle, inni tracą głowę dla sportowych butów i gromadzą zbiory idące w setki par. Film o środowisku polskich sneakerheadów. „#TOOMANYKICKS” to opowieść o trzech dekadach zmian w Polsce, widzianych z perspektywy maniaków sportowego obuwia. – Każda rysa na bucie ma niepowtarzalną historię. Tak jak każdy trzask na z trudem zdobytym winylu – mówi Dawid Wawrzyszyn, pomysłodawca i reżyser dokumentu.
Dzieciaki z osiedla, gwiazdy z okładek i panie z „Vogue’a” – wszyscy dziś noszą najki, adidasy, dżordany, vansy, tenisówki, trampki, kicksy, cichobiegi itp. Z sieciówki albo od projektanta, do dresów albo do garnituru czy zwiewnej sukienki. Nosi je też Dawid Wawrzyszyn, pomysłodawca i reżyser filmu o polskich „buciarzach”. Sam ma 50 par sportowego obuwia różnych marek, ale to bohaterowie jego dokumentu są posiadaczami prawdziwie imponujących kolekcji. Na nasze spotkanie włożył model Air Max 1/97 Sean Wotherspoon Nike, kuszący sztruksową tęczą kolorów, ja powitałam go niestety skromniej, w białych adidasach gazelle w czarne kropeczki.
Taka pasja
– Któregoś dnia, nudząc się pomiędzy pracami, wymyśliłem, że zrobię dokument, który opowie historię ludzi zbierających buty, ale nie w mitycznej Ameryce, lecz tu, nad Wisłą, wśród takich jak ja chłopaków dorastających na osiedlach polskich miast i miasteczek – opowiada Dawid, na co dzień pracujący jako producent w studiu kreatywnym Tengent. – Także po to, by wytłumaczyć osobom, które są zielone w tym temacie, że to nie jest jakaś choroba czy opętanie przez konsumpcję, ale pasja, rodzaj hobby, któremu można się poświęcić. Nakręciliśmy opowieść o trzech dekadach zmian w Polsce, widzianych z perspektywy maniaków sportowego obuwia. Niektórych z nich ta ścieżka zaprowadziła w świat międzynarodowego designu. Przez 30 lat wszyscy wykonaliśmy gigantyczny skok.
W 2019 roku Wawrzyszyn zgłosił swój treatment na film dokumentalny do konkursu Polish Days New Horizons na na 72. międzynarodowym festiwalu w Cannes. Rywalizował z największymi polskimi producentami (– To była prawdziwa walka Dawida z Goliatem – śmieje się dziś) i, ku własnemu zdumieniu, został przyjęty. Dzięki temu uwierzył, że uda mu się zrealizować autorski projekt. Potem wsparł go operator Krzysztof Wiśniewski, z pomocą przyszli też studio Tengent i jego szef Marcin Kobylecki.
Z serca Ameryki na polskie chodniki
Wujek Google z ciotką Wikipedią donoszą, że „sneakerhead” to termin określający osobę, która „kolekcjonuje buty, ale przy okazji zagłębia się w ich historię, posiada wiedzę na temat materiałów czy też systemów amortyzacji zastosowanych w danym bucie. Interesuje ją designer tworzący dany model i chce wiedzieć, jaka była inspiracja przy jego projektowaniu”.
Ten popkulturowy trend, jak wiele innych przedtem i potem, przybył prosto z Ameryki. Rozpropagowali go podobno nowojorscy uliczni tancerze, potem – koszykarze i raperzy oraz ich fani. W 1985 roku sławny koszykarz Michael Jordan wypuścił na rynek kultową serię butów Air Jordan (tzw. buty z pajacykiem) i modna fala zaczęła się rozlewać na cały świat. Swój udział mają w tym teksty hiphopowych artystów, którzy wspominają w swojej twórczości o butach jako o elemencie swoistego rynsztunku i stylu życia.
Dawid to rocznik 1989, ale, jak żartuje, urodził się jeszcze za komuny, bo 3 czerwca, a dzień później odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory. Jego zajawka na buty zaczęła się klasycznie, właśnie od „najków i dżordanów” w latach 90.: – Miałem może siedem lat, kiedy pojechałem z rodzicami z Kędzierzyna do Ustki, gdzie marynarze sprzedawali dobra przywożone z Zachodu. Moje pierwsze najki kosztowały dużo. Spałem z nimi i budziłem się w nocy, żeby sprawdzić, czy dalej są obok. Drugi rzut „buciarstwa” przeżyłem w wieku nastu lat. Kolega pokazał mi amerykański magazyn o koszykówce, gdzie były jordany XVII. Miałem możliwość ściągnąć je ze Stanów od rodziny. W małym mieście, jakim jest Kędzierzyn-Koźle, taki but robił niesamowitą robotę. Ciuchy nosiłem zwyczajne, ale na nogach zawsze musiałem mieć „te” buty.
Najntisowe marzenia
Filmową opowieść zaczyna od Polski po przełomie 1989 roku, snując historię z punktu widzenia doświadczonych sneakerheadów, np. mieszkającego dziś w Londynie Kamila Kaczyńskiego, rapera Tedego czy creative directora Bartka Walczuka (znanego jako Mr. Osom), odpowiedzialnego m.in. za oprawę graficzną ostatniego albumu Dawida Podsiadły. – Żadnego z nich nie spotkałem wcześniej – zaznacza reżyser. – Ale kiedy spotykaliśmy się po raz pierwszy, to ten nasz wspólny mianownik pozwalał nam rozmawiać, jakbyśmy się znali od lat.
Bohaterowie jego filmu wywodzą się przeważnie z blokowisk i na początku praktycznie wszyscy śmigali w jednych butach ze straganu albo polskich „sofiksach”. Prowadzą widza przez lata 90., kiedy całe bogactwo kolorowego Zachodu zaczęło nagle spływać do Polski. Tede opowiada, jak w pięciu chłopa jechali na zakupy do Łodzi, do namierzonego sklepu, i jeśli akurat trafiła się wymarzona para w odpowiednim rozmiarze, to jeden z ekipy wracał z trofeum, a pozostali z pustymi rękoma. Emocje jak w ruletce!
– Wcześniej wszystko było podobnie szare, jednorodne, a rarytasy – trudno dostępne i drogie – mówi Dawid. – Kamil Kaczyński, który siedzi w butach ponad 20 lat, wspomina, że kiedy w TVP leciały mecze ligi NBA, to jedni liczyli statystyki, a inni obczajali, jakie buty ma „jumper” i gdzie je dostać. Była w tym chęć poszukiwania oryginalności, wybicia się z szarości, która panowała wokół.
Polscy twórcy na eksport
Po roku 2000 wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać, w „#TOOMANYKICKS” nie zabraknie więc Polaków, którzy wykorzystali swoje szanse nie tylko jako konsumenci, ale też jako projektanci. Jak np. twórca odzieżowej marki UEG Michał Łojewski czy creative director Bartek Walczuk.
– Są doceniani na świecie, sprzedają produkty w setkach tysięcy na Zachodzie, w Azji, Stanach Zjednoczonych – zauważa Dawid. – Michał Łojewski jako jeden z pierwszych wszedł w kooperację ze światowym masowym producentem: Pumą. Zrobił dla nich projekt butów w swoim charakterystycznym, futurystycznym stylu, co pozwoliło trochę już zapomnianej Pumie wejść do topowych londyńskich sklepów. Okazuje się, że czasem mały może pomóc wielkiemu.
Podobnie Mr. Osom, czyli Bartek Walczuk, który zaprojektował pudełko na buty dla firmy Nike. Zamówienia z grafiką Bartka na opakowaniu wysyłane są na całą Europę i na Bliski Wschód: – Trafiają do setek tysięcy osób, a niewiele z nich wie, że autorem projektu jest turbofajny koleś z Warszawy. Ma w kolekcji około 200 par butów, a każda z nich ma w tle anegdotę.
Bitersy i resellerzy
Subkultura sneakerheadów ma swoje obyczaje i język. Bitersy – zniszczone trampki noszone mimo zagnieceń i plam, coke whites – buty nieskazitelne białe, icy sole – podeszwa z półprzezroczystego, niebieskiego kauczuku/gumy, albo red october – cały czerwony but zaprojektowany przez Kanye Westa dla Nike. Można kupować dwie identyczne pary, zgodnie ze strategią one to rock, one to stock – jedna do chodzenia, druga na półkę.
Można ten trend spokojnie porównać do pasji kolekcjonerskiej w innych dziedzinach, a niektóre buty są dziś rzeczywiście dziełem sztuki użytkowej. Pojawiają się modele drukowane na drukarkach 3D (Adidas 4D) i w zaskakujących formach, powstają krótkie serie autorstwa znanych designerów.
– Przykładem jest Virgil Abloh – mówi Dawid Wawrzyszyn. – Przerabiając klasyczny model jordanów z 1985 roku, przywrócił je nowym pokoleniom, a starsi na fali nostalgii też chętnie po nie sięgają. Ekscytację wywołują też Yeezy, sygnowane przez Kanye’ego Westa.
Sportowe sneakersy zawędrowały z boisk i blokowisk na wybiegi wielkiej mody. – Jeszcze sześć lat temu byłoby niemożliwe, aby domy mody Balenciaga, Dior czy Gucci wypuszczały za ogromne pieniądze sportowe buty, w których śmigają nastolatki. Teraz to jeden z motorów napędowych tych firm.
Wielka zmiana przyszła z technologią: pojawiło się kupowanie i sprzedawanie „jednym postem” przez Instagram. Już nastolatkowie zarabiają na butach krocie, nie wychodząc z domu, i są rozpoznawalni w sieci. Bo buty to też tzw. resell – sprzedawanie cennych modeli w drugim obiegu, spekulowanie na rynku wtórnym, losowanie nowych projektów na różnego rodzaju aukcjach i „raflach” w internecie lub przed sklepem, zapisywanie się na listy. Niektóre buty za 899 zł już przy wyjściu ze sklepu można sprzedać nawet za 3000 zł i więcej.
Kupić sobie dzieciństwo
Czy jest tu jeszcze miejsce na emocje kolekcjonerskie?
– Jeśli rozmawiamy o resellu, to nie ma tam pasji, skupiamy się wyłącznie na tym, co jest „modne”, limitowane i co można z zyskiem sprzedać – odpowiada Dawid. – Ale wciąż są pasjonaci, którzy sięgają w otchłań internetów i łowią wyjątkowy model sprzed lat, bo akurat brakuje im właśnie tej kolorystyki. Kiedy kupiłem jordany z 2009 roku, usłyszałem od żony: „Po co ci stare buty?!”. Chodzi o to, że budzi się w tobie żyłka zbieracza. Kiedy ktoś kolekcjonuje winyle i właśnie zdobył białego kruka z lat 60., wtedy każdy trzask na tej płycie ma swój smak. Tak samo jest z butami – każda rysa ma niepowtarzalną historię. Jedni w ten sposób kupują sobie dzieciństwo, a inni budują sobie dzieciństwo tu i teraz, bo stać ich na to już w wieku 16 lat. Każdy bohater niesie ze sobą coś innego. Córka Dominika Pietrzyka, znanego jako Chef Sneakerhead, dopiero skończyła dwa miesiące, a ma już 10 par butów. Takich, że ja zazdroszczę – najlepsze kolaboracje i kolorystyki! Kamil Kaczyński ma 500 par, w tym nawet meczowe buty Michaela Jordana, które normalnie nie trafiają do sprzedaży. Niedawno stwierdził, że już się nasycił i musi zrobić przerwę.
– Traktuję ten film jak swoje dziecko, bo to mój reżyserski debiut. Wymyśliłem go od początku, zainwestowałem, zebrałem ekipę i bohaterów – mówi Dawid. – Chcę, żeby był brudny, uliczny, ze sznytem nowoczesnego dokumentu. Nie musi być poprawny, ma być prawdziwy.
Premiera filmu "#TOOMANYKICKS” już 5 marca na VOD.MDAG.PL.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.