Porównywanie dwóch młodych kobiet to patriarchalny gest. Z Gretą Thunberg łączy mnie wspólny cel: ratowanie Ziemi, ale jesteśmy zupełnie różne – mówi Sophia Kianni. Amerykańska aktywistka o irańskich korzeniach, 21-letnia studentka Uniwersytetu Stanforda, jest najmłodszą członkinią Młodzieżowej Grupy Doradczej Sekretarza Generalnego ONZ ds. Zmian Klimatu.
Na Święto Dziękczynienia amerykańscy studenci wracają do domu. Sophia Kianni, by zasiąść z rodziną do stołu na przedmieściach Waszyngtonu, nie przyleciała jednak z kalifornijskiego Stanfordu, gdzie uczy się na wydziale polityk publicznych i nauk o klimacie. Miała do pokonania więcej mil. Męczy ją jet lag, bo przez ostatni miesiąc co kilka dni zmieniała szerokość geograficzną – w Egipcie uczestniczyła w 27. szczycie klimatycznym, w Luksemburgu przemawiała na konferencji technologicznej Arch Summit, w Lizbonie na Web Summit.
– Nie boję się wystąpień publicznych, bo od dziecka śpiewałam w chórze – tłumaczy. Koncertowała nawet w nowojorskiej Carnegie Hall przed kilkutysięczną publicznością. – Muzyka była moim hobby, ale nie przeznaczeniem. Pozostała w moim życiu, choćby za sprawą organizacji EarthPercent, w której muzycy przekazują część dochodów na działalność klimatyczną. Współpraca z nimi to takie blast from the past – śmieje się. – Jedną z zalet ruchu klimatycznego jest wielowymiarowość – aktywizm przenika wiele środowisk. Łączy ludzi. Tworzy społeczność. Nigdy nie czuję się samotna – mówi. Po świecie podróżuje z najlepszą przyjaciółką, Heleną Gualingą, rdzenną mieszkanką Ekwadoru, która walczy o ochronę Amazonii. W Indiach poznały Dalajlamę. Zoomersom często zarzuca się brak szacunku do autorytetów – Kianni tłumaczy, że jej pokolenie szuka w ludziach podobieństw, a nie różnic. – Nie czuję się onieśmielona przy starszych. Przecież Dalajlama jest takim samym człowiekiem, jak ty i ja. Z innymi może podzielić się doświadczeniem i wiedzą – mówi Kianni. Mistrza zapytała, jak pomóc kobietom walczącym o równouprawnienie, zwłaszcza bohaterskim dziewczynom, które zrzucają hidżaby w przejętym przez fundamentalistów Iranie.
Rodzina Kianni pochodzi z Teheranu. – Mój tata uwierzył w amerykański sen. Ściągnął do Stanów najbliższą rodzinę – brata i siostry. Rodzina skorzystała z możliwości, jakie dawała Ameryka, ojciec zdobył tu wykształcenie – tego samego chciał dla mnie i mojej siostry. Ja poszłam do wymarzonej szkoły – na Stanford, siostra zdała na Duke. Tatę – absolwenta politologii i stosunków międzynarodowych – zawsze ciągnęło do aktywizmu. Jako Irańczycy rozumiemy wagę obywatelskiego nieposłuszeństwa, protestu, wychodzenia na ulicę. Wiemy, jak wygląda rewolucja. Tata chciał, żeby jego córki żyły w kraju, w którym panuje równouprawnienie. To, co dzieje się teraz w Iranie, łamie mi serce. W Stanach oczywiście walczymy o równość płac, czekamy na pierwszą prezydentkę, protestujemy przeciwko unieważnieniu wyroku Roe vs Wade. Ale na co dzień czujemy, że mamy pełnię praw – opowiada Sophia.
W rodzinnym kraju przebudziła się także jej świadomość klimatyczna. – Temperatury na Bliskim Wschodzie rosną niemal dwukrotnie szybciej niż w reszcie świata. Przez zanieczyszczenie powietrza ludzie trafiają do szpitala. Zamyka się szkoły, bo nie można wychodzić z domu – mówi. „Niebo, w które spoglądałam tyle razy, było czarne. Nie widziałam już gwiazd”, pisała w 2019 roku w eseju dla „Teen Vogue”. Na łamach magazynu tłumaczyła decyzję o podjęciu strajku głodowego przed gabinetem Nancy Pelosi. Sophia wraz z grupą działaczy planowała przez tydzień okupować biuro spikerki Izby Reprezentantów, żądając podjęcia dyskusji o kryzysie klimatycznym. Jako licealistka Sophia uczestniczyła w marszach kobiet, potem działała w Extinction Rebellion, organizowała Fridays for Future, w końcu założyła Climate Cardinals. – Kryzys klimatyczny to kryzys egzystencjalny w tym sensie, że zagraża naszemu życiu, ale też wpływa na sposób, w jaki myślimy. Moje pokolenie nie potrafi uwolnić się od lęku klimatycznego. Uśmierza go działaniem. Nie mogę się przyglądać, gdy świat płonie. Poczucie odpowiedzialności musi przekładać się na poczucie sprawczości – tłumaczy.
Cały tekst znajdziecie w styczniowo-lutowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”, którego hasłem przewodnim są „Debiuty”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.