Siedemdziesiąt pięć procent. Taka część kolekcji została wykonana z ekologicznych, przyjaznych środowisku i recyklingowanych materiałów. Oznacza to, że najnowsza odsłona brytyjskiej marki jest najbardziej zrównoważona w historii.
Na początku była Stella. Jakkolwiek pompatycznie to brzmi, brytyjska projektantka była jedną z pierwszych przedstawicielek świata mody, które nie tylko głośno mówiły o potrzebie zmiany, a więc skierowania branży na przyjazne naturze tory, ale też faktycznie wcielały te postulaty w życie. McCartney zachęcała kolegów po fachu do rezygnacji z naturalnych futer, przekonując, że te sztuczne mogą być równie atrakcyjne dla konsumentów, używała tkanin z recyklingu i brała czynny udział w procesach pozyskiwania innowacyjnych i nieszkodliwych dla przyrody materiałów. Stawiając naturę na pierwszym miejscu, nigdy nie zapominała jednak o kobiecie i jej potrzebach. Tworzyła dla klientek świadomych, pewnych własnych opinii, równie mocno szanujących wygodę co oryginalny design.
Zanim zaprezentowała kolekcję na wiosnę-lato 2020, zorganizowała kameralny panel dyskusyjny, podczas którego przedstawiciele branży mody zastanawiali się nad tym, jak łączyć artystyczną działalność projektantów z istotnym w dzisiejszych czasach aktywizmem, co projektować, skoro cały świat nawołuje do zaprzestania nadmiernej konsumpcji, i czy produkowanie nowych kolekcji ma jeszcze w ogóle sens.
McCartney daleka jest jednak od zastraszania swoich klientek i kreślenia przed nimi apokaliptycznej wizji rzeczywistości. Wierzy, że małe kroki i indywidualne podejście do zrównoważonej mody są receptą na osiągniecie pożądanych celów. – Musimy sprawić, by ludzie czuli, że małe rzeczy mają znaczenie – nawołuje. – Aby wywołać zmianę, nie muszą poświęcać swojego stylu czy jakości swojego życia.
Na potwierdzenie swoich słów na nowy sezon proponuje kolekcję wykonaną w 75 proc. z przyjaznych środowisku materiałów: poliestru z recyklingu, organicznej bawełny, econylu, ekologicznej rafii i konopi oraz innowacyjnego sztucznego futra. Czy oznacza to, że niemal w całości ekologiczna kolekcja jest przewidywalna? Wcale nie. McCartney z równie dużą co w poprzednich sezonach gracją miesza tradycyjnie pojętą kobiecość z androgenicznością, bawi się deseniami i detalami oraz proponuje modę, która na twarzach odbiorców wywołuje szerokie uśmiechy.
Motywem przewodnim najnowszej odsłony marki McCartney zostało koło – symbol nie tylko Ziemi, ale też kobiecości. Na bazie tej figury uszyto sukienki kaftany, spodnie w pionowe pasy i szerokie spódnice oraz bluzki o fasonie peleryny. Brytyjka nadal tworzy dla kobiet hołdujących wygodzie, ale niechcących rezygnować przy tym z odrobiny awangardy. To właśnie z myślą o nich nonszalanckie fasony zostały zestawione na wybiegu z kolorowymi garniturami (zarówno w wersji ze spodniami z długą nogawką, jak i z kulotami), przezroczystymi topami, które projektantka proponuje nosić z dżinsową spódnicą midi i żakietem, czy sukienkami z głęboko wyciętymi dekoltami.
Stella McCartney, którą z pierwszego rzędu dopingował ojciec, Paul, po raz kolejny serwuje nam pozytywne wibracje. Jest to jednak optymizm, któremu towarzyszy naprawdę ważne przesłanie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.