
„Wszystko może być kapeluszem. Lilia za uchem dziecka albo czarna satynowa wstążka i kawałek woalki”, zapewnia Stephen Jones. Można mu wierzyć. Od ponad 40 lat kreuje finezyjne nakrycia głowy, docenione przez licznych projektantów mody i członków rodzin królewskich.
„Przed domem, w cieniu drzew stał zastawiony stół, przy którym Szarak Bez Piątej Klepki i Szalony Kapelusznik popijali herbatkę. (...) Kiedy spostrzegli zbliżającą się Alicję, zawołali: – Nie ma miejsca!”1.Dziewczynka, nie usłuchawszy gospodarzy „zwariowanego podwieczorku”, rozsiadła się w fotelu przy drugim końcu stołu. Tę scenę z XIX-wiecznej powieści Lewisa Carrolla odzwierciedliła Annie Leibovitz w niezapomnianej sesji fotograficznej dla amerykańskiego „Vogue’a” w 2003 r. W Alicję wcieliła się wówczas Natalia Vodianova, a Marcowego Zająca odegrał Christian Lacroix. Wybór odtwórcy Szalonego Kapelusznika nie pozostawiał wątpliwości. W tej roli obsadzono Stephena Jonesa. Brytyjski modysta od przeszło czterech dekad konstruuje najbardziej fantazyjne nakrycia głowy, będące pièces de résistancewybiegów mody, gwiazdorskich gali, a nawet dworów królewskich.

Trudno uwierzyć, że Jones – dystyngowany dżentelmen, krasomówca i oficer Orderu Imperium Brytyjskiego – miał w młodości anarchistyczne inklinacje. Buntowniczy duch obudził się w nim pod koniec lat 70., w trakcie studiów w londyńskiej Saint Martin’s School of Art. „Kiedy wszedłem tam pierwszego dnia, ujrzałem po jednej stronie dziewczyny ubrane w beżowy kaszmir, a po drugiej grupkę ponurych punków”, wspominał. „To było jak wybór: lewa albo prawa. Przeszedłem na stronę punków i od tamtej chwili nie oglądałem się za siebie”. Za dnia poznawał kapelusznicze rzemiosło w domu mody Lachasse, lecz gdy tylko zapadał zmierzch, jego pracownią stawały się nocne kluby. Jones upodobał sobie szczególnie Blitz – matecznik kultury New Romantic. Imprezy przy nowofalowej muzyce Spandau Ballet, Visage, Classix Nouveaux i Duran Duran ściągały ekscentryczną młodzież Londynu, strojącą się w koronkowe żaboty i kryzy, welurowe fraki czy wiktoriańskie suknie. Nieobcy był im androginiczny makijaż ani fryzury przeczące grawitacji. Nowi romantycy, nazywani „pawimi punkami”, łamali tradycje i kontestowali stereotypy. Rozpalali wyobraźnię Jonesa, który błyskawicznie wniknął w ich środowisko i projektował kostiumy, maski oraz nakrycia głowy dla słynnych Blitz Kids. „Niemal każdy ruch młodzieżowy, począwszy od lat 60., miał swój ulubiony narkotyk. Naszym była moda i przebieranki”, mówił.

Z undergroundu do pałacu
Szafa nowych romantyków znajdowała się w Covent Garden, a dokładnie w butiku PX, założonym w 1978 r. przez Helen Robinson. Sprzedawano w nim zarówno ubrania przypominające czasy lorda Byrona, jak i nowe kreacje, inspirowane konstruktywizmem lub Bauhausem. Nie zabrakło wśród nich kapeluszy Jonesa, które cieszyły się niebywałym powodzeniem. 1 października 1980 r., w piwnicy sklepu, projektant uwił gniazdo pełniące funkcję atelier, showroomu i prywatnej tancbudy. Któregoś razu, ogoliwszy w pijanym widzie własną głowę, odkrył, że ma ona idealne proporcje do testowania prototypów. Od tamtej pory Anglik przymierza każdy kapelusz, zanim trafi on w ręce klientów. A tych nie brakowało. Steve Strange, Princess Julia, Boy George, Kim Bowen i Grace Jones jako pierwsi poznali się na nowym talencie. Wieść o modnym kapeluszniku błyskawicznie obiegła Londyn. „Pewnego dnia zadzwoniono do mnie z "Vogue’a", gdzie ustalano garderobę dla księżnej Walii”, wspominał Jones. Jeden telefon sprawił, że rajski ptak undergroundu znalazł się na salonach pałacu Kensington. Jones stworzył dla lady Diany kilkanaście rozmaitych nakryć głowy: od tweedowego beretu, który nosiła podczas wizyt w Szkocji, do błękitnego kanotiera na garden party w Nowej Zelandii. Na przestrzeni lat zaskarbił sobie względy, m.in. norweskiej księżnej koronnej Mette-Marit, jordańskiej księżniczki Hai, monakijskiej księżnej Charlene oraz Meghan, księżnej Sussex. Jakkolwiek nobilitująca, praca dla rodzin królewskich nie była nigdy szczytem marzeń Jonesa. W koronach swojego projektu wyobrażał sobie nie monarchinie, lecz królowe punka – Zandrę Rhodes czy Vivienne Westwood.


Boy George, frontman zespołu Culture Club, zaproponował Jonesowi występ w teledysku do hitu „Do You Really Want to Hurt Me”. Kapelusznik widnieje w nim zaledwie przez paręnaście sekund. Tyle jednak wystarczyło, by przykuć uwagę Jeana-Paula Gaultiera. Enfant terrible francuskiej mody, urzeczony czerwonym tureckim fezem na głowie Brytyjczyka, zaoferował mu stałą współpracę. „Powiedział mi: >>Wychodzę właśnie na lunch. Jeśli możesz, naszkicuj w tym czasie kilka projektów. Przyjrzę się im, gdy wrócę<<”, wspominał Jones. Wymyślenie jednej czapki zajmowało mu zwykle co najmniej tydzień. Teraz miał stworzyć kolekcję w półtorej godziny. Rysunki wcielono w życie. W 1984 r. kapelusze Jonesa (ale i on sam) paradowały już po wybiegu Gaultiera. Od tamtej chwili Paryż stał otworem. Claude Montana, Thierry Mugler, Junko Shimada, Comme des Garçons, Hanae Mori, Azzedine Alaïa – najwięksi gracze francuskiej mody lat 80. wzbogacali swoje kolekcje o wytwory angielskiego modysty. W wywiadzie dla „Vogue Arabia” zdradził: „Wnikam w umysły najbardziej wyjątkowych projektantów. Nie każdy ma do nich dostęp”. Pracując dla rozmaitych kreatorów, poznał ich odmienne wartości i podejście do estetyki. Nauczył się podejmować wyzwania, iść na kompromisy, ale też nie rezygnować z własnej wizji.

Kapelusznicza nirwana
Lista projektantów, którzy korzystali z kapeluszniczych usług Stephena Jonesa, wydaje się nie mieć końca. Widnieją na niej domy mody o wiekowej tradycji (Lanvin, Hermès, Loewe, Burberry), ulubieni designerzy gwiazd (Marc Jacobs, Giambattista Valli, Victoria Beckham), awangardyści (Walter van Beirendonck, Thom Browne, Michiko Koshino, AF Vandevorst), a także obiecujące młode talenty, jak Matty Bovan, Grace Wales Bonner czy JordanLuca. Tak naprawdę, łatwiej byłoby wymienić tych, którzy z nim nie współdziałali. Szczególnie zażyła relacja łączy Jonesa z Johnem Galliano. Wprawdzie obaj ukończyli tę samą uczelnię i mijali się na parkiecie klubu Blitz, to ich kreatywne drogi skrzyżowały się właściwie dopiero w 1996 r., kiedy Galliano stanął na czele domu mody Dior, a Jonesa mianowano „nadwornym” kapelusznikiem (którym pozostaje do dziś). Wspólnie skonstruowali jedne z najbardziej wykwintnych i spektakularnych kreacji w dziejach marki. „Każdego sezonu John snuł jakąś historię, a ja interpretowałem ją w formie nakryć głowy. Praca z nim była kapeluszniczą nirwaną”. Niezależnie, czy suknie opowiadały o starożytnym Egipcie, sztuce Picassa, Bollywood, punkach, Madame Butterfly czy ukraińskim folklorze, Jones komponował dla nich wyrafinowane zwieńczenie. Dość wspomnieć pozłacaną egipską maskę Anubisa, fascynator z japońskich wachlarzy, bermycę z błękitnego futra i żywych tulipanów, a także gigantyczny bikorn ze strusią egretą. Przekonany, że wszystko może być kapeluszem, Brytyjczyk tworzył z żarówek, gazet, piór marabuta, lipowego drewna, dmuchanego plastiku i szyfonu usztywnianego żelatyną. Efekty tych eksperymentów niemal zawsze wprawiają w zdumienie.


Kropka nad i
„W gramatyce mody kapelusze odgrywają rolę interpunkcji”, stwierdza Jones. „Nakrycie głowy bywa czasem wykrzyknikiem, a kiedy indziej kropką”. Ekstrawagancki pióropusz potrafi przyciągnąć uwagę tłumu, natomiast subtelna woalka pomaga się przed nim ukryć. Jedne nieśmiałym dodają animuszu, inne stanowią ekspresyjny manifest. Każdy niesie różnorodne komunikaty i odzwierciedla odmienne temperamenty. Zadaniem modysty jest więc dopasowanie odpowiedniego kapelusza do właściwej osoby. Stephen Jones czyni to po mistrzowsku, ciesząc się estymą w branży mody, a także niegasnącą popularnością wśród klientów. Jego projekty kryły głowy m.in. Micka Jaggera, Anny Piaggi, Beyoncé, Bjōrk, Rihanny, Grace Coddington i Cate Blanchett. Zjawiały się na czerwonych dywanach, wyścigach konnych, muzealnych wystawach oraz w filmach. Brytyjczyk chętnie widziałby swoje kapelusze wszędzie i na głowach wszystkich, niezależnie od statusu, pochodzenia czy profesji.

W ubiegłorocznej rozmowie z Timem Blanksem, prowadzonej w szczycie pandemii, Stephen Jones wyznał, że jednym z celów mody niezmiennie pozostaje kreowanie marzeń, wizji lepszego życia i radośniejszych czasów. W projektach kapeluszy Anglika fantazje stają się rzeczywistością. Maska w kształcie flamingów lub gołębicy, czapka z setek barwnych pomponów tudzież wieniec z płatków eterycznej organzy, pozwalają – jak Alicji – wpaść do króliczej nory i uciec od szarej codzienności. „Kiedy nazywają mnie Szalonym Kapelusznikiem”, mówi Jones, „aż zgrzytam zębami, ale wiem, że mają rację”.
1 Cytat z „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla w przekładzie Antoniego Marianowicza.
Materiał dostępny również w serwisie Mediaklub.pl.




Zaloguj się, aby zostawić komentarz.