Virgil Abloh połączył brutalistyczną architekturę ze street artem i kulturą skejterską. Z mieszanki takich inspiracji powstała kolekcja mebli „Efflorescence”, którą można oglądać na wystawach w londyńskiej i paryskiej Galerie Kreo.
Virgil Abloh to Midas XXI wieku. Wszystko, czego dotknie, zamienia się w złoto. Jego ręka nadaje kształt marce Off White i męskim kolekcjom Louis Vuitton, scratchuje na DJ-skich imprezach i sygnuje intratne dizajnerskie kolaboracje z Nike, Umbro lub Moncler. W 2019 roku multidyscyplinarne aspiracje Amerykanina ujawniała monograficzna wystawa w Museum of Contemporary Art w Chicago. Abloh spełnia się na wielu kreatywnych polach. W ostatnich latach dał się też poznać jako projektant mebli. Stworzona przez niego kolekcja akcesoriów domowych dla Ikei okazała się sprzedażowym przebojem, natomiast krzesła jego pomysłu zasiliły ekspozycję towarzyszącą weneckiemu biennale.
Na najnowsze wnętrzarskie przedsięwzięcie Abloha (można je zobaczyć w filiach Galerii Kreo w Paryżu i Londynie) składa się 20 przedmiotów codziennego użytku. To okrągły stół, stoliki kawowe, konsole, siedziska, wazony i lustra. Tytuł kolekcji, „Efflorescence”, tłumaczy się jako „wykwit”, który pojawia się na ścianach budynków. Skojarzenie z budownictwem nie jest przypadkowe. Meble i elementy wystroju wymyślone przez Abloha (z wykształcenia inżyniera architektury) zostały wykonane z betonu, zaś tradycyjne zwierciadło zastąpiła tafla wypolerowanej stali. Cementowe bryły o nieregularnych powierzchniach i zygzakowatych nacięciach przypominają industrialne prefabrykaty czekające na złożenie. Wydają się toporne, ale okrągłe przeprucia nadają im pozornej lekkości.
Tytułowe wykwity – przywodzące na myśl architektoniczną fuszerkę lub domy popadające w ruinę – nie mają dla Virgila Abloha negatywnego wydźwięku. Na betonowych sprzętach szpetne zacieki przybierają formę grafficiarskich malunków: liter, znaków, fragmentów słów, bezkształtnych maźnięć, które dizajner naniósł za pomocą farby w sprayu. Graffiti – uważane za owoc wandalizmu – staje się tutaj osobliwym, florystycznym ornamentem w intensywnych fluorescencyjnych kolorach. Dzięki temu otagowane bloki cementu wyglądają już nie jak budowlane półprodukty, lecz elementy skateparku: rampy, ławki czy funboxy. Nawiązanie do kultury ulicznej (zwłaszcza skateboardowej), z której wyrósł Abloh, jest zakodowane w DNA jego twórczości, pełnymi garściami czerpiącej wzorce ze streetwearu i street artu.
– Dizajn od zawsze był dla mnie pomostem pomiędzy przeszłością a przyszłością – oznajmił Abloh. Potwierdzają to betonowe meble, w których projektant splótł kilka historycznych inspiracji. Już sam materiał (jego surowość i ascetyczność) nasuwa skojarzenia z architekturą brutalizmu. Monumentalne i monolityczne budownictwo z lat 50. i 60. XX wieku lubowało się w chropowatych powierzchniach cementu i pozostawionych śladach szalunków. Chociaż brutalnie toporne, przedmioty domowe Abloha mają w sobie również żart i figlarność, typowe dla eklektycznego stylu Memphis z lat 80. Podziurawione nieregularnymi otworami lustra i wazony czy twarde jak kamień, pomazane jaskrawą farbą meble to nie tyle ekscentryzm, co przerost formy nad funkcją, charakterystyczny dla wzornictwa Memphis.
„Efflorescence” jest też terminem botanicznym, oznaczającym kwitnienie. Virgil Abloh, określając nim swoje meble, chciał, by kojarzyły się one z chwastami lub polnymi kwiatami, które rosną dziko w miejskiej przestrzeni. Tak jak samosiejki gnieżdżą się w chodnikowych dziurach i szczelinach murów, tak naznaczone graffiti krzesła, stoły i ławki Abloha przenoszą ulicę do mieszkalnego wnętrza. Amerykański projektant z powodzeniem przeszczepił urban style na grunt meblarstwa. Zapewne przypadnie on do gustu zarówno entuzjastom streetwearu, jak i kolekcjonerom undergroundowej sztuki.
Wystawę „Virgil Abloh: Efflorescence” oglądać można w Galerie Kreo w Paryżu (od 15 stycznia do 10 kwietnia 2020 roku) oraz w Londynie (od 24 stycznia do 10 kwietnia 2020 roku).
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.