Lektura tomów opowiadań „O psach” i „O kotach” autorstwa najlepszych polskich pisarzy – od Olgi Drendy po Andrzeja Stasiuka, zbliży nas do odpowiedzi na pytanie, czy człowiek ma psa i kota, czy może zwierzęta mają nas, lecz egzekwują prawo własności tak zmyślnie i delikatnie, że nawet o tym nie wiemy.
Czy kot ma duszę i wszystko, co z nią związane? Pewnie, że ma i powiedzą to nawet ci, którzy kotów nie lubią (jest jeszcze szansa na poprawę) oraz jednostki utrzymujące, że kocia sierść wywołuje u nich ataki alergii.
A skoro kot ma duszę, to absolutnie bezapelacyjnie musi mieć ją również pies. Być może nawet większą, gdyż kot w swojej osobności niekiedy podobny jest do człowieka.
Słowem, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z burym dachowcem czy z rudym kundliszczem z lekką nadwagą, z wysmukłym syjamem lub z niebieskookim husky, pozostaje pewność, że obcujemy z istotą obdarzoną duszą głęboką jak oceaniczne rowy i rozległą niczym ukraiński step. Nawet szczekliwy york ma duszę, ot co.
Powiem więcej, koty i psy można obdarzać ludzkimi cechami. Albo inaczej. Jeśli człowiek jest naprawdę ludzki i bardzo się postara, ma szansę dochrapać się cech kocich i psich. Gdyż – co tu dużo mówić – zwierzęta generalnie bardziej udały się Bogu niż homo sapiens. I trudno się temu dziwić. W końcu, czego dowodzi Biblia, przywołano je na Ziemię kilka-kilkanaście godzin przed człowiekiem. I choć Stwórca zarzekał się, że ostatnie jego dzieło jest na boski obraz i podobieństwo, wszyscy wiemy, że pod wieczór po całym tygodniu ciężkiej roboty można być po prostu zmęczonym, więc nic nie wychodzi.
Że psy i koty są bezsprzecznie lepsze od ludzi wynika z dwóch książeczek „O psach” i „O kotach”. Niewielkie to tomiki i zapewne zbyt szczupłe, by ogarnąć całość problemu. Ale, jak powiadają, lepszy rydz niż nic. Wszak zwierzęta występują pasjami w bajkach dla dzieci, by wyparować niemal bez śladu, gdy czytelnik osiąga wiek dorosły. Tymczasem dostajemy pozycje dla dorosłych o dorosłych psich i kocich rozterkach, smutkach i problemach, które przepysznie przekładają się na sprawy zarezerwowane podobno tylko dla ludzi. A nawet jeśli bohaterem opowiadania jest, poza zwierzakami, również ludzkie dziecko, a więc człowiek na etapie rozwoju, ma nad wyraz dorosłe myśli i podejmuje się dorosłych wyzwań, choć nie można o nim powiedzieć, że to „stary malutki”.
Na dodatek oba tomiki są napisane kilkunastoma piórami należącymi do uznanych tuzów polskiej literatury. By nikogo z autorek i autorów nie ukrzywdzić, nie będę sypać nazwiskami. Lecz zaręczam, że lepszego zestawu pisarek i pisarzy szukać ze świecą. Dzięki nim dostajemy więc rzecz bardzo zróżnicowaną, mozaikową jak obrazki w kalejdoskopie, choć pozornie na jeden, bo psi i koci temat.
Różni są więc bohaterowie tych (niestety) krótkich opowiadań, różny rytm zdań, różnie układane słowa. Obie książki nie dają nam szans, by się nudzić. Za to każdy może znaleźć w nich swój ulubiony kawałek, podczytywać go, odkładać i znów czytać, ale tak – do czego zachęcam - by raczej smakować niż pożerać. Cudna sprawa na coraz dłuższe, zimne i mokre wieczory.
A gdy przewrócimy ostatnie strony „O psach” i „O kotach”, pojawi się w nas żal i zawiść, zresztą nie pierwszy raz w życiu. Zaczniemy bowiem szczerze żałować, że nie posiedliśmy umiejętności, jaką szczycił się słynny doktor John Dolittle z angielskiego miasteczka Puddleby nad rzeką Marsh, czyli nie rozumiemy zwierzęcego języka. Lecz nawet ten najbardziej znany na świecie weterynarz nie odkrył, gdzie psy i koty trzymają swoje książki spisane jakimś tajemnym, kocio-psim alfabetem. Gdyż daję głowę, że psy i koty mają swoje biblioteki, a w nich literackie perły i brylanty, o jakich nam się nawet nie śni. Cóż by to była za uczta czytać to, co napisały stworzenia lepsze od nas i doskonalsze, a już z pewnością mądrzejsze (czy ktoś słyszał o wojnie wywołanej przez psy lub o kryzysie gospodarczym sprokurowanym przez koty?). Jak bardzo sycący byłby to pokarm dla rozumu, zmysłów i emocji.
Ale skoro nie dane nam zasiąść do tak suto zastawionego stołu, skorzystajmy choćby z przystawki zaproponowanej przez wydawnictwo Czarne. Nie rozczarujemy się – to pewne. A i lektura, być może, zbliży nas do odpowiedzi na pytanie: jak to naprawdę jest – człowiek ma psa lub/i kota, czy może zwierzęta mają nas, lecz egzekwują prawo własności tak zmyślnie i delikatnie, że nawet o tym nie wiemy.
Na zakąskę zaś dostaniemy pyszne ilustracje.
„O psach”, Michał Cichy, Wioletta Grzegorzewska, Weronika Murek, Patrycja Pustkowiak, Andrzej Stasiuk, Krzysztof Varga, ilustrowała Ola Niepsuj. „O kotach”, Stefan Chwin, Olga Drenda, Piotr Paziński, Małgorzata Rejmer, Piotr Siemion, Paweł Sołtys, ilustrowała Gosia Herba. Wydawnictwo Czarne.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.