2 kwietnia 2021 roku dziennikarze „The Guardian” opisali zjawisko narodzin generacji „granfluencerów”. Dojrzałych kobiet i mężczyzn, którzy rzucają wyzwanie fetyszyzującej młodość branży mody i udowadniają, że styl nie zna wieku. Pojawiają się wtedy, gdy znużony Photoshopem świat łaknie autentyczności. Tysiącom obserwujących opowiadają o drodze do samoakceptacji i definicji piękna, reprezentując zmiany i sprzeciwiając się ageizmowi. Przybliżamy sylwetki ośmiu stylowych it-girls z nowego pokolenia influencerów.
Grece Ghanem @greceghanem: Skarbnica najgorętszych trendów
Srebrzysty bob, śniada cera i posągowa figura – oto znaki rozpoznawcze Greace Ghanem. 56-letnia it-girl w niespełna pół dekady zgromadziła 650-tysięczną widownię na Instagramie i kolekcję torebek Bottegi Venety, której może pozazdrościć jej niejedna koleżanka po fachu. Ale zanim Ghanem stała się pełnoetatową influencerką, pracowała w Bejrucie jako mikrobiolożka. Rozdartą konfliktem zbrojnym ojczyznę opuściła wraz z córką w 2005 r. i przeprowadziła się do Montrealu. Tu na nowo zbudowała swoje życie i garderobę, którą definiują neutralne barwy i minimalistyczne sylwetki z twistem. Gdy wybiera popelinowy garnitur, uzupełnia go cekinowym kuferkiem od Paco Rabanne. Stylizację w kobalcie dopełnia sandałkami na szpilce w odcieniu gumy balonowej, a jeśli zakłada bikini, to tylko wyszywane kryształkami lub w kolorze trawiastej zieleni, bo jak mówi: – My, kobiety, niezależnie od wieku, nie powinnyśmy pozwalać, aby opinia publiczna miała jakikolwiek wpływ na nasz styl. Ubrania są po to, by dodawać siły i bawić.
Lyn Slater @iconaccidental: Minimalizm z nutą orientu
Jako nastolatka uczęszczała do katolickich szkół, w których obowiązywały mundurki. Aby wyróżnić się z tłumu dziewcząt w czerni, do blezerka przypinała medaliki z wizerunkami świętych, a w pasie wiązała różańce. Podczas studiów, za dnia można ją było spotkać w bibliotece ubraną w dzwony i buty na platformie, wieczorem w tym samym komplecie na koncertach Allman Brothers. Buntowniczego charakteru nie utraciła po otrzymaniu tytułu doktorki pomocy społecznej i wykładowczyni na Uniwersytecie Fordham w Nowym Jorku. Dziś 63-letnia Lyn Slater jest znana przede wszystkim jako „Accidental Icon” (z angielskiego, „przypadkowa ikona”). Pseudonim, jak sama nazwa wskazuje, zawdzięcza przypadkowi. Otóż, podczas nowojorskiego tygodnia mody w 2014 r., przemierzając miasto w garniturze Yoji Yamamoto i z torebką Chanel pod pachą, przykuła uwagę fotografów ulicznych, którzy wzięli ją za ważną osobistość świata mody. Po dotarciu na spotkanie z przyjaciółką ogłosiła, że „właśnie została przypadkową ikoną” i jeszcze tego samego wieczora założyła konto na Instagramie. Jej barwne stylizacje czerpiące z awangardy, orientu i minimalistycznych sylwetek, charakterystycznych dla mieszkańców Long Island, obserwuje niemal 800 tys. internautów.
Paula Sutton @hillhousevintage: Brytyjski vintage
Zanim została „najszczęśliwszą instagramerką w Anglii” i zamieszkała w georgiańskiej rezydencji w Norfolk, Paula Sutton wiodła kosmopolityczne życie w samym sercu gwarnego Londynu. Najpierw jako rzeczniczka agencji modelek Elite, później pełniąc funkcję producentki sesji zdjęciowych dla magazynu „Elle”. W 2010 r., w wieku 45 lat, wraz z mężem i trójką dzieci przeprowadziła się na wieś. Aby pozostawać w kontakcie z przyjaciółmi, założyła bloga. Później konto na Instagramie, gdzie publikuje efekty prac renowacyjnych, jakim poddaje XIX-wieczną posiadłość i otaczający ją ogród. Sieć stała się dla niej także miejscem modowej ekspresji. – Nie wiem, czy to kwestia zmiany otoczenia, czy wieku, ale przestałam się przejmować opinią innych. Ujawniła się moja ekscentryczna strona – mówiła w jednym z wywiadów. Na spacerach z psem, podobnie jak podczas pozostałych czynności domowych, nosi rozkloszowane sukienki w stylu lat 50. i 60., perły oraz szpilki. Jak przyznaje, od butów jest uzależniona.
Linda Rodin @lindaandwinks: Ku chwale dżinsu
W trakcie kariery zawodowej Linda Rodin była już modelką i asystentką fotografa Gusa Petersona, stylistką Madonny oraz redaktorką magazynu „Harper’s Bazaar”, a także założycielką kultowej marki kosmetycznej RODIN, którą w 2014 r. odkupiło od niej Estée Lauder. Dziś 73-latka wiedzą na temat mody i poszukiwania własnego stylu dzieli się z niemal 300 tys. obserwujących na Instagramie. Pytana o esencję garderoby, najpierw wygłasza pean o dżinsach. – Cóż poradzić, kocham je i noszę, odkąd skończyłam pięć lat. Mam wiele par denimowych spodni, ale kiedy tylko mogę, wracam do moich starych lewisów 501. Reanimuję je, łatam i drżę w obawie, że kiedyś się rozpadną. To także dookoła nich buduję całe stylizacje. Minimalistyczne, nonszalanckie, żonglujące między tym, co damskie, a tym, co męskie. – Kluczowa jest dla mnie wygoda – powtarza. Dlatego też na drugim miejscu wymienia sneakersy: – Wysokie szpilki miałam na sobie może ze dwa razy. I to dwa razy w latach 80.
Iris Apfel @iris.apfel: Maksymalistka stulecia
Jedna z pierwszych kobiet noszących dżinsy. Ikona popkultury uhonorowana własną lalką Barbie. Stulatka nazywana „najstarszą nastolatką na świecie”. Iris Apfel nie trzeba nikomu przedstawiać. Zaczynała jako historyczka sztuki i dekoratorka wnętrz (wśród klientów wymienia dziewięciu prezydentów Stanów Zjednoczonych, od Trumana po Clintona). Ale rozpoznawalność na skalę światową przyniosła jej dopiero szeroko komentowana wystawa w Metropolitan Museum of Art z 2005 r., na której zaprezentowano jej bogatą kolekcję biżuterii oraz strojów. Ekspozycja okazała się tak ogromnym sukcesem, że przez kolejnych kilka lat wędrowała po galeriach w całej Ameryce, a wyrazisty styl Iris przysporzył jej rzesze fanów. – Jest prawdziwą mistrzynią łączenia brzydkiego z pięknym, drogiego z tanim. Gdy świat wielbił minimalizm, ona pozostawała wierna barokowi. Kiedy wszyscy krzyczeli: odejmuj, ona radziła: dodawaj – mówił projektant Dries Van Noten. Dziś eklektyczne stylizacje Apfel – miks ubrań od najznamienitszych projektantów i orientalnych szat, naręczy akrylowych bransolet oraz kolii z kamieni szlachetnych, futer i etoli z piór – śledzi ponad półtora miliona internautów.
Helen Ruth Van Winkle @baddiewinkle: Streetwear w wydaniu glamour
Ma 93 lata, 3,5 mln obserwujących na Instagramie (a wśród nich Paris Hilton i Rihannę) oraz tytuł „najbardziej ekstrawaganckiej prababci na świecie”. Helen Ruth Van Winkle, bo tak brzmi jej pełne imię i nazwisko, medialną karierę rozpoczęła siedem lat temu. Jej prawnuczka opublikowała wówczas w sieci fotografię, na której Helen pieliła w ogrodzie grządki ubrana w kolorowy T-shirt i szorty. Entuzjazm, z jakim spotkało się zdjęcie, popchnął ją do dalszej działalności w internecie. Od tego czasu działa pod pseudonimem „Miss Baddie”, prezentując na Instagramie stylizacje złożone z satynowych gorsetów, neonowych futerek, nylonowych trykotów, sneakersów. Zawsze z wysadzaną kryształkami laską w dłoni. – Wymyśliłam siebie na nowo, a dzięki towarzyszącej temu zabawie, odzyskałam poczucie własnej wartości – mówi. – Jestem wdzięczna, że przytrafiło się to właśnie mnie, małej, starej kobiecie ze wzgórz Kentucky. Chciałabym być wzorem dla innych i powiedzieć wszystkim: „jesteśmy na tym świecie tylko raz. Bawmy się dobrze!”.
Judith Boyd @stylecrone: Kapeluszniczka z Denver
Blog, od którego 78-letnia Judith rozpoczynała przygodę z mediami społecznościowymi, narodził się, gdy próbowała uporać się z najtrudniejszym momentem w życiu. – Kilka lat wcześniej u mojego męża zdiagnozowano nowotwór – mówiła Boyd na łamach portalu Cherry Creek Fashion. – Style Crone było dla nas kołem ratunkowym. Sposobem na oderwanie od negatywnych emocji. Stworzyliśmy serię „w co się ubrać, idąc na chemię”. Ja zajmowałam się stylizacjami, a Nelson fotografią. I chociaż nie ma go już z nami, blog trwa. Dodaje wartości mojej egzystencji. Jak powtarza, moda od zawsze była dla niej formą terapii. – Przez całe życie pracowałam jako pielęgniarka na oddziale psychiatrycznym. Dla siebie oraz dla pacjentów nosiłam zwariowane kapelusze. Kiedy w jednym ze szpitali spotkała się z negatywnymi komentarzami ze strony kierownictwa, zmieniła placówkę. Fascynatory, toczki i furażerki do dziś są jej znakiem rozpoznawczym i elementem, wokół którego buduje stylizacje. Żakardowe turbany nosi w komplecie z dzianinowymi sukienkami do ziemi. Kapelusze wyszywane jedwabnymi kwiatkami rodem z Royal Ascot, z tunikami haftowanymi w stokrotki, a gdy zakłada komplet z cytrynowej wełny, uzupełnia go pantofelkami malowanymi w lamparcie cętki.
Melanie Kobayashi @bagandaberet: Stylowa hedonistka
Mówi, że cyferki w dowodzie osobistym nie mają znaczenia, wystarczy to, że urodziła się przed inwazją Beatlesów na Amerykę Północną. Zresztą z epoką, w której żyje, nie jest specjalnie związana. – Ubrania to portale do innych osobowości, miejsc, czasów – tłumaczyła w jednym z wywiadów. Ubraniami łamie zasady. – Jestem hedonistką stylu. Noszę, co chcę i kiedy chcę. Męski smoking i krawat? Już się robi. Różowa suknia wszywana cekinami? Czemu nie, najlepiej w komplecie z trampkami. I w końcu, ubrania są dla niej formą walki z konwenansami. – Gdy skończyłam 40 lat, zauważyłam, że ludzie przestali mnie dostrzegać. Stałam się niewidzialna, ale tak się czułam od dłuższego czasu… Moda przywróciła mnie do życia. W kilcie i zielonkawej marynarce, golfie i cygaretkach w krwistej czerwieni lub architektonicznym kimonie z liliowej satyny – na profilu Mel zabawa trwa wiecznie. – Bądź jak gwiazda rocka – wykrzykuje na jednym z opublikowanych filmików.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.
Wczytaj więcej