Świadomie wybrałam samotność. Niezależność jest dla mnie ważniejsza niż życie we dwójkę
Chcą być wolne i niezależne, żyć w zgodzie ze swoimi potrzebami i nawykami. Z miłości do życia unikają bylejakości. O samotności z wyboru opowiadają Izabela, Kasia oraz psycholożka i seksuolożka Martyna Jadczak-Turyk.
Izabela po swojej ostatniej relacji świadomie postanowiła oczyścić głowę i odpocząć od związków. – Chciałam poznać siebie na nowo. W każdej relacji zatracamy jakąś cząstkę siebie. Czułam, że potrzebuję czasu, żeby polubić siebie i odkryć swoje potrzeby – mówi. Postawiła na rozwój i podążanie za sobą. Zrozumiała, że nie ma w jej życiu miejsca na bylejakość. – Wszystkie podstawowe potrzeby potrafię zapewnić sobie sama. Od relacji oczekuję czegoś więcej, niż żeby była dla samego bycia. Jeżeli miałabym stworzyć związek, to z osobą, z którą będę mogła rozmawiać, śmiać się, która będzie wartościowa – zaznacza. Na tym etapie życia nie widzi jednak potencjału. – Współcześnie umawianie się zaczęło przyjmować formę gry, w którą coraz mniej chcę grać. Mam poukładane życie, wiem, jak cenny jest spokój ducha, lubię spędzać czas ze sobą. Wybieram singielskie, zorganizowane, bezpieczne życie. Ono nie jest nudne, ale harmonijne i spokojne. Nie ma w nim niepewności i desperackiej chęci bycia z kimś – podkreśla Izabela.
Nie zamykam się na związek, ale akceptuję, że może nigdy żadnego nie stworzę
W życiu Izabeli dominuje akceptacja rzeczywistości. – Przestałam wierzyć w to, że jest jedna osoba na całe życie. Nie zamykam się na związki. Jeżeli pojawia się odpowiednia osoba, to będę gotowa emocjonalnie i psychicznie, żeby wejść w relację. Ale mam świadomość, że może się to nie wydarzyć, i to akceptuję – wyjaśnia. Wie też, że nie musi się tłumaczyć ze swoich wyborów. – Nie chcę swojej wartości definiować przez to, czy jestem w związku, czy nie. Często słyszy się: „co jest z tobą nie tak, że jesteś sama?”. Ze mną wszystko jest w porządku. Wiem, że mogę na siebie liczyć, mogę robić, co chcę, moje życie jest łatwe. Czuję się wolna, a to pozwala mi spać spokojnie – dodaje.
Zrozumiałam, że mogę zdecydować się na inny niż tradycyjny model życia. Wybrałam bycie samą i jestem szczęśliwa
Dla Kasi Pieluszki, autorki książki „Bali Tinder. Wolność i relacje”, nadrzędną wartością jest wolność. Odkryła ją w samotnym życiu. – Żyjąc w Polsce, wiedziałam, że mam skończyć studia, znaleźć pracę i fajnego chłopaka. Szłam tą drogą, ale nie czułam się spełniona. Spędziłam siedem lat w trzech związkach i nie byłam szczęśliwa – opowiada. Kiedy rozstała się z partnerem, spontanicznie kupiła bilet w jedną stronę na Filipiny. – To był moment, w którym zaczęłam podróżować sama. Odkrywałam świat, w którym żyli wolni ludzie, wybierający inny niż tradycyjny model funkcjonowania. Z biegiem czasu i z każdą kolejną podróżą uczyłam się siebie lepiej. Poznałam swoje potrzeby i wyzbyłam się oczekiwań innych ludzi. Nauczyłam się spędzać czas sama i kochać siebie – tłumaczy.
Kasia uświadomiła sobie, co jest dla niej dobre i co ją uszczęśliwia. Postawiła na samorealizację. – Zrozumienie swoich potrzeb dało mi wolność. Żyję dla niezależności, doświadczeń, które potem opisuję. Podejmuję decyzje kierowane tym, czego ja chcę, a nie opiniami innych. Nie zastanawiam się, czy mój partner będzie szczęśliwy, jeżeli gdzieś pojadę. Skupiam się na sobie i swoich potrzebach – zaznacza. Nie ucieka od relacji, ale unika związków. – Nikomu nic nie obiecuję. Spotykam się, przeżywam romantyczne chwile, ale nie wiążę się z tymi osobami. Nie narzucamy sobie ograniczeń. Nie dostosowuję swoich planów do nich, nie sugeruje się ich tęsknotami. Korzystam z chwil, które mam, zamiast tracić czas na rozważanie przyszłości – mówi. Kasia przestała przejmować się tym, co o jej wyborach mówią inni. – Mam 36 lat, nie myślę o tym, żeby dostosowywać swoje życie do cudzych opinii. Skupiam się na swoim szczęściu. Każdy ma swoją drogę. Niektórzy odnajdują się lepiej w związkach, inni, tak jak ja, w życiu solo – dodaje.
Dlaczego coraz więcej osób decyduje się na samotność z wyboru?
Coraz więcej osób świadomie wybiera samotne życie, jak zauważa psycholożka i seksuolożka Martyna Jadczak-Turyk. Ich decyzje podyktowane są różnymi doświadczeniami. – Z rozmów z moimi pacjentami wynika, że na życie w pojedynkę najczęściej decydują się osoby, które mają za sobą złe doświadczenia w związkach. Są przekonane, że nie chcą być w toksycznej, niszczącej relacji, która sprowadza je w dół. Wolą być same niż z nieodpowiednią osobą – tłumaczy Martyna Jadczak-Turyk. Dla innych życie bez partnera lub partnerki będzie odpowiedzią na potrzebę wyciszenia się i próbą znalezienia spokoju. – Żyjemy w czasach, kiedy nieustannie jesteśmy bodźcowani. Osoba decyduje się nie wiązać z nikim, żeby zregenerować się po codziennym kontakcie z ludźmi. Ma przestrzeń do odpoczynku od relacji społecznych – zaznacza psycholog. Zdarza się także, że osoby nie mają potrzeby bliskich, romantycznych relacji. Mają przyjaciół, znajomych, ale do szczęścia nie potrzebują partnera czy partnerki. – Wielu młodych ludzi stawia na rozwój osobisty, karierę, rozwijanie swoich zainteresowań. Nie mają potrzeby angażowania się w bliskie związki – podkreśla. Samotność z wyboru niekiedy wynika także z lęku przed zaangażowaniem. – Są osoby, którym trudno być w bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Bardziej komfortowa i wygodna jest dla nich samotność – zauważa psycholożka.
W samotności z wyboru kluczowa jest świadoma decyzja. – Kiedy wynika z potrzeb, nie niesie za sobą konsekwencji. Zdarza się jednak, że samotność bywa mechanizmem obronnym. Osoba nie chce dać się zranić, dlatego woli być sama i na swoich zasadach układać życie. Boi się odrzucenia. Kiedy zacznie występować u niej smutek, przygnębienie z powodu braku relacji albo nasila się lęk przed kontaktem, warto, żeby zgłosiła się po pomoc do psychoterapeuty – zaznacza Martyna Jadczak-Turyk i dodaje, że pozostawanie przez długi czas w samotności wyrabia rutynę, codzienne nawyki. – Warto mieć na uwadze, że później trudniej jest wejść w związek z osobą, która też ma swoje przyzwyczajenia – zaznacza.
W pojedynkę wielu ludziom dziś żyje się lepiej, lżej. – Jako społeczeństwo bardziej świadomie podchodzimy do tego, jak chcemy, żeby nasze życie wyglądało. Mamy możliwość podglądania, jak inni układają sobie życie. To daje inspirację i pole do wyboru. Kiedyś żyło się w mniejszych społecznościach, w jednym schemacie i naturalnie się go powielało. Dzisiaj widzimy ludzi, którzy chcą podróżować, nie wiązać się na stałe z jednym konkretnym miejscem, z konkretnymi ludźmi. Czują, że mogą inaczej, i żyją inaczej – wyjaśnia ekspertka.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.