Tajwan to jeden z najmodniejszych wakacyjnych kierunków na lato 2024 roku
Tajwan nie bez powodu nazywany jest najpilniej strzeżonym sekretem Azji. Malownicza wyspa długo pozostawała poza radarem zachodnich turystów. Tymczasem to wymarzony kierunek na wakacje dla fanów mody, street foodu i bubble tea.
We wczesnych latach dwutysięcznych sesjom okładkowym brytyjskiego „Vogue’a” często towarzyszyły „Travel Stories”, pamiętniki z podróży, dzięki którym czytelnicy mogli zajrzeć za kulisy pracy redakcyjnego działu mody. Naczelna polskiej edycji Ina Lekiewicz Levy pamięta, jak na początku każdego miesiąca spieszyła do kiosku po nowy numer magazynu.
Lubiła wertować edytoriale Tima Walkera i Stevena Meisela oraz towarzyszące im historie. Wyobrażała sobie siebie przesiadającą się na międzynarodowych lotniskach z kilkunastoma walizkami pełnymi kreacji z showroomów największych domów mody.
O „Travel Stories” przypomniała sobie podczas kilkunastogodzinnego lotu na Tajwan, gdzie zaplanowała sesję do czerwcowego wydania „Vogue Polska”. Gdy mi o nich opowiedziała, zgodnie stwierdziłyśmy, że to doskonała okazja, by wskrzesić pamiętnikarską formułę. Oto Tajwan en vogue.
Zespół „Vogue Polska” wybrał się na Tajwan pod koniec marca. Ina Lekiewicz Levy leciała do Tajpeju z Londynu, a stylistka Marta Zaczyńska z Paryża. W podróży, poza osobistym bagażem, towarzyszyły im cztery wielkie walizki z kreacjami Chanel, Diora i Prady. Na szczęście żadna nie zaginęła po drodze. Na miejscu powitało je słońce. Wiosenne upały skutecznie łagodził wyspiarski wiatr.
Tym, co od razu zwróciło uwagę zespołu, była niezwykła serdeczność mieszkańców. Tajwańczycy traktują gości jak miejscowych, co jest miłą odmianą na tle wielu typowo turystycznych kierunków. W drodze do hotelu usłyszeli od kierowcy, że w mieście odbywa się festiwal na cześć czczonej tu niegdyś bogini morza.
Kierowca nie tylko opowiedział im o lokalnym święcie, ale również zaproponował wycieczkę z oprowadzaniem, do tego podpowiedział, czego warto spróbować na nocnym targu.
Na każdym etapie podróży spotykali się tak z gościnnością, jak z ciekawością ze strony mieszkańców, dla których, jak szybko się przekonali, nie ma rzeczy niemożliwych. Ich wyspiarska zaradność i kreatywność sprawiły, że zdjęcia przebiegły zgodnie z planem. Trudna historia – japońska okupacja czy trwający przeszło pół wieku konflikt z Chinami – nauczyła tutejsze społeczeństwo solidarności. Tajwańczycy pielęgnują ją przy wspólnych posiłkach, spacerach i karaoke, prześmiewczo nazywając je swoim sportem narodowym (oficjalnie jest nim baseball).
Pierwszym przystankiem w podróży była stolica Tajwanu, Tajpej. Za plan zdjęciowy posłużyły dawny budynek rządowy z lat 30. XX wieku oraz park narodowy Yangmingshan, który o tej porze roku rozkwita tysiącem kwiatów. Po sesji ekipa wybrała się na spacer po mieście, by spróbować lokalnych przysmaków, takich jak scallion pancakes, czyli serwowane z wytrawnym nadzieniem naleśniki z zieloną cebulką. W skąpanej w neonowym świetle metropolii można zjeść najlepszy street food na świecie – tak przynajmniej uważają autorzy przewodnika Michelin. Miejscową kuchnię można poznać na nocnych bazarach, które co wieczór wypełniają się tłumami lokalnych i przyjezdnych smakoszy.
Następnego dnia zespół ruszy do Keelung, jednego z największych portów na wyspie, którego znakiem szczególnym jest buddyjska świątynia otoczona tarasowym parkiem, wzorowanym na ciągnących się tu niegdyś polach ryżowych. Po wyspie najwygodniej przemieszczać się pociągiem, przejazd z jednego krańca na drugi zajmuje 90 minut. Po drodze można podziwiać różnorodność tutejszego krajobrazu. Zachód to kraina jezior, wodospadów i gorących źródeł, dokąd warto udać się także ze względu na wspaniałe spa i herbaciarnie. Z kolei wschodnie pasma porośniętych lasami gór oferują wypoczynek z dala od miejskiego zgiełku. Południowe wybrzeże natomiast to raj dla miłośników plaż i sportów wodnych, zwłaszcza surferów.
W kolejnych dniach za scenerię do sesji posłużył przetykany wodospadami dystrykt Wulai, centrum tajwańskiej sceny artystycznej Kaohsiung oraz malownicze Jiufen, które było pierwowzorem miasteczka duchów w Spirited Away: W krainie Bogów studia Ghibli. W planach był jeszcze dzień zdjęciowy w Tainanie. Redaktorka naczelna zdecydowała jednak, że dawna stolica wyspy zasługuje na osobną sesję.
To właśnie do Tainanu kilkaset lat wcześniej przybiły pierwsze statki pod europejską banderą. Ilha formosa! – mieli wykrzyknąć na widok Tajwanu członkowie załogi portugalskiego statku. Żeglarze dotarli do jego górzystych wybrzeży w połowie XVI wieku. Dzięki nim wyspa w kształcie liścia orchidei niebawem zagościła na mapie zachodniego świata. Początkowo jako Formosa, po portugalsku „piękna”.
Przez następne stulecia śladem Portugalczyków podążyli Chińczycy, Holendrzy, Francuzi, Brytyjczycy i Japończycy. Wielu z nich próbowało kolonizować wyspę, a powidoki ich obecności można dziś dostrzec w tutejszej architekturze, sztuce i kuchni, choć przetłumaczone na wrażliwość i estetykę rodzimych kultur. Unikatowa mieszanka wpływów sprawiła, że Tajwan stał się punktem styku pomiędzy Wschodem a Zachodem. Zabawną tego ilustracją jest zamiłowanie mieszkańców do japońskich psów shiba i brytyjskich corgi.
Istotny wpływ na kształtowanie się tajwańskiej tożsamości miało proklamowanie Chińskiej Republiki Ludowej przez Mao Zedonga w 1949 roku. Dotychczasowy republikański rząd był zmuszony uciekać na pobliską wyspę.
Od tamtej pory relacje między demokratycznym dziś rządem Tajwanu a Chinami kontynentalnymi pozostają napięte. Nic więc dziwnego, że powracającym tematem w rozmowach jest ostateczna niezależność wyspy, którą popiera coraz więcej mieszkańców, w szczególności tych młodych.
Na przestrzeni ostatnich dekad Tajpej wyrósł na nową stolicę sztuki, dizajnu i mody. Tutejsi projektanci łączą lokalne rzemiosło z globalnymi trendami. Świetną tego ilustracją są kolekcje takich marek, jak Apujan, Shao Yen czy Irensense, których looki wykorzystano w sesji. Tajwańczycy równie chętnie noszą perełki vintage, kolekcje uniseksowe od miejscowych brandów i pastelowe kreacje w stylu kawaii, choć w bardziej stonowanym niż Japończycy wydaniu. Marta Zaczyńska porównała ich podejście do mody do Skandynawów. Podobnie jak oni, Tajwańczycy ponad wszystko cenią sobie wygodę i jakość. Logomania ustępuje tu subtelnemu luksusowi.
W codziennych wyborach szczególnie ważna jest dla nich lokalność. Tajwańczycy są najlepszymi ambasadorami swojego kraju. Zapytani o to, jakie słowo najlepiej oddaje klimat ich wyspy, odpowiadają: formosa. W geście subwersywnego przejęcia stosują dawną nazwę wymiennie, dumni ze swojej turbulentnej historii. Na co dzień ich patriotyzm przejawia się zamiłowaniem do lokalnych wyrobów. Nic więc dziwnego, że wyprawiając naszą ekipę w podróż do domu, polecili im szereg produktów z metką „made in Taiwan”, w tym ciasteczka z pastą z czerwonej fasoli, porcelanowe filiżanki czy nowy numer „Vogue Taiwan”.
Po niespełna tygodniu spędzonym na Tajwanie zespół zgodnie uznał, że muszą tam jeszcze wrócić. Wciąż mają poczucie, że tak wiele jeszcze zostało do odkrycia. Do tego czasu obiecali sobie cieszyć się zrealizowanymi zdjęciami, urządzić maraton filmów Edwarda Yanga i Doze’a Niu (w szczególności Millennium Mambo) i znaleźć w Warszawie najlepszą bubble tea, której popularność zawdzięczamy właśnie Tajwańczykom.
Zdjęcia: Ina Lekiewicz Levy
Stylizacja: Marta Zaczyńska
Makijaż: Po Tsang
Włosy: Miley Chi
Asystentka fotografki: Emma Harries
Asystent stylistki: Kacper Kujawa
Modelka: Ellis Ahn / Storm Management
Casting: Ania Jóźwiak
Produkcja: RAW Production
Lokalne wsparcie produkcyjne: Xavier Mehl
Retusz: Paul Drozdowski
Podziękowania dla Biura Turystyki Tajwanu (taiwantourismus.de), hotelu Shangri-La Far Eastern, Tajpej, linii lotniczych EVA Air, Yangmingshan National Park, Chung-Shan Building, Zhongzheng Park, Chi Ming Tang Temple i hotelu Rochechouart w Paryżu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.