Autorzy i autorki thrillerów erotycznych coraz częściej sięgają po sekspozytywne historie, wychodzą poza heteronormatywną narrację i uznają podmiotową pozycję kobiety. Jak zmienił się ten gatunek filmowy popularny w latach 80. i 90. XX wieku?
Thriller erotyczny bił rekordy popularności w latach 80. i 90. XX wieku. Większość tytułów uchodzących za klasykę gatunku – od filmów Adriana Lyne’a po „Nagi instynkt” czy „Showgirls” – dziś mierzi demonstracyjną mizoginią, choć to w nich zdefiniowały się dwa podstawowe, i w zasadzie jedyne, założenia thrillera erotycznego. Ma być parno (nie mylić z porno) i niepokojąco. Luźne wytyczne stwarzają nieskończoną przestrzeń możliwości. Dlaczego więc w historii kina tak niewiele thrillerów erotycznych kwestionujących dominującą, seksistowską perspektywę? Może trzeba było oddać thriller erotyczny kobietom? Gdy Katt Shea w 1992 roku nakręciła „Trujący bluszcz” z Drew Barrymore w roli niebezpiecznej nastoletniej kokietki, zarzucano jej, że nienawidzi kobiet, gardzi mężczyznami, a jej portret kobiecej przyjaźni jest zdradą feministycznych ideałów. Gdy Jane Campion w 2003 roku stworzyła „Tatuaż”, wytykano jej, że nie rozumie satyrycznej natury thrillera erotycznego, a do tego w głównej roli obsadziła Meg Ryan, uroczą, neurotyczną kumpelę, a nie wulkan seksu. Przenikliwy i przewrotny film Jane Campion doceniono dopiero po latach – młode pokolenie widzek i widzów odkrywa go na nowo.
Dziś. Oczywiście renesans thrillera erotycznego przynosi tytuły różnej jakości. To z jednej strony kino wątpliwej merytoryki, ale popularne. Jak film „Zabójcze złudzenia” z 2021 roku – o autorce kryminałów, która oddaje się marzeniom o namiętnym romansie z młodą opiekunką do dzieci – który w tygodniu premiery był najchętniej oglądaną produkcją na Netfliksie. „Fatalne zauroczenie” zrekonstruowano po latach w formie serialu, który ucieka od dogmatycznych podziałów na święte i dziwki.
By odzyskać thriller erotyczny, należy najpierw poddać go radykalnej dekonstrukcji
Co należy zrobić? Wyzwolić thriller erotyczny od skostniałych przekonań na temat seksu i płci, stereotypowych przedstawień wyrachowanych uwodzicielek i tunelowego spojrzenia na kobiece pożądanie jako źródło wszelkiego utrapienia. „Seks nie jest już problematyczny bądź nieproblematyczny, zamiast tego jest zwyczajnie chciany bądź niechciany” – pisze filozofka Amia Srinivasan w fenomenalnej książce „Prawo do seksu. Feminizm XXI wieku”. „Całe pokolenia feministek oraz aktywistów i aktywistek gejowskich i lesbijskich ciężko walczyły o uwolnienie seksu od wstydu, stygmatyzacji, przymusu, przemocy i niechcianego bólu”. Autorzy i autorki thrillerów erotycznych coraz częściej biorą pod uwagę zmianę myślenia o seksie, sięgają po sekspozytywne historie, wychodzą poza heteronormatywną narrację i uznają podmiotową pozycję kobiety.
Cały tekst przeczytasz w „Vogue Polska” na grudzień 2024 roku. Zamów numer już dziś z jedną z dwóch okładek do wyboru na vogue.pl.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.