Świetlista, naturalna, zadbana cera – najważniejszy trend w makijażu
Kochamy nowinki w kosmetyce, śledzimy trendy i wybieramy z nich to, co najbardziej do nas pasuje. Do takich tendencji należy promienna skóra. Dawniej uważana za najlepsze tło do eksperymentowania z makijażem, dziś – traktowana jako pierwszoplanowy cel.
Kiedyś makijażyści i najwięksi eksperci od trendów mówili, że gładka, wypracowana skóra o równomiernym kolorycie jest jak płótno, które może być kanwą dla dowolnego obrazu. I że wyłącznie na takim tle można przebierać w kolorach, technikach i bawić się makijażem.
Obecnie skóra jest numerem jeden. To właśnie od jej wyglądu i kondycji zależy jakość całego looku – niezależnie od tego, czy szykujemy stylizację na czerwony dywan, czy na spotkanie służbowe przy kawie. Cera ma już nie przypominać perfekcyjnie wypudrowanego białego płótna, lecz wyglądać naturalnie. Nawilżona, promienna, lekka, o satynowym wykończeniu, dalekim od tak długo promowanego matu.
Jak pielęgnować twarz i wykonywać makijaż, by skóra nie wyglądała na pomalowaną, ale naturalnie piękną?
Blask na pierwszym planie
Na letnich festiwalach, koncertach czy czerwonych dywanach króluje blask. Dlatego zapytałam królową brokatu – Agę Wilk, oficjalną makijażystkę marki L’Oréal Paris – jak korzystać z błyszczących trendów w najbardziej optymalny dla nas sposób.
– Światło to najlepszy przyjaciel każdej kobiety i tylko od nas zależy, w jaki sposób po nie sięgniemy. Na imprezy, koncerty czy festiwale polecam pobawić się makijażem z brokatem w roli głównej. Nałożyć go na górne powieki albo przykleić do brwi. Sprawdzi się także na ustach czy policzkach. Brokatem można też dekorować dekolt i ramiona – panuje tu absolutny freestyle. Na eleganckie wyjścia brokat lepiej zastąpić kosmetykami drobniej zmielonymi, jak rozświetlacze w kremie lub pudrze. I aplikować je na szczytach kości policzkowych, wewnętrznym kąciku oka, w zagłębieniu nad łukiem Kupidyna czy obojczykach i dekolcie. Natomiast na co dzień świetliste glow w wersji minimalistycznej uzyskamy, stosując podkład True Match L’Oreal Paris. Po jego nałożeniu skóra automatycznie wygląda na świeższą, bardziej wypoczętą i młodszą – mówi Aga Wilk.
Makijażystka porównuje ten podkład do kilku kosmetyków w jednym. Zastępuje on bowiem bazę pod makijaż, korektor, rozświetlacz, puder i fluid. Jak zapewnia ekspertka, dzięki zawartości błyszczących, ale zmikronizowanych partykuł podkład True Match imituje perfekcyjnie zadbaną skórę, dając jej wykończenie rozproszonego światła, czyli #blur. A przy tym ma strukturę wagi piórkowej, która dopasowuje się do skóry, tworząc z nią idealną jedność.
Pielęgnacja podstawą makijażu
Jednym z najbardziej przełomowych trendów okazał się #glasskin – efekt tafli szkła na twarzy promowany kilka lat temu przez Azjatki. Następnie przeszedł w #jelloskin, #glazeddonut i liczne wersje rozświetlonej cery, których wspólnym mianownikiem pozostaje napięta, gładka i nasycona zdrowym nawilżeniem skóra. Formuła podkładu True Match doskonale wpisuje się w te tendencje – niezależnie od ich zmieniających się nazw. Kosmetyk zawiera 80 proc. kompleksu nawilżającego z kwasem hialuronowym. Taki skład zapewnia komfort, nawodnienie i wygładzenie naskórka. Powód? Jedna cząsteczka kwasu hialuronowego potrafi związać 250 cząsteczek wody i zmagazynować je w skórze właściwej. Daje to efekt wypełnienia od wewnątrz nierówności i drobnych linii, a także ujednolica twarz na powierzchni naskórka.
– Fundamentem dobrego makijażu jest zadbana, optymalnie nawilżona skóra. Dlatego przygotowując gwiazdy czy modelki do zdjęć lub nagrań, zaczynam malowanie od zabiegów pielęgnacyjnych. Ogromną wagę przykładam do dokładnego oczyszczenia i masażu twarzy, by pobudzić w niej mikrokrążenie. Następnie nakładam kosmetyk nawilżający: serum, krem lub bazę. Dopełnieniem jest makijaż pielęgnacyjny. Dzięki dużej zawartości kwasu hialuronowego podkład True Match stanowi przedłużenie pielęgnacji – efekt makijażu jest bardziej naturalny. Skóra wygląda na jędrną, nawodnioną i zadbaną. Nie usłyszysz: „Jaki masz piękny makijaż!”, za to częściej będziesz komplementowana: „Jak wspaniale wyglądasz!” – tłumaczy Aga Wilk.
A efekt widoczny na skórze po aplikacji podkładu True Match porównuje do holiday skin – twarzy wypoczętej jak po wakacjach. Na dodatek dzięki codziennej aplikacji takiej porcji kwasu hialuronowego widać znaczną poprawę kondycji i komfortu skóry.
Kolor idealny dla każdej karnacji
Formuła bogata w kwas hialuronowy i świetliste partykuły dające efekt rozproszonego światła to nie wszystko. True Match jest uznawany za genialny podkład również ze względu na dopasowanie kolorystyczne. W jego formule zastosowano bowiem nie cztery – jak zwykle w innych tego typu kosmetykach – ale aż sześć różnych pigmentów, w tym zielone i niebieskie. Pozwala to uzyskać paletę kolorów od bardzo jasnych, alabastrowych po ciemniejsze, oliwkowe. Dzięki temu każda kobieta – niezależnie od odcienia karnacji – zyska podkład idealnie dopasowany do jej twarzy. A makijaż na bazie True Match wygląda supernaturalnie.
– Najważniejszy w doborze podkładu – często pyta mnie o to wiele kobiet – jest właściwy odcień. Aby sprawdzić, który okaże się najlepszy, należy zaaplikować na policzek dwa, trzy różne tony. Nakładamy je na nagą skórę. Ten, który zniknie i będzie trudny do rozpoznania, najczęściej jest właśnie tym idealnym. Natomiast zdarza się, że wolimy siebie w nieco bardziej śniadej lub jasnej wersji. Odcienie z gamy True Match pozwalają na pełną dowolność. Zawartość rozświetlających pigmentów powoduje, że światło gładko rozprasza się na skórze, a kolor wygląda perfekcyjnie – dodaje makijażystka.
Dobrym testem dla podkładu jest noszenie go na twarzy przez cały dzień. Z True Match skóra czuje się komfortowo, kolory nie utleniają się, a konsystencja kosmetyku jest tak lekka, że sprawdzi się on na wszystkich typach cery – także mieszanej i tłustej.
Czy można więc być trendy, a przy tym wyglądać naturalnie? Z True Match to zadanie proste do wykonania. Reszta zależy wyłącznie od naszych indywidualnych potrzeb i fantazji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.