Katharine Hamnett, właścicielka autorskiej marki, o modę zrównoważoną walczy od lat 80., Stella McCartney jest agentem zmiany w świecie luksusu, a Ellen MacArthur tworzy nowy wspaniały porządek, w którym nie ma miejsca na marnotrawiącą zasoby modę. Do ich armii dołącza coraz więcej świadomych ludzi.
Tym tekstem powinnam chyba rozpocząć cykl pod tytułem skradzionym z filmu „Kobieta idzie na wojnę”. Albo zacząć od słów, że jedyne, w co dziś wierzę, to kobiety i natura. A raczej mam pewność, że to właśnie my, zjednoczone, przywrócimy zachwianemu światu równowagę. Kobiet idących na wojnę z systemem jest dziś cała armia. Można się tylko domyślać, jaką siłę potrafią z siebie wykrzesać kobiety, gdy wypala się ich cierpliwość, a podpala – energia do zmiany.
Powrót do pojęcia ekofeminizmu, ukutego już w latach 70., a także działalność pierwszoplanowych aktywistek i polityczek, takich jak Greta Thunberg czy Alexandria Ocasio-Cortez, wyraźnie pokazują, że dzisiejsza rewolucja ma raczej twarz Wonder Woman albo Pocahontas niż Supermana. Pojawiło się nawet pojęcie „SIN countries”, które pochodzi od pierwszych liter nazw państw – Szkocji, Islandii i Nowej Zelandii, rządzonych przez kobiety. To pierwsze władze na świecie, które poszukują rozwoju nie we wzroście gospodarczym, lecz w szczęściu i dobrobycie obywateli i obywatelek.
Również branża mody jako jedna z najbardziej szkodliwych dla środowiska musiała dorobić się swoich outsiderek, buntowniczek, odważnych wolnomyślicielek, które ustanawiają nowe zasady gry. Reszta odzieżowych graczy będzie niedługo zmuszona je zaakceptować.
Katharine Hamnett: Walcz do końca
– Kiedyś byłam kompulsywną kłamczuchą. Nawet na proste pytanie nie udzielałam szczerej odpowiedzi. Dziś kompulsywnie mówię prawdę. Dostarcza mi to zdecydowanie więcej radości – mówi Katharine Hamnett. Modę zaczęła studiować trochę przypadkiem, bo za namową koleżanki. Tematem jej kolekcji jest walka z marnotrawiącym zasoby przemysłem mody. Projektantka już w latach 80. wypuściła serię koszulek z napisem „Choose Life”, który odnosił się do nadużywania narkotyków i samobójstw w środowisku LGBT.
Od tamtego czasu na jej koszulkach znalazły się hasła o ratowaniu oceanów („Save the Sea”), brexicie („Fashion Hates Brexit/Cancel Brexit”) czy o tym, że wszyscy jesteśmy uchodźcami („Siamo tutti migranti”).
Marka Hamnett wykorzystuje wyłącznie organiczną bawełnę, a produkcja jej ubrań odbywa się w całości w Europie, by można było kontrolować warunki, w jakich pracują ich podwykonawcy.
Już w 1989 roku Katharine wypuściła na rynek serię T-shirtów, poprzez które krytykowała branżę mody za dewastację środowiska. Przekaz był krótki – „Clean up or Die”.
Dziś projektantka mocno wspiera ruch Extinction Rebellion, razem z Vivienne Westwood ratuje pszczoły i nieustannie powtarza, że największy sens mają zmiany legislacyjne, które powinny regulować szalony przemysł odzieżowy. Po 40 latach od założenia firmy apeluje, że gdy tylko można, trzeba walczyć. Jeśli tego nie zrobisz, to sobie tej bierności nie wybaczysz.
Stella McCartney: Prekursorka w wielkiej modzie
– Jak wiele znasz kobiet, które stoją za rozpoznawalnymi na całym świecie markami i posiadają w nich 100 proc. udziałów? – odpowiedziała Stella McCartney dziennikarce, która zapytała ją o równość płci na szczytach odzieżowych imperiów.
Stella jest przodowniczką zmian. Bardzo wcześnie zdecydowała, że chce projektować. W jej pierwszym pokazie na wybiegu spacerowały jej koleżanki: Kate Moss i Naomi Campbell. Gdy miała 18 lat, pracowała dla Christiana Lacroix, a w wieku 25 lat została dyrektor kreatywną marki Chloé. Założona niedługo później autorska marka nigdy nie wykorzystywała skór zwierząt, a model wegańskiej torby Falabella stał się światowym hitem.
Stella McCartney stworzyła ekologicznie wyprodukowane futro bez futra – Fur-Free-Fur, a każdy materiał użyty w kolekcji specjaliści marki mierzą narzędziem EP&L (Environemental Profit and Loss), by sprawdzić, czy na zysku biznesu nie ucierpi środowisko. Marka jest także częścią programu Clean By Design, dedykowanego produkcji tekstyliów, a 100 proc. wiskozy (produkowanej z drzew) w ubraniach marki pochodzi ze zrównoważonych źródeł.
Organiczna bawełna, regenerowany kaszmir, econyl czy poliester z recyklingu to dla Stelli McCartney zupełna podstawa. Kooperacje z organizacjami społecznymi czy początkującymi start-upami, które testują z marką nowe technologie dla całej branży, to kolejne kroki, jakie podejmuje marka Stelli. W ostatnim czasie projektantka poszła o krok dalej. Do swojej jesiennej kampanii zaangażowała m.in. aktywistów z Extinction Rebellion, a także ikonę walki o przyrodę Jane Goodall (premiera we wrześniu). Marka stworzyła także serię filmów „5 sposobów na uratowanie świata” („5 ways to save the world”), w których znane z zaangażowania w ekologię modelki prezentują proekologiczne działania, np. „Porzuć jednorazowe kubki na kawę” albo „Spraw, by cię usłyszeli”. Aktualnie marka pracuje nad serią sukienek i torebek, które zostały odnowione i wrócą do ponownej sprzedaży.
Ellen MacArthur: Plan pozornie niemożliwy
Gdyby nie to, że widziałam ją na żywo (i wydukałam jedno zdanie: „Dziękuję za to, co pani robi”), pomyślałabym, że dama Ellen MacArthur nie istnieje. W 2005 roku w pojedynkę opłynęła kulę ziemską, czym ustanowiła nowy rekord świata. Żeglując samotnie i śpiąc na stojąco, MacArthur zastanawiała się, co jest rozwiązaniem dla Ziemi i ludzkości, której za chwilę skończą się zasoby (tak jak jej pożywienie na jachcie). Po powrocie z wyprawy podjęła najważniejszą w życiu decyzję, by porzucić zawodowe żeglowanie. I zacząć przestawiać światową gospodarkę na model cyrkularny. Podczas jednego z najbardziej inspirujących TEDx-ów, jakie w życiu widziałam, tłumaczy, jak gospodarka działająca w modelu linearnym przez ostatnie 150 lat zużywała zasoby naturalne, by po chwili je wyrzucić. W raporcie poświęconym branży odzieżowej „New Textile Economy” fundacja Ellen MacArthur wskazuje, że co roku marnujemy nie tylko zasoby środowiskowe, ale także ubrania o wartości 100 mld dolarów. Dlatego jej założycielka postanowiła zaprosić do okrągłego stołu możnych mody, by nakłonić ich do wzięcia odpowiedzialności za swoje działania. I podjęcia wyzwań, by zmienić obecny system. Dziś fundacja Ellen MacArthur zajmuje się najbardziej problematycznymi gałęziami przemysłu (plastik, żywność, tekstylia), działając na kilku poziomach: edukacja, współpraca z biznesem i rządami państw oraz publikacje raportów, w których eksperci z fundacji wskazują, jak poprowadzić każdą z branż do obiegu zamkniętego. Dla branży mody oznaczałoby to m.in. przejście na odnawialne źródła energii w fabrykach, eliminację materiałów zawierających włókna plastikowe i poszukiwanie alternatywnych materiałów, które ulegną biodegradacji lub wielokrotnemu recyklingowi.
W świecie, w którym co minutę marnujemy jedną ciężarówkę ubrań, brzmi to jak science fiction, ale jeśli ten nowy wspaniały porządek planuje Ellen MacArthur, to mam ochotę wyjąć swój transparent i przekonywać, żebyśmy zgodnie oddali jej Ziemię na kilka lat. A ona zrealizuje ten pozornie niemożliwy plan. Ja zamelduję się na jej zrównoważonym pokładzie, choćby od jutra.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.