Po chorobie potrzebowała bielizny, której nigdzie nie było. Stworzyła więc autorską markę bieliźniarską dla stomiczek i wszystkich dziewczyn, które akceptują swoje ciało. Marianna Kowalewska udowadnia, że bieliznę można robić zgodnie z prawdą.
Aktorka Marianna Kowalewska ponad trzy lata temu przeszła operację wyłonienia stomii. Po trwającej cztery lata chorobie układu pokarmowego czuła się, jakby dostała nowe życie. – W tym życiu brakowało jedynie bielizny, w której mogłabym się swobodnie poruszać, mając na stałe przyczepiony do brzucha woreczek. Stąd właśnie pomysł na Tutti – mówi. Tutti to marka bieliźniarska dla stomiczek, ale też, jak wskazuje nazwa, dla wszystkich kobiet, które lubią swoje ciało.
– Wchodziłam do sklepu i na pytanie, czy dostanę bieliznę ściskającą z mocno wysokim stanem, słyszałam: „Lubi pani styl pin-up, tak?". Czułam się zażenowana, zawstydzona i naznaczona – wspomina Marianna. – Produktu, którego szukałam, wyraźnie brakowało.
Postanowiła, że stworzy go sama. Uszyła czarne majtki z wewnętrznymi taśmami stabilizującymi woreczek, które testowała przez kilka miesięcy. Gdy po różnych poprawkach uznała, że ten model jest dopracowany, wzięła na warsztat kolejne. Tym razem sięgnęła po elastyczne włoskie koronki i bawełnę. Zaczęła pracować nad delikatnymi stanikami. Ta bielizna nie była już przeznaczona wyłącznie dla dziewczyn po operacji.
– Widzę matki, córki, babcie, ciotki, przyjaciółki i znajome – mówi Marianna. –Chcę myśleć, że kobiety dziś kupują i zakładają piękną bieliznę przede wszystkim dla siebie. Że wyrażają w ten sposób miłość i akceptację dla swojego ciała. W życiu za prawdą stoję murem i taką prawdę chcę przedstawić moją marką.
Debiutowi Tutti towarzyszy kampania zrealizowana przez Adę Zielińską, młodą fotografkę, która nie należy do świata mody, ale ma wyjątkową wrażliwość społeczną. Jej viralowe zdjęcie morza parasolek na Czarnym Proteście w 2016 roku czy obraz hotelowego pokoju z widokiem na „płonące” rondo Dmowskiego w stulecie odzyskania niepodległości zawisły ostatnio w Zachęcie.
– Ada widzi więcej, czuje więcej. Obiektywem łapie prawdę taką, jaka jest – mówi Marianna i dodaje: – Nasza sesja nie jest typowa. Dużo w niej ciała, blizn, bólu, wzruszeń i radości. Nie chcieliśmy fotografa, który całą kampanię zamknąłby w przesłodzonej krainie cukierków.
Również dlatego na planie pojawiła się sama Marianna z koleżankami – Oliwią Bosowską i Malwiną Dubowską w widocznej ciąży.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.