23 marca w wielu polskich miastach odbyły się masowe protesty przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Uczestniczyły w nich tysiące kobiet i mężczyzn. Relacjonowały to rodzime i światowe media. My też byliśmy na ulicach Warszawy. Zapytaliśmy demonstrujących, o co walczą w Czarny Piątek.
Sławomir, dyżurny ruchu ze Skierniewic
Wywodzę się z katolickiej rodziny. Można więc powiedzieć, że znam sprawę od drugiej strony. Ale nie podoba mi się wpływ Kościoła i obecnych decydentów na tę sprawę. Od dwóch lat nie mieszkam z żoną, którą kolokwialnie można by określić jako „moherowy beret”. Osobiście jestem przeciwny przerywaniu ciąży. Nie zgadzam się z wieloma rzeczami, jeśli chodzi o aborcję, na przykład nie popieram aborcji na żądanie. Ale zarazem jestem przeciwny karaniu kobiet, które chcą jej dokonać. Nie da się ustawą określić, co jest dobre dla człowieka.
Od prawej: Michalina, Karolina i Irka – studentki Uniwersytetu Warszawskiego
Irka: Sytuacja jest dramatyczna. To się w ogóle nie mieści w głowie, że mężczyźni zasiadający w Sejmie myślą, że mogą nas traktować jak maszynki do rodzenia dzieci. Nie będziemy tego tolerować!
Karolina: Nie zgadzamy się z przemocą systemu, który rości sobie prawo do dysponowania naszymi ciałami i decydowania o naszym życiu.
Michalina: Przyszliśmy tu razem z uniwersytetu, grupą, w ramach akcji Studentki Murem za Kobietami. Chcemy pokazać, że także w przestrzeni uniwersyteckiej jesteśmy w stanie tworzyć oddolny opór, protestować jako studentki i studenci.
Ania, specjalistka PR
Ania (w żółtej czapce): W moim brzuchu rośnie mały człowiek i nie wyobrażam sobie, żeby to, że tam jest, to nie był mój wybór. Warto, żebyśmy były razem. To jest zbyt ważna sprawa, żeby odpuścić.
Ewa, blogerka, aktywistka
Walczę w obronie dziewczyn i kobiet. Rozsyłam informacje, zbieram podpisy pod petycją Amnesty International. To, co się teraz dzieje w Polsce, to śmierć tysięcy kobiet i dziewczyn. Zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej? Ja sobie poradzę, ale biedne dziewczyny, których na to nie stać, już nie. To jest walka o prawa sióstr, córek, przyjaciółek. Prawa kobiet to podstawowe prawa człowieka.
Joanna, pracuje w firmie consultingowej
Chciałabym, żebyśmy wszyscy mieli świadomość, że los tego kraju leży w naszych rękach. Jeśli będziemy siedzieć na kanapie, to nic nie zmienimy. Ja jestem tu z powodów ideowych, całkowicie apolitycznych. Chciałam pokazać, że sprzeciwiam się zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej i dołączyć do rzeszy protestujących. Proponowane zmiany wywołują we mnie złość, ale przede wszystkim troskę. Mam córkę. Chcę, żeby mogła być wolnym i świadomym człowiekiem, decydować o sobie, o swoim losie. Żeby czuła się w tym kraju bezpiecznie i nie musiała się bać.
Kuba, historyk
Uważam, że ludzie powinni mieć wybór. Ja jestem zwolennikiem laickiego państwa, ale, choć sam nie wyznaję żadnej religii, nie jestem negatywnie nastawiony do tych, którzy w coś wierzą. Tylko nie wydaje mi się, żeby było fair, żeby czyjaś religia determinowała życie wszystkich ludzi w Polsce. A ostatnio mam coraz mocniejsze poczucie, że żyję w Matrixie, w jakimś absurdzie. Poza tym jestem ojcem córki i chcę, żeby mogła żyć w normalnym kraju i sama decydować o sobie.
Filip, grafik
Przyszedłem, bo nie lubię popularnego w Polsce podejścia, że wszystko można naprostować przykazem lub nakazem. Historia dowodzi, że zakazywanie czegoś nie jest rozwiązaniem problemu, wystarczy przyjrzeć się Rumunii pod rządami Caucescu. Mam ambiwalentny stosunek do tematu aborcji. W idealnym świecie nie byłoby aborcji, gwałtów, niechcianych ciąż, byłaby powszechna antykoncepcja. Ale realny świat tak nie wygląda. Zakazywanie aborcji nie sprawi, że ona zniknie. Wzrośnie tylko ryzyko jej towarzyszące.
Hanna (mama), Natalia (córka)
Hanna: To z mojej strony nie tylko protest przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego, ale powiedzenie „dość!”. Bo jeżeli się tego nie zastopuje, to następnym krokiem może być to, że nie będę mogła w piątki wychodzić sama albo nie będę mogła głosować. Ja już nie będę mieć dzieci, ale moja córka będzie mieć jedno albo pięcioro. Pocieszam się, że dopóki jesteśmy w Unii, to nie zajdzie za daleko, ale kto wie – może nastąpi zmiana konstytucji i wyjście z UE? Protestowałam w wielu różnych sytuacjach, w latach 70. i 80., i nie przypuszczałam, że to wróci. W Polsce stało się coś bardzo złego. Dlatego musimy protestować. Do IKEI czy na działkę pojedziemy innym razem.
Natalia: Jestem tu, bo jestem wk***ona! Uznałam, że dłużej już nie można. Tak mnie wychowano, że jak mnie boli, to mówię, że mnie boli, a jak mnie krzywdzą, to mówię, że mnie krzywdzą. Im więcej nas krzyczy głośno, tym większą mam nadzieję, że coś się zmieni. Bo dłużej tak nie może być.
Piotr, 20 lat
Jest nas dużo! Walczymy o prawa kobiet, które powinny mieć wolność i decydować o tym, co chcą robić ze swoim ciałem. Czy chcą dokonać aborcji, czy nie. To jest ich wybór. Nikt nie powinien na nie wpływać. A połączenie polityki z religią w tym temacie? To jest w ogóle śmieszne.
Magdalena, 20 lat, Anna (po lewej), 19 lat
Magdalena: Strajkuję, bo chcę w przyszłości żyć godnie i mieć wybór. A to, co się dzieje, uderza w moją godność. Uważam, że zmuszanie kobiet do rodzenia upośledzonych dzieci jest obrzydliwe. Słyszała pani kiedyś o limicie pieluch? Kiedy rodzic zostawia niepełnosprawne dziecko w ośrodku, opiekun musi niekiedy obmywać go z kupy, zamiast zmienić mu pampersa, bo przekroczono taki limit. Sama mam w rodzinie osobę upośledzoną. Kilkunastolatek, nawet nie jest w stanie sam pojechać autobusem, nie rozumie, co się wokół niego dzieje. Ze strony państwa nie ma żadnej pomocy poza godzinami szkolnymi. Nic. Ja mogę mieć swoje dzieci, jasne. Ale nie jestem po to, żeby rodzić polskie społeczeństwo.
Anna: Nie zgadzam się na to, co się dzieje w Polsce. Żebym była zmuszona rodzić, jeśli nie chcę. Jestem osobą aktywną seksualnie i chcę mieć prawo wyboru. Jego brak jest upokarzający.
Julia, studentka piątego roku psychologii
Sama siebie pytam: „Co ja tu robię? Co my tu wszyscy robimy?”. To absurdalne, że to, co się dzieje, dzieje się naprawdę… Trudno jest mi także uwierzyć w to, że nie wszyscy ludzie rozumieją, o co my walczymy. Przecież to oczywiste – to, co się dzieje, jest wbrew wszelkim prawom logiki i ludzkiej wrażliwości, empatii. A to, że w tych kwestiach decydujący głos mają stare bezdzietne dziady, które nie mają pojęcia o tym temacie… Dla mnie to jakaś abstrakcja. Myślę, że zobaczyć taki tłum na ulicy – to jest na swój sposób przejmujące. I budzi lęk. Jestem tu, żeby wzbudzić lęk.
Paweł, prezes firmy, dziadek wnuczki
To jest sprawa naszych dzieci i wnuków. My możemy tylko poprzeć ich sprzeciw. To, co się dzieje, jest całkowitym zamachem na prawa kobiet i ludzi w ogóle. To kwestia polityki i Kościoła. Typowy zabieg psychospołeczny, szukanie nowych rzeczy, które odwrócą uwagę publiczną, kiedy nic już się nie udaje. No i niesamowite parcie Kościoła do władzy nad społeczeństwem. Poparcie dla niego spada, więc Kościół szuka narzędzi, by tę władzę otrzymać. Wybrał jedno z tych najbardziej okrutnych. Wie pani, stoimy tu [na rogu Wiejskiej i Prusa – przyp. aut.] dwadzieścia minut i patrzymy kto przechodzi. W odróżnieniu od innych manifestacji, większość to młodzi ludzie, czyli przyszłość. No i idą faceci – aż nasza koleżanka z Hiszpanii była zaszokowana i zachwycona, ilu!
Barbara, emerytka, babcia
Chciałam zaprotestować przeciwko wtrącaniu się w moje życie osobiste i podejmowaniu za mnie decyzji. To nie pierwszy raz – jesteśmy na prawie każdej demonstracji! Jestem tu też w imieniu wnuczki.
Urszula, emerytka, babcia
Chciałabym, żebyśmy nadal żyli w kraju, w którym możemy czuć się wolni – szczególnie kobiety. Mam dwie córki, wiem, jaki jest ich stosunek do tematu aborcji, która jest zawsze tragicznym przeżyciem dla kobiety. Chciałabym, żeby decyzja o tym, co zrobić, należała do kobiety, a nie urzędników państwowych.
Asia, menadżerka w jednej z warszawskich kawiarni
Idę po wybór dla mojej córki.
Aleksandra, 33 lata, dyrektorka Centrum Praw Kobiet, oddział w Gdańsku i Monika, 29 lat
Aleksandra: Uważam, że powinnam mieć prawo decydować o swoim życiu, zdrowiu, życiu seksualnym i zdrowiu reprodukcyjnym. To jest podstawowe prawo każdej kobiety i człowieka.
Monika: Jestem tu po to, aby człowiek człowiekowi przestał być wilkiem.
Zuza, artystka wizualna, jedna z Żubrzyc
Aborcja powinna być indywidualną decyzją każdej kobiety, nie zgadzam się na odbieranie mi wolności wyboru.
Olga, recenzentka książek oraz autorka komiksów
Protestuję dziś, ponieważ obrona istniejącej ustawy to absolutne minimum. Docelowo popieram pełne, nieograniczone prawo do aborcji.
Tristan i Julia
Tristan: Działam w Paradzie Równości. Protestuję, bo każda kobieta zasługuje na podstawowe prawa człowieka.
Julia: Solidaryzuję się ze wszystkimi osobami, które są w ciąży, a nie chcą w niej być. Solidarność naszą bronią.
Hanka Kowal
Pochodzę z Mazur, z Giżycka i jestem emerytką. Przyjechałam specjalnie na dzisiejszy protest. Nie godzę się z dyktaturą Kościoła katolickiego w decydowaniu o ustawie aborcyjnej. Narzucają własny światopogląd. To nie jest ich sprawa!
Weronika, wolontariuszka Amnesty International, uczennica 2. klasy warszawskiego liceum
Jestem tu, ponieważ projekt łamie podstawowe prawa człowieka, takie jak prawo do zdrowia fizycznego i psychicznego oraz wolności od tortur.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.