Oscary bywają konserwatywne, nie doceniają kobiet w kinie i zasługują na reformę. Ale nikt nam nie odbierze corocznej przyjemności typowania zwycięzców nagród Akademii.
Najlepszy film
Wygra: „1917”
Powinien wygrać: „Parasite”
Film Sama Mendesa przenosi widza na front I wojny światowej. Wrażenia z tej podróży w czasie i przestrzeni są ekstremalne. Towarzyszymy w drodze dwóm żołnierzom wysłanym na straceńczą misję. Od jej efektów będzie zależało życie 1600 ludzi. „1917” jest spektakularnie nakręconym (sprawiającym wrażenie jednego długiego ujęcia) filmem obnażającym okrucieństwo i bezsens wojny. To kino monumentalne, humanistyczne i bohaterskie. Skrojone pod Oscara, więc wszystko wskazuje na to, że właśnie ten tytuł zdobędzie główną nagrodę. Nie obrazilibyśmy się jednak, gdyby Akademia nas zaskoczyła, wyróżniając w tej kategorii „Parasite”. Nagroda byłaby docenieniem kina koreańskiego, które zachwyca od lat, ale było do tej pory pomijane przez Oscary.
Najlepsza reżyseria
Wygra: Quentin Tarantino za „Pewnego razu… w Hollywood”
Powinien wygrać: Todd Phillips za „Jokera”
Jeśli nie teraz, to kiedy? Oscar za reżyserię byłby ukoronowaniem drogi twórczej Quentina Tarantino, którego artystyczne wybory do tej pory niespecjalnie pokrywały się z gustami Akademików. Dla odmiany najnowszy film twórcy „Pulp Fiction” jest głębokim ukłonem dla amerykańskiego przemysłu filmowego. Jest sentymentalny i pełen tęsknoty za starym, dobrym Hollywoodem, w którym nikt nie słyszał o żadnym #MeToo… „Pewnego razu... w Hollywood” jest najbardziej oscarowym filmem Tarantino, ale czy najlepszym? Gdyby szukać najbardziej wyrazistego głosu wśród reżyserów nominowanych do tegorocznych Oscarów, byłby nim jednak Todd Phillips. Oddziaływanie „Jokera” wyszło poza kino. To zjawisko społeczne, które zainspirowało tłumy od Santiago przez La Paz i Bejrut po Bagdad i Hongkong. We wszystkich tych miastach protestujący przebierali się za Jokera.
Najlepszy aktor
Wygra: Joaquin Phoenix
Powinien wygrać: Joaquin Phoenix
W tej kategorii nie ma wątpliwości. Rola Jokera już przyniosła Joaquinowi Phoenixowi Złotego Globa, brytyjską nagrodę BAFTA i nagrodę Amerykańskiej Gildii Aktorów. Można nie lubić „Jokera”, ale nie sposób nie docenić niezwykłej kreacji aktorskiej: kilkunastu odmian diabolicznego śmiechu i tańca, które noszą w sobie jednocześnie gorycz, rozpacz i nadzieję.
Najlepsza aktorka
Wygra: Renée Zellweger
Powinna wygrać: Renée Zellweger
Rola Judy Garland została skrojona pod Oscara. Akademia uwielbia tragiczne historie bogiń przemysłu rozrywkowego strącanych z Olimpu. Chociaż „Judy” jest do bólu poprawnym dramatem biograficznym, Renée Zellweger zagrała fenomenalnie. Jest to rola sugestywna, ale nie brakuje w niej subtelności. Aktorka oddała pełne sprzeczności, tragizmu, ale i radości życie artystki. Murowany Oscar.
Najlepszy scenariusz oryginalny
Wygra: Quentin Tarantino – „Pewnego razu... w Hollywood”
Powinien wygrać: Rian Johnson – „Na noże”
Quentin Tarantino ma już na koncie dwa Oscary w tej kategorii i… dostanie trzeciego. Twórca „Django” słynie z soczystych dialogów i zwrotów akcji. Reżyser udowodnił, że kino może przepisywać historię na nowo. Tylko czy to rzeczywiście najlepszy scenariusz wśród nominowanych? W tej kategorii przyznalibyśmy Oscara niedocenionej komedii kryminalnej „Na noże”, która odświeża ten gatunek przez zaskakujące zwroty akcji, błyskotliwą intrygę i fenomenalnie napisane dialogi.
Najlepszy scenariusz adaptowany
Wygra: „Irlandczyk”
Powinien wygrać: „Jojo Rabbit” lub „Małe kobietki”
„Irlandczyk” jest historyczną epopeją gangsterską zaskakującą tym, że w tym gatunku udało się zmieścić opowieść o dojrzewaniu, odchodzeniu, śmierci. „Irlandczyk” jest rodzajem testamentu, opowieścią o tym, co w życiu jest najważniejsze. I odpowiedź na te pytania jest daleka od banału, a to w dużej mierze zasługa scenariusza, który ma wielką szansę zgarnąć w tym roku złotą statuetkę. My jednak będziemy trzymali kciuki za przewrotnego „Jojo Rabbita” albo „Małe kobietki”. Oba filmy z lekkością mierzą się z literackimi pierwowzorami i zaskakują świeżym spojrzeniem na ważkie tematy.
Najlepszy film zagraniczny
Wygra: „Parasite”
Powinien wygrać: „Kraina miodu”
Akademicy będą mieli ciężki orzech do zgryzienia. Koreański przebój „Parasite”, macedońska „Kraina miodu”, francuscy „Nędznicy”, hiszpański „Ból i blask” czy może polskie „Boże ciało”? Kategoria „najlepszy film zagraniczny” od kilku lat jest bardzo mocna. Nie inaczej jest w tym roku. Wszystkie przywołane tytuły zasługują na nagrodę, o zwycięstwie zdecydują gusta członków Akademii, przypadek i… pieniądze. Wiele wskazuje na to, że w tym roku zwycięży „Parasite” ze względu na szeroką dystrybucję w Stanach Zjednoczonych i ogromny budżet reklamowy. Z drugiej strony, członkowie Akademii bywają nieprzewidywalni. My patriotycznie będziemy trzymać kciuki za Jana Komasę i całą ekipę, chociaż nie obrazimy się, jeśli złotą statuetkę odbiorą twórcy „Krainy miodu”. Oscar za zrealizowany za grosze dokument o 55-letniej pszczelarce mieszkającej z matką na odludziu? O takie Oscary walczymy!
Najlepsze zdjęcia
Wygra: „1917”
Powinien wygrać: „1917”
Operator Roger Deakins był nominowany do Oscara 15 razy, ale zdobył tylko jedną statuetkę – za „Blade Runnera 2049”. W tym roku dostanie drugą za „1917”. Bylibyśmy bardzo zdziwieni, gdyby było inaczej. Film Sama Mendesa ma szansę być największym zwycięzcą tegorocznych nagród. A nie ma wątpliwości, że właśnie zdjęcia są najmocniejszą stroną tego filmu. Dzięki pracy kamery Deakinsa mamy wrażenie, że historia przepływa przed naszymi oczami.
Najlepszy montaż
Wygra: „Parasite”
Powinien wygrać: „Parasite”
Dawno nie oglądaliśmy tak błyskotliwych zabiegów montażowych jak w „Parasite”. Sposób przechodzenia od jednej sceny do drugiej, trzymanie uwagi widza w napięciu i wyjątkowo precyzyjny sposób opowiadania historii są tutaj w dużej mierze zasługą montażysty Jinmo Yanga.
Najlepszy film animowany
Wygra: „Toy Story 4”
Powinien wygrać: „Toy Story 4”
W tej kategorii o statuetkę walczą „Toy Story 4”, „Jak wytresować smoka 3”, „Praziomek” i dwa filmy Netfliksa „Zgubiłam swoje ciało” i „Klaus”, ale wydaje się, że zwycięży nakręcona po blisko dekadzie przerwy czwarta odsłona „Toy Story”. Film miał znakomite wyniki oglądalności, zebrał świetne recenzje i podobał się widzom.
Najlepsza aktorka drugoplanowa
Wygra: Laura Dern – „Historia małżeńska”
Powinna wygrać: Laura Dern – „Historia małżeńska”
Po występach w nowym „Twin Peaks” i „Wielkich kłamstewkach” Laura Dern zaskarbiła sobie miłość widzów na nowo. Jej rola zaciętej prawniczki w „Historii małżeńskiej” zasługuje na każdą nagrodę. Aktorka otrzymała już za nią Złotego Globa i jest duże prawdopodobieństwo, że w tym roku otrzyma swojego pierwszego Oscara. Oby tak się stało!
Najlepszy aktor drugoplanowy
Wygra: Brad Pitt
Powinien wygrać: Brad Pitt
Wszyscy aktorzy nominowani w tym roku w tej kategorii mają już na koncie Oscara za swoje kreacje (niektórzy nawet dwa). Wszyscy… z wyjątkiem Brada Pitta. Biorąc pod uwagę deszcz nagród (Złoty Glob, Critics' Choice Award, nagrodę Gildii Aktorów Ekranowych), który już spłynął na niego za rolę w „Pewnego razu… w Hollywood”, można się spodziewać, że tym razem Akademia zechce go wreszcie uhonorować swoim odznaczeniem.
Najlepsze kostiumy
Wygra: „Pewnego razu… w Hollywood”
Powinien wygrać: „Pewnego razu… w Hollywood”
Rokrocznie Akademia dostaje cięgi za konserwatywny gust, czego przykładem często są także filmy nominowane w kategorii „najlepsze kostiumy”. W tym roku dziwi, dlaczego wśród nominowanych zabrakło „Rocketmana” czy „Dolemite Is My Name” (dostępnego na Netfliksie). Wśród nominowanych znalazły się wyłącznie filmy, których akcja rozgrywa się w dalekiej przeszłości. Wśród nich największe szanse na zwycięstwo ma Arianne Phillips za kostiumy do „Pewnego razu… w Hollywood” za oryginalne, a chwilami wręcz komediowe ujęcie amerykańskiej mody lat 60. Kostiumografka była już nominowana do Oscara dwa razy i wydaje się, że wreszcie dostanie – całkowicie zasłużenie – pierwszą statuetkę.
Najlepsza muzyka
Wygra: „Joker”
Powinien wygrać: „Joker”
Włączcie na dowolnej platformie streamingowej muzykę Hildur Guðnadóttir ze ścieżki dźwiękowej „Jokera”. Ciarki gwarantowane. Kompozycje 36-letniej kompozytorki i wiolonczelistki mogliście usłyszeć wcześniej w filmie „Sicario 2” i serialu „Czarnobyl”. W tej kategorii nie ma innej możliwości. Islandzka kompozytorka jest pewniakiem.
Najlepsza piosenka
Wygra: „Rocketman”
Powinien wygrać: „Rocketman”
W tej kategorii największe szansę mają „Rocketman” i „Kraina Lodu II”. Chociaż w serwisie Youtube najwięcej odsłon ma piosenka, którą słyszymy w animacji Disneya, wydaje się, że utwór „I'm Gonna Love Me Again”, śpiewany przez Eltona Johna i Tarona Egertona ma większe szanse. Ma już na koncie m.in. Złotego Globa i nagrodę Critics' Choice. Ma też – nomen omen – więcej ognia. Trzymamy kciuki za „Rocketmana”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.