Zanim dołączyli do pierwszej ligi Hollywood, grywali epizodyczne rólki w filmach, serialach i… reklamach płatków śniadaniowych. Przypominamy filmy, które stały się punktem zwrotnym w karierze gwiazd.
Meryl Streep, „Łowca jeleni”
Zanim została jedną z najczęściej nagradzanych aktorek w historii kina (dziś może się pochwalić trzema Oscarami i kolejnymi 18 nominacjami), Meryl Streep zaczynała od epizodycznych występów w telewizji i teatrze. Choć wszyscy wychwalali jej talent, nie dostawała poważnych propozycji. Była wtedy rezygnacji z kina na rzecz prawa. Wszystko zmieniło się, gdy otrzymała rolę Lindy w „Łowcy jeleni”. Streep wzięła udział w filmie głównie ze względu na ukochanego Johna Cazane’a, który zmarł na raka płuc na chwilę przed premierą. Mimo drugoplanowej roli i osobistej tragedii aktorce udało się stworzyć wielowymiarową postać, a jej kreację dostrzegła Akademia, przyznając jej pierwszą nominację do Oscara.
Leonardo DiCaprio, „Co gryzie Gilberta Grape’a?”
Choć przed kamerą po raz pierwszy stanął jako pięciolatek, to na swój moment musiał zaczekać prawie 15 lat. Po kilku występach w produkowanych hurtowo komediach lat 80. (z których prawie wylatywał za złe sprawowanie), Leo zagrał Arniego, chłopca z upośledzeniem psychicznym w filmie „Co gryzie Gilberta Grape’a?”. Gwiazdą produkcji miał być Johnny Depp, który wcielił się w rolę tytułowego bohatera, znudzonego życiem nastolatka, który cały swój czas poświęca bratu i schorowanej matce. To jednak kreacja DiCaprio skradła serca widzów, zapewniając mu nominacje do wszystkich najważniejszych nagród. Młody aktor wiedział, że może to być szansa jego życia, dlatego postanowił dać z siebie wszystko – podczas zdjęć chętnie improwizował. Jego występ jest uznawany za jeden z najlepszych w historii.
Sandra Bullock, „Speed. Niebezpieczna prędkość”
Jako córka śpiewaczki operowej Sandra Bullock od dziecka wiązała przyszłość z aktorstwem. Początkowo stawiała na teatr, po kilku epizodycznych występach na małym ekranie postanowiła skupić się na karierze filmowej. Przełomowym okazał się thriller „Speed. Niebezpieczna prędkość”, którego sukces zaskoczył samych twórców: – To była łatwa robota – moja rola polegała głównie na prowadzeniu autobusu i krzyczeniu – żartowała w wywiadach. Bullock zagrała Annie Porter, jedną z pasażerek autobusu porwanego przez terrorystę. Bohaterka z pomocą oficera Jacka Travena (Keanu Reeves) stara się zapobiec tragedii. Podczas pracy nad filmem aktor skrycie podkochiwał się w Bullock, ale zabrakło mu odwagi, żeby zaprosić ją na randkę, bo, jak mówił po latach, wiedział, że miała gwiazdorską aurę.
Brad Pitt, „Thelma i Louise”
Brad Pitt przyjechał do Los Angeles zaraz po dyplomie, żeby zatrudnić się w agencji reklamowej. Aby utrzymać się w Mieście Aniołów musiał imać się różnych zajęć. Dorabiał jako model i maskotka sieci fast foodów. Pierwsze lekcje aktorstwa opłacił z pieniędzy zarobionych w przebraniu gigantycznego kurczaka spacerującego po Boulevard Avenue. Na sławę musiał jednak zaczekać. Ta przyszła wraz z rolą zadziornego kowboja J.D. w oscarowej „Thelmie i Louise”. Choć o rolę starali się, m.in. Johnny Depp, Tom Cruise i George Clooney (ten do dziś utrzymuje, że sam zrezygnował z występu produkcji), Ridley Scott postanowił powierzyć ją debiutantowi. Występ Pitta (z niewielką pomocą jego umięśnionego torsu) zapewnił mu grono wielbicielek i przepustkę do Hollywood.
Angelina Jolie, „Przerwana lekcja muzyki”
O tym, że zostanie aktorką tak jak jej rodzice, wiedziała od dziecka. Przed kamerą zadebiutowała w wieku pięciu lat u boku ojca, Jona Voighta. Podczas nauki w prestiżowej szkole Lee Strasberga dostrzegł ją łowca talentów, który chciał z niej zrobić modelkę. Choć przed aparatem czuła się swobodnie, to kino pozostało jej największą pasją. Długo musiała zmagać się z łatką córki znanego ojca. Zapowiedzią zmiany była rola w „Gii”, ale to po występie w „Przerwanej lekcji muzyki” nikt nie miał wątpliwości, że Jolie ma talent na miarę ojca. Za kreację neurotycznej Lisy aktorka otrzymała pierwszego Oscara.
Jennifer Lawrence, „Do szpiku kości”
Po kilku epizodycznych rolach w średnio udanych produkcjach Jennifer Lawrence była gotowa zrezygnować z wymarzonej kariery. Po chwili zwątpienia ruszyła na kolejne castingi, w tym do niskobudżetowego thrillera „Do szpiku kości”. Aktorka zachwyciła twórców i otrzymała rolę Ree Dolly, twardej siedemnastolatki. Gdy znika ojciec dziewczyny, a rodzinie grozi utrata domu, Ree rusza śladem zaginionego mężczyzny. Specjalnie do tej roli Lawrence nauczyła się bić, rąbać drewno, a nawet skórkować zwierzęta (wiele z nich przydało się jej również na planie „Igrzysk śmierci”). Jej wysiłki docenili krytycy, określając ją w recenzjach mianem „najbardziej obiecującej aktorki od czasu Meryl Streep”.
Tom Hanks, „Duży”
Tom Hanks zadebiutował na ekranie już w 1980 r. serialem „Bosom Buddies”, który okazał się klapą, więc zakończono go już po drugim sezonie. Niepowodzenie produkcji położyło się cieniem na karierze aktora. Na przełom w karierze musiał zaczekać kolejne osiem lat, gdy otrzymał rolę Josha Baskina, chłopca, który po wypowiedzeniu życzenia staje się mężczyzną. Bohater szybko zaczyna tęsknić do nieskomplikowanego życia nastolatka. Występ Hanksa zapewnił mu pierwszy Złoty Glob i status ukochanego aktora Ameryki, którym cieszy się do dziś.
Scarlett Johansson, „Zaklinacz koni”
Pierwsze kroki przed kamerą stawiała na planach reklam telewizyjnych – jednym z pierwszych zleceń był spot płatków śniadaniowych, który na dłuższy czas przyprawił ją o awersję do takich śniadań (– Na planie zamiast mleka dostaliśmy zabarwioną na biało wodę – to było okropne – wspominała). Jej filmowym debiutem była komedia „Małolat”, w której wystąpiła razem z Eliją Woodem. Momentem zwrotnym okazała się postać Grace w filmie Roberta Redforda „Zaklinacz koni”. Aktor, który wcielił się również w główną rolę, początkowo chciał zatrudnić Natalię Portman. Gdy ta odrzuciła propozycję, a na casting przyszła Scarlett, nie wahała się ani chwili. Jak mówił, od razu wiedział, że ma do czynienia z nieprzeciętnym talentem.
Ben Affleck i Matt Damon, „Buntownik z wyboru”
Nierozłączni od dziecka, razem realizowali wszystkie swoje pomysły – pisali pierwsze scenariusze, oceniali swoje zdolności dramatyczne i wspierali się w drodze do Hollywood. Przełomem w ich karierze okazał się jeden ze wspólnych projektów. Scenariusz do „Buntownika z wyboru” napisali w niespełna tydzień, ale do ostatniego dnia zdjęć wprowadzali do niego poprawki. Aktorski duet postanowił również wcielić się w główne role. Choć początkowo filmowi nie dawano większych szans, Akademia postanowiła docenić go dwoma Oscarami, w tym za najlepszy scenariusz.
Penélope Cruz, „Otwórz oczy” i „Drżące ciało”
Podczas szkolnych przedstawień uczyła się na pamięć całych tekstów, by próbować sił w najróżniejszych rolach. Gdy miała 15 lat, została dostrzeżona przez łowców talentów, ale zamiast na wielki ekran trafiła do nastoletniego teleturnieju. Niezadowolona rzuciła szkołę, żeby poświęcić się karierze. Przełom nastąpił dopiero kilka lat później. W 1997 roku Cruz wystąpiła w dwóch ważnych produkcjach – „Otwórz oczy” Alejandro Amenábara i „Drżącym ciele” Pedro Almodóvara. Oba występy zapewniły jej uznanie krytyków na całym świecie. Niedługo później Cruz zawitała do Hollywood, gdzie do dziś dumnie dzierży tytuł najbardziej znanej Hiszpanki kina.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.