Wyciągamy z szaf dżinsowe dzwony, bliźniaki i chanelowskie marynarki. Powracające do łask trendy z przeszłości, które nosiłyśmy jako nastolatki, teraz sprawdzamy w doroślejszym wydaniu. Oto ulubione rzeczy retro dziewczyn z redakcji.
Do It Yourself
Do czasu pełnej industrializacji przemysłu modowego normą było szycie na miarę. Szyło się w domach, z pomocą wkładek z wykrojami dołączanych do „Przekroju”, „Świata Mody” czy „Burdy” przywiezionej z Zachodu. Kto sam nie miał krawieckiego zacięcia, najpewniej miał zaprzyjaźnioną krawcową. Na drutach robili wszyscy. Nasze babcie i pradziadkowie zamieniali się w projektantów. Z resztek zdobytej gdzieś wełny (i z mniejszą lub większą dozą polotu) dziergali total looki – od skarpet po beret. Gdy zmieniła się moda, robótkę należało spruć, włóczkę odparować i wyszperać w prasie schemat któregoś z nowych splotów. Na każdej półce stały poradniki, jak wiązać makramy, szydełkować, haftować mereżki. Z resztek tkanin powstawały patchworki, szalała dekonstrukcja i hulały chałupnicze farbiarnie. Na zmarnowanie nie szło nic. Z wojskowego surplusu – mundurowych gabardyn i jedwabnych spadochronów – szyli nawet najwięksi projektanci. Niestraszne nikomu były cery, łaty, pogubione guziki. Wszyscy wiedzieli, jak odzież naprawiać i jak o nią dbać. Wtedy też marzyło się o Chanel. A nawet bardziej, bo im większa znajomość materii, tym większe uznanie dla kunsztu. Dziś ten trend, określany mianem modern mending, zyskuje na znaczeniu. Odkąd sadzimy na balkonach pomidory i zioła, więcej uwagi zwracamy na pochodzenie produktów. Kto raz wyhoduje marchewkę, zastanowi się pięć razy, zanim wyrzuci warzywo. Kto raz uszyje sukienkę, ten pozna prawdziwą wartość produktu – Kamila Wagner.
Niski stan
Choć niektórym ten trend wydaje się kontrowersyjny, ma ogromny potencjał. Obniżony stan to powiew świeżości po kilkunastu sezonach dominacji podwyższonej talii. Można nosić go w stylu Y2K, ale nie trzeba. Świetnie sprawdza się w normcore’owych, minimalistycznych i androgynicznych stylizacjach. Wystarczy spojrzeć, jak interpretują go stylistka Julie Pelipas czy siostry Olsen – luźne spodnie noszą z kaszmirowymi swetrami albo nonszalancko włożoną koszulą i marynarką – Michalina Murawska.
Dżinsowe dzwony z aplikacjami
Na początku lat 2000. Britney Spears i Halle Berry pojawiały się w dżinsowych dzwonach na czerwonym dywanie. Wystarczyło zestawić je z butami na obcasie, skąpym topem, a nawet sukienką. Bo przecież trendy Y2K, które przeżywają renesans, rządziły się swoimi prawami. Chociaż większość z tych koszmarków wolałabym zostawić głęboko na dnie szafy, dżinsowe dzwony, a zwłaszcza modele z aplikacjami, do tej pory wywołują uśmiech na mojej twarzy. Zaczęło się w liceum od granatowych dzwonów Wranglera przeszywanych z przodu złotą nitką. Na konkurencję nie musiały długo czekać. Model Lee, z niską talią, lekko spranym dżinsem w bardziej niebieskim odcieniu i czarnymi kwiatami na prawym udzie, nosiłam z błękitnym polarem i białymi sneakersami Adidasa. Trio uzupełnił model z naszywkami w jasnoniebieskim odcieniu. Kate Moss pojawiła się niedawno w dżinsowych dzwonach z niską talią na pokazie kolekcji Richarda Quinna na sezon wiosna-lato 2022, a Victoria Beckham z typową dla siebie nonszalancją przechadzała się w nich po nowojorskich ulicach. Królowe street style’u nie mogą się mylić – Katarzyna Pietrewicz.
Dres
Po roku spędzonym w domu, gdzie najważniejszym kryterium doboru stroju była wygoda, trudno mi było przyzwyczaić się znów do służbowego mundurka. Zastanawiałam się, czy dżinsy zawsze były tak niewygodne. I wtedy mnie olśniło. A co, jeżeli dresy stałyby się częścią współczesnego dress code’u? Znajdziemy je w kolekcjach Miu Miu, Gucci i powracającego do łask Juicy Couture. To właśnie w trendach ery Y2K pokładam największe nadzieje. Przywróćmy wygodę do mody! – Julia Właszczuk.
Chanelowska marynarka
Koniecznie w kolorze czarnym i z niezbyt ozdobnymi guzikami. Dla mnie to klasyk, który najlepiej upolować w sklepie vintage. Noszona do dżinsów, T-shirtów i botków za kostkę będzie miała casualowy i prawdziwie francuski charakter – Marta Zaczyńska.
Bliźniak
Na komers – dyskotekę po zakończeniu ósmej klasy – wystroiłam się od stóp do głów w ubrania z Jackpota. Do spódnicy maksi zdobionej kwiatowymi aplikacjami dobrałam bliźniak pod kolor wzoru. Kusy sweter w odcieniu baby blue w połączeniu z jeszcze bardziej obcisłym topem 14-latce wydawał się superkobiecy. Dziś to połączenie niewinnej dziewczęcości i subtelnego seksapilu podoba się supermodelkom młodszym ode mnie o co najmniej dekadę – Kendall Jenner czy Hailey Bieber. A ja bliźniak – tym razem kaszmirowy, a nie bawełniany – chętnie włożę do męskich spodni od garnituru, luźnych dżinsów albo bojówek. Byle nie za grzecznie – Anna Konieczyńska.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.