W nowej kolekcji Valentino przede wszystkim chodzi o ubrania, kroje, kolory. - Nie cierpię, gdy ludzie mówią, że istotą jest opowiadanie historii - powiedział Pierpaolo Piccioli, po raz kolejny udowadniając, że jego sposób postrzegania mody się broni.
Każda kolekcja Valentino, która wyszła spod ręki Pierpaolo Piccioliego, zbierała pozytywne recenzje. Dyrektor kreatywny domu mody z niesamowicie malarskiej kolorystyki i efektownych sukni uczynił swoją wizytówkę. Tym razem także zachwycały kreacje-tuby z mocnym rozcięciem, obszyte rzeźbiarskimi falbankami w odcieniach kadmowej czerwieni, kości słoniowej i czerni, suknie z florystyczno-abstrakcyjnym motywem, czy projekty zmysłowo eksponujące plecy ażurowymi wycinankami. Projektant sięgnął jednak po nowe kroje. Na wybiegu pojawiły się komplety ze spodniami-cygaretkami i gorsetowymi pasami, a także spódnice midi, peleryny oraz eleganckie monochromatyczne komplety.
Piccioli zagrał warstwami. Niektóre z nich widoczne były tylko dla noszących kreacje Valentino, inne dostrzec można między innymi za sprawą transparentnych warstw tiulu. Włoch dużą wagę przywiązuje również do akcesoriów. Oprócz wspomnianych szerokich pasów, kolekcję uzupełniały długie rękawiczki, wiszące kolczyki z frędzlami i efektowne duże kokardy.
Kolekcja estetycznie flirtowała z orientem. Na niektórych okryciach pojawił się motyw czerwonych ryb znany chociażby z chińskiej porcelany, z japońskimi grafikami kojarzyły się z kolei mocne kolorystyczne kontrasty. W projektach odnaleźć można także elementy zaczerpnięte z hiszpańskiej kultury: spodnie z pasem przywodziły na myśl strój toreadora, a kaskadowo ułożone falbany kojarzyły się z sukniami do flamenco.
Nie można nie wspomnieć także o makijażach i fryzurach: mocne i wyraziste (tapiry, wet look, kolorowe powieki, połyskujące policzki), były świetnym uzupełnieniem nowej kolekcji Valentino.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.