Anja Rubik w smokingu, Irina Shayk w obcisłej sukience, Mariacarla Boscono w skórzanej kurtce, Natasha Poly w trenczu ze skóry, a w finale – Kendall Jenner w srebrzystej mini przypominającej kolczugę. Donatella Versace postawiła na supermodelki i seksapil.
– Zmysłowość bierze się z głowy. Seksowne jest to, jak kto myśli – mówiła Donatella Versace przed pokazem. To motto nie tylko jej kolekcji, ale przede wszystkim, źródło jej własnej pewności siebie. Projektantka już dawno udowodniła, że potrafi prowadzić dom mody bez swojego brata, zamordowanego w 1997 r. Gianniego Versace. A nawet więcej, że co roku staje w szranki sama ze sobą, próbując zakasować swoje wcześniejsze dokonania.
We wrześniu 2017 r. złożyła hołd bratu, gromadząc na pokazie jego ulubione supermodelki – Helenę Christensen, Naomi Campbell, Claudię Schiffer, Stephanie Seymour i Cindy Crawford. Wydawało się, że nie uda się tego przebić. Ale w minionym sezonie pokaz zamknęła Jennifer Lopez ubrana w nową wersję ikonicznej jungle dress z 2000 r. Udało się skutecznie rozbić internet. Tym razem zabrakło J.Lo, ale nie brakowało najważniejszych nazwisk w branży, i to przedstawicielek różnych pokoleń. Na wybieg powróciły Natasha Poly, Mariacarla Boscono i Anja Rubik, a pokaz zamknęła Kendall Jenner, czyli największa influencerka wśród młodego pokolenia modelek.
Ale wykorzystanie influencerek nie było wyłącznie zabiegiem komercyjnym, lecz także artystycznym. Za scenografię posłużyły ledowe ekrany, a w powietrzu krążyła kamera. Pozwoliło to transmitować pokaz w czasie rzeczywistym, jak w lustrzanym odbiciu. Ale bohaterami spektaklu byli nie tylko modele (po raz pierwszy Versace pokazała równocześnie kolekcję damską i męską), lecz także goście, sami pretendujący do miana ikon Instagrama. Ironiczny komentarz do kultury selfie wybrzmiał szczególnie mocno, gdy okazało się, że nie wszyscy czują się komfortowo, będąc nieustannie obserwowanymi, a nie mogąc do końca skontrolować swojego wizerunku.
Versace nie chciała jednak dokuczać swoim gościom, ale dodać im pewności siebie. Jeśli nie zadziałało tak lustrzane odbicie, na pewno miały mieć taką funkcję ubrania. – Seksapil wynikający z intelektu znajduje odzwierciedlenie w ubraniach – mówiła Donatella, prezentując sylwetkę sezonu, czyli w przypadku kobiet – podkreślone ramiona i biodra oraz wąską talię.
Otworzyła pokaz czarnymi lookami, bo przecież taki kolor sama najczęściej nosi. Pojawiły się tu zarówno wąskie garnitury, jak i obcisłe sukienki. Później pokazano wzory – psychodeliczne nadruki jak z lat 60., prążki na garniturach, kraty, najchętniej noszone na dwurzędowych marynarkach, a także kwiaty w intensywnych barwach. Wzory i kolory kontrastowo się łączyły, aż powstawał barwny kalejdoskop. Nie zabrakło akcentów sportowych, takich jak puchówki, bo od jakiegoś czasu Versace odważniej wkracza w modę codzienną. Najmocniejszym dodatkiem okazały się ciężkie buty przypominające trapery, modne już w tym sezonie. Nie mogło zabraknąć także skóry, która świetnie sprawdziła się na sukienkach i na okryciach. W końcu moda na „Matrixa” ożyła już rok temu i nie ma zamiaru przeminąć.
Donatella nie przestała jednak być specjalistką od sukienek wieczorowych. Te były ultrakrótkie, sięgały tylko połowy uda. Finałowa kreacja – sukienka-kolczuga Kendall Jenner – wyglądała jak zbroja dla kobiet z generacji Z, które kochają swoje ciała, ale wiedzą, że są tylko dodatkiem do tego, w jaki sposób myślą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.