Nieco myląca nazwa, kominek w kolorze milenijnego różu, kanapy obite babciną tapicerką. Zlokalizowany na nowojorskiej Lower East Side The Flower Shop na pierwszy rzut oka nie wygląda jak miejsce, w którym Victoria Beckham świętowałaby premierę kolekcji zaprojektowanej dla Reeboka. A jednak. Wystarczy choć trochę ją poznać, by się przekonać, że wyrafinowana i hołdująca niepraktycznym rozwiązaniom projektantka to już przeszłość. Albo stereotyp, którym media latami nas karmiły.
Beckham sama powiedziała kiedyś, że w płaskim obuwiu nie czuje się sobą. Jednak dziś coraz częściej eleganckie sukienki i garnitury łączy z baletkami. Razem z marką Reebok zaprojektowała kolekcję, która wynika z autentycznych potrzeb modnej i zafascynowanej fitnessem kobiety. Kolekcję, w której trendy odgrywają równie dużą rolę, co pragmatyczne podejście. Czy to macierzyństwo tak ją zmieniło? A może sukces autorskiej marki odzieżowej, która z minimalistycznych i hołdujących idealnej konstrukcji rozwiązań uczyniła swój znak rozpoznawczy?
Wystarczy prześledzić popularne w sieci zestawienia z cyklu „10 years challenge”, by zobaczyć, jak bardzo ewoluował styl Victorii. Rozjaśniane doczepy zamieniła na czekoladowego, przedłużonego boba, gorsety i błyszczące kreacje – na proste garnitury w neonowych kolorach i minimalistyczne sukienki, tandetny makijaż ‒ na lekkie, brązowe smokey eyes i błyszczyk w odcieniu nude (wszyscy myślą, że powiększyła usta, a ona po prostu sprytnie obrysowuje je konturówką). Mimo to w świadomości wielu nadal funkcjonuje jako zadufana w sobie aspirująca projektantka, która nie lubi się uśmiechać i nie potrafi z siebie żartować.
To mit. Dawno bowiem nie spotkałam kogoś z tak dużym dystansem do siebie i swojego wizerunku, tak zgrabnie operującego tradycyjnym brytyjskim humorem, wyrażającego swoje myśli w niezwykle prosty sposób. I nawet jeśli jest to zasługą sztabu PR-owców, Victoria Beckham zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Jako osoba i jako projektantka. Bo kolekcja, którą stworzyła dla marki Reebok, to najlepsze połączenie funkcjonalności i mody, jakie pojawiło się na rynku w ciągu ostatnich kilku sezonów.
– Wszystko, co robię, ma docelowo sprawić, że kobieta poczuje się jak najlepsza wersja samej siebie – mówiła Victoria Beckham na spotkaniu z dziennikarzami, jednocześnie przepraszając pół żartem, pół serio za możliwą niedyspozycję spowodowaną imprezą, która odbyła się dzień wcześniej (projektantka wraz z gośćmi i najbliższymi przyjaciółmi szalała na parkiecie do trzeciej nad ranem). – Mam nadzieję, że ta kolekcja dotrze do kobiet na całym świecie. Wszyscy przecież znają Reeboka. Nie ma kontynentu, na którym marka nie byłaby obecna. Chcę sprawić, by wszyscy, którzy założą te ubrania, poczuli się w nich po prostu dobrze.
Victoria Beckham i Reebok zamierzony cel osiągnęli wyjątkowo szybko. Większość kolekcji wyprzedała się w mniej niż 24 godziny, zbierając pochwały od amatorów i profesjonalnych sportowców, branżowych dziennikarzy i fanów mody, kobiet i mężczyzn. Bo mimo że Beckham spełnia marzenia i zaspokaja potrzeby współczesnych kobiet, jej sportowa linia stworzona we współpracy z Reebokiem jest w stu procentach uniseksowa. Śmiało można ją też podsumować popularnym amerykańskim stwierdzeniem: sport, but make it fashion.
Beckham nie byłaby sobą, gdyby nawet do typowo sportowej kolekcji nie przemyciła największych trendów i rozwiązań, po które od ponad 10 lat sięga w autorskiej marce Ready-to-Wear. Zrobiła to jednak, myśląc równie dużo o funkcjonalności, technologii i praktycznym wymiarze odzieży do fitnessu. W efekcie powstały propozycje, o których nie wystarczy powiedzieć, że w najlepszy możliwy sposób nawiązują do popularnego nurtu athleisure. Najmodniejsza paleta kolorystyczna, tak nietypowa dla mody sportowej (beże, pomarańcze, zielenie) łączy się tu z ciekawym, lecz łatwym do wystylizowania dizajnem i konstrukcją, dzięki której poszczególne elementy równie dobrze sprawdzają się na bieżni, co w pracy, a nawet na imprezie.
– Oczywiście bardzo zależało mi na tym, by projekty mocno nawiązywały do trendów w modzie – mówi Beckham. – Ale nie chodziło wyłącznie o to. Chciałam, żeby sprawdzały się w nawet najbardziej ekstremalnych warunkach. Sama dużo wymagam od sportowej odzieży – regularnie ćwiczę, jest to bardzo ważny aspekt mojego życia. Od początku współpracy z Reebokiem doskonale wiedziałam więc, co chcę osiągnąć.
Beckham znana jest ze swojej surowej i efektywnej rutyny: pobudka o piątej rano, pierwszy trening, wyprawienie dzieci do szkoły, trening numer dwa. Mówi, że daje jej to szczęście i czasami stanowi jedyny moment w ciągu całego dnia, gdy naprawdę może się przygotować do nadchodzących wyzwań, pomyśleć, nadrobić muzyczne zaległości. Większość elementów kolekcji przetestowała więc na sobie. I tym samym znacząco przyczyniła się do jej sukcesu.
Dowód? Jako pierwsza wyprzedała się czarna bluza z golfem, którą Beckham pokazała na swoim Instagramie. Odpowiedź na pytanie o ulubiony element kolekcji Victoria porównywała do wskazania swego ulubionego dziecka: impossible. I nie było w tym chyba kokieterii. Dresowe spodnie, idealnie skrojone legginsy, modne kolarki, bluzy, wiatrówki i krótkie topy przykuwają oko, zachwycają jakością wykonania i aż proszą się o wystylizowanie w różnych konfiguracjach. Czy to na zasadzie mix & match, czy w połączeniu z eleganckim wełnianym płaszczem, garniturową marynarką, złotą biżuterią i klasyczną oversize’ową koszulą.
Moda sportowa to dla Beckham kategoria jeszcze nie do końca odkryta. Ale bardzo przez nią pożądana. Widać, że do tematu kolekcji stworzonej z Reebokiem projektantka podeszła nie tylko profesjonalnie, lecz także w bardzo szczery i osobisty sposób. – Jest ona dokładnie tym, czego chcę. Tym, kim jestem – mówi. Nietrudno w to uwierzyć.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.