W modzie nie pozwalamy sobie na luksus czasu – mówi Kerby Jean-Raymond. Za zwolnieniem tempa w modzie opowiadają się także projektanci marek Jacquemus i Marni.
Projektanci, którzy wzięli udział w spotkaniu z cyklu „Vogue Global Conversations”, pozostają w kontakcie z klientami w mediach społecznościowych. Kerby Jean-Raymond wyreżyserował teledysk z raperem Walem, a Simon Porte Jacquemus zaprosił do udziału w domowej kampanii modelkę Bella Hadid i aktorkę Barbie Ferreirę. – To mój sposób na powiedzenie światu, że wciąż możliwe jest przesyłanie dobrej energii i dzielenie się modą – opowiadał Jacquemus.
Pytanie o to, czy moda wciąż się liczy, doprowadziło do dyskusji na temat innych aspektów branży, głównie tygodni mody. Jacquemus, Jean-Raymond i Risso nie są pierwszymi osobami, które uważają, że tempo kalendarza tygodni mody jest zbyt intensywne. – Żadnego z nas nie byłoby tu dzisiaj gdyby nie tygodnie mody – podkreślił Jean-Raymond. – Podczas gdy największe marki mają swoje pokazy w określonym czasie, mniejsi projektanci mogą skorzystać z tego, że wszyscy są wtedy w mieście.
Autentyczność to klucz
Profil Jacquemusa na Instagramie to przebój sezonu. Francuski projektant miesza zdjęcia zza kulis swoich pokazów z obrazkami swojego codziennego życia, zdjęciami z dzieciństwa w Marsylii i sporą ilością selfie, a wszystko bacznie obserwuje jego 2,2 milionowa publiczność. – Bycie blisko z moją społecznością to nie żadna z góry zaplanowana strategia marketingowa. Dzielę się wszystkim, co kocham, co sprawia mi radość, nie tylko modą. Kryzys zbudował jeszcze silniejszą relację między mną, a moją społecznością.
Jean-Raymond mówi, że skupia się głównie na tematach społecznych – rasizmie w Stanach, czy poczuciu przynależności. Klip, który projektant wyreżyserował do nowej piosenki „Sue Me” rapera Walea, pokazuje, jak wyglądałby świat, gdybyśmy odwrócili role. Jedna ze scen przypomina aresztowanie dwóch czarnoskórych obywateli w Starbucksie w Filadelfii z 2018 roku, ale w klipie w ich miejsce pojawiają się dwaj biali mężczyźni.
Risso opowiedział, że podczas kwarantanny zainspirowała go praca kreatywna całego zespołu Marni, ale podkreślił też, jak ważne jest zapraszanie innych do współpracy. W ciągu następnych kilku miesięcy swój debiut będzie miał projekt stworzony razem z grupą hafciarzy Miao z Chin. Dzięki temu szersza publiczność będzie miała okazję zapoznać się z tradycyjnymi technikami. – W ich kulturze czas rozumiany jest zupełnie inaczej. Dla nas jest liniowy, dla nich składa się z warstw, prawie jak symfonia – opowiedział Risso. – Opowiada o ich historii, o tym, jak haftują, o przetrwaniu tego fachu. Poznałem kobiety haftujące na kurtkach, wykończenie jednej zajmuje im około sześć lat.
Moda musi zwolnić
Od początku swojej pracy w Marni Risso interesował się rękodziełem i czasem, co widać także w kolekcji na jesień-zimę 2020. Inspiracją do niej były weneckie tkaczki. Projektant w kilku sylwetkach wykorzystał stworzone przez nie złocone gobeliny, których proces tworzenia jest czasochłonny. – Zrobienie jednego gobelinu zajmuje kilka godzin – to tempo inne od normalnej produkcji ubrań. Musimy strzec rękodzieła – mówi Risso. jest to do końca możliwe. Przy obecnym tempie pokazów rzadko jest miejsce na kreatywność, a co dopiero na czasochłonne rękodzieło. – Tygodnie mody stały się nieprzystępne, a większość gości siedzi z nosem w telefonie zamiast oglądać pokazy… Musimy sprawić, aby doświadczenie stało się znów emocjonujące.
Jean-Raymond już jakiś czas temu wycofał się z karuzeli tygodni mody. Zamiast dwóch (lub jak w przypadku niektórych domów mody nawet sześciu) robi jeden pokaz w roku. – Gonimy w piętkę, żeby wymyślić coś nowego. Uznaliśmy, że lepiej dla marki będzie produkować jedną, ważną kolekcję zamiast wypuszczać cztery lub sześć, kiedy ludzie jeszcze nie zdążyli nacieszyć się tą pierwszą. Nie robimy przecież zakupów w tym tempie. Trzeba dać kolekcji czas na to, aby się wchłonęła. Można to porównać do muzyki lub filmu. Kiedy artysta wypuszcza album, trzeba dać czas na to, aby dojrzał. W modzie właściwie nie pozwalamy sobie na luksus czasu.
Projektant opowiedział też szczerze o krytyce, która dotknęła go po ogłoszeniu tej decyzji. Ilość współpracujących sklepów spadła z ponad stu do mniej niż dziesięciu, bo nikt nie chce robić jednego dużego zamówienia. Jednocześnie sprawiło to, że marka jest teraz bardziej otwarta na różnego typu współprace, pop-upy oraz biznes skierowany bezpośrednio do klienta.
Jeszcze niedawno, Jacquemus również produkował sześć kolekcji rocznie, ale zmienił strategię i obecnie wypuszcza tylko dwie. – Rok temu podjąłem decyzję o spowolnieniu mojej firmy i zacząłem myśleć w sposób, w który myślą moi dziadkowie – kolekcja na lato i kolekcja na zimę, nie więcej – powiedział. – Dla mojego zespołu jest to bardzo odświeżające, wszyscy mamy więcej czasu. To był dla nas ważny krok.
– To zbyt proste, żeby zrzucić całą winę za to, co dzieje się na rynku, na fast fashion. Problemem jest to, w jaki sposób ludzie konsumują szybką modę. Naszą modę konsumują w ten sam sposób. Jeśli coś ma się zmienić, musimy zacząć myśleć inaczej.
Pokazy realne i wirtualne
Co stanie się podczas pokazów na sezon wiosna- lato 2021 we wrześniu? Czy projektanci będą mogli zorganizować pokazy mody? Czy wszystko przejdzie do wirtualnego świata? W jakim stopniu realne jest wyprodukowanie letniej kolekcji w tym momencie, kiedy studia projektowe i fabryki pozostają zamknięte? – To będzie niezła łamigłówka, skoro ludzie nie mogą podróżować – mówił Risso.– Oglądanie ubrań na żywo to nieodłączna część tej pracy. Nie wierzę w to, że pokaz wirtualny będzie odebrany w ten sam sposób, w jaki byłby odebrany na żywo. Musimy zachować tygodnie mody, ale może powinniśmy przemyśleć ich rozmach.
– Kocham pokazy mody – powiedział Jacquemus. – Robiłem już pokazy na plaży, na polu, z końmi… To sposób na wyrażenie siebie. Niektóre z pokazów wspominam jako najlepsze momenty mojego życia. Nie z powodu braw czy lajków na Instagramie, ale ze względu na wiążące się z nimi emocje. Zazwyczaj za kulisami płaczę z moją rodziną i moim zespołem.
Pokazy Jeana-Raymonda w Nowym Jorku też są pełne emocji, szczególnie prezentacja kolekcji na sezon wiosna-lato 2020, któremu w Kings Theatre towarzyszył chór na żywo. Kolejny pokaz jest w planach dopiero na 2021 rok, ale projektant zastanawia się, w jakiej formie będzie mógł on się odbyć, jeśli do tego czasu nie zostanie wymyślona szczepionka na Covid-19. – Jak pokażemy ubrania na wybiegu, jeśli makijażystka będzie obawiała się dotknąć modelkę? Czy na wejściu do miejsca, w którym będzie odbywał się pokaz postawimy sensory ciepła? Myślę, że to może być nasza rzeczywistość – powiedział projektant. – Darem jest technologia. Internet daje ogromne możliwości. Wirtualne oglądanie pokazu nie jest aż tak efektowne jak na żywo, ale połączenie kameralnych pokazów z globalnymi eventami w sieci to dobry pomysł.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.